Sid Meier's Civilization V: Game of the Year Edition
Dodano dnia 15-12-2011 16:42
Na samym początku muszę zaznaczyć, że zrecenzowanie i ocenienie tej gry jest dla mnie niezwykle trudne. Trudność owa bierze się z tego powodu, iż w moim tekście nie testuję piątej części Cywilizacji, ale jej najnowszą edycję, wzbogaconą o kilka DLC i wydaną pod nazwą "Civilization V: Game of the Year Edition". Najnowszą część dzieła Sida Meier'a, mimo licznych uproszczeń i upodobnienia jej do gry planszowej oceniam naprawdę pozytywnie. Niestety, recenzowanego przeze mnie zestawu podstawki z DLC nie mogę ocenić równie dobrze. Dlatego apeluję, aby nie traktować wystawionej przeze mnie oceny jako noty dla "Civilization V", ale odnieść ją do zupełnie nowego produktu wydanego jako "Civilization V: Game of the Year Edition".
Jako, iż w naszym serwisie znajduje się już recenzja piątej części Cywilizacji nie będę zajmował się samą grą, którą zresztą wszystkim miłośnikom serii polecam. Naprawdę, warto zapoznać się z najnowszą częścią serii, która mimo zbyt wielu moim zdaniem uproszczeń rozgrywki, wniosła równie wiele ciekawych i ulepszających serię innowacji. Jeśli chodzi o wspomniane ulepszenia, to na myśli mam w szczególności zmodyfikowany system walki i grafikę. Moim zdaniem niestety jest jednak przyjrzenie się zmianom, które oferuje edycja gry roku, w stosunku do wersji podstawowej. Dlaczego niestety? O tym przekonacie się w mojej recenzji, do której przeczytania serdecznie zapraszam.
Biorąc się do testowania tej teoretycznie dość sporej ilości DLC jaką oferuje "Civilization V: Game of the Year Edition" miałem w pamięci poprzednią część serii i rewelacyjny dodatek do niej o nazwie "Civilization IV: Beyond the Sword". Rozszerzenie to, oprócz dodania do gry masy nowych cywilizacji, map i scenariuszy, odmieniło również zupełnie całą rozgrywkę, wzbogacając ją o całą rzeszę nowych elementów i rozbudowując już istniejące. Czytelników, którzy chcieli by dowiedzieć się nieco więcej na temat "Beyond the Sword" odsyłam do mojej recenzji tego dodatku, dostępnej w naszym serwisie. Niestety, bardzo się zawiodłem, co utrzymało mnie w moich przekonaniu, iż wymyślenie idei DLC jest wielkim ciosem dla nas graczy, a już w szczególności dla naszych portfeli. Dlaczego? Albowiem dlatego, że kiedyś aby wydać dodatek do gry należało wymyślić i opracować przynajmniej kilka większych zmian i innowacji, teraz natomiast wystarczy zrobić jedną, często ledwo zauważalną zmianę i wydać ją jako DLC. Ktoś może powiedzieć, że jest ono tańsze, niż klasyczny dodatek. Być może, jednak w większości przypadków zakup wszystkich wypuszczanych w ekspresowym tempie DLC bardzo szybko przekroczy nie tylko cenę danego dodatku, ale również i podstawowej wersji gry. A co kiedy uda Ci się je wszystkie kupić? Nic, albowiem równie szybko pojawią się następne.
Pierwszą i najlepszą zmianą jaką wnoszą przygotowane przez twórców dodatki jest pięć nowych cywilizacji, a dokładniej cywilizacje: Hiszpanii, Inków, Babilonu, Wikingów i Polinezji pod przywództwem, kolejno: Izabeli Kastylijskiej, Pachacutea, Nabuchodonozora, Haralda Sinozębnego i Kamahamehy I. Oczywiście, poza osobą przywódcy każda cywilizacja dysponuje swoimi dwiema unikalnymi jednostkami, bądź jednostką i budowlą, charakterystyczną dla danego narodu oraz atrybutem specjalnym, charakterystycznym w jakiś sposób dla danego narodu. Muszę przyznać, że nowe cywilizacje wykonane zostały naprawdę bardzo dobrze. Wygląd władców oddany został w sposób bardzo ładny i szczegółowy i nie wyglądają gorzej, niż przywódcy z podstawowej wersji "Civilization V". Każda nowa nacja charakteryzuje się również własnymi utworami muzycznymi i głosem wodza. Jeśli chodzi o ten aspekt nowości wnoszonych przez "Game of the Year Edition" to sprawa ma się naprawdę bardzo dobrze. Niestety, tutaj kończą się pozytywne aspekty dodatków. Czy zaledwie pięć cywilizacji to jednak nie jest zbyt mało? Szczególnie, że ich stworzenie z całą pewnością nie jest dla Firaxis bardzo ciężką pracą.
Oprócz nowych narodów otrzymaliśmy również w zestawie szereg scenariuszy, które możemy rozegrać. Do naszej dyspozycji oddano takie wydarzenia historyczne jak odkrycie i podbój Ameryki, najazd Wikingów na Brytanię, trzeci scenariusz zaś przeniesie nas na wyspy polinezyjskie w momencie odkrycia przez zamieszkujące ją ludy nawigacji. Główny pomysł opracowania owych scenariuszy jest całkiem ciekawy, niestety na nim się kończy. Poza tym, jest to tylko mocno ograniczona zwykła gra. Drzewko rozwojowe pozostało to samo, jednostki również. W scenariuszu o podboju Nowego Świata, dodano co prawda status szkorbutu dla jednostek najeźdźców, ale to jedyna i bardzo licha nowość w rozgrywce. Boli fakt, że twórcy podeszli do rozwoju cywilizacji bardzo mocno ewolucjonistycznie, tak więc plemię Irokezów może dojść dokładnie do tych samych wynalazków co Hiszpania, w chwili rozpoczęcia gry stoi jednak niżej w osiągnięciach rozwojowych. Różni się więc od kraju zdobywców tylko miejscem postoju, na dokładnie tej samej drodze. Hiszpanie natomiast zdaniem opisywanego scenariusza w roku odkrycia Ameryki nie znają zasad polowania i technologii kalendarza. Nie dość, że owe misje wypadają bardzo blado, a w porównaniu ze scenariuszami znanymi ze wspomnianego już wcześniej dodatku "Beyond the Sword" wręcz tragicznie, to jeszcze jest ich bardzo mało.
Kolejną innowacją jaką wprowadza edycja gry roku są uwaga! Nowe mapy! Tak, naprawdę nowe mapy zbudowane przez twórców do rozgrywki dla jednego gracza bądź trybu wieloosobowego. Tę nowość może lepiej pozostawię bez komentarza, czyż nie lepiej otworzyć edytor? Tak więc dotarliśmy już do ostatniej nowości (szybko, prawda?), mianowicie soundtracku. Muzyka w "Civlization V" jest naprawdę wspaniała, więc spodziewałem się prawdziwej muzycznej uczty. Niestety, nie mogło być idealnie. Ów soundtrack ogranicza się więc zaledwie do małej części utworów, które możemy usłyszeć w grze. Co więcej, muzyki cywilizacji, które dochodzą w tym "sporym" dodatku ze świecą szukać, co nie ma sensu albowiem i tak jej nie znajdziecie...
Podsumowanie jest naprawdę smutne i refleksyjne. Albowiem otrzymujemy produkt do bólu komercyjny, pragnący zarobić duże pieniądze za sprawą wzbogacenia bardzo dobrej gry jaką niewątpliwie jest "Civilziation V", o bardzo słabej jakości dodatki. Twórcy wyceniają ten produkt o 10 euro więcej, niż podstawową wersję gry. Dla Amerykanów i mieszkańców Europy Zachodniej może nie jest to wiele, dla nas jednak żądanie ponad 40 złotych za tak mało atrakcyjne urozmaicenia uważam za lekkie zdzierstwo. Niestety, nadeszła epoka DLC. Epoka, która pozwala na wydanie niekompletnej i mocno obciętej gry i kończenie jej poprzez wydawanie DLC do niej. A przecież czasy, wspominanego już przeze mnie wielokrotnie w tym tekście rewelacyjnego "Beyond the Sword" były tak niedawno...
Grę można nabyć za pośrednictwem sklepu GamersGate.com, któremu dziękujemy za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Plusy
Minusy
- Nowych cywilziacji jest zbyt mało
- Za mało zmian i innowacji