Quake IV
Dodano dnia 08-02-2007 15:15
Zacznijmy od tego, iż w 1997 roku powstała kolejna część potężnej sagi – Quake 2. Gra ta posiadała potężny klimat, dzięki któremu każdy gracz siedział godzinami zabijając wszelakie złe istoty atakujące nas w każdym miejscu, w każdej chwili. Później zaś na rynku pojawił się Quake 3, który niestety oferował tylko tryb MultiPlayer. We wtorek, 18 października 2005 roku do sklepów trafia najnowsza część Quake’a z numerem 4, która kontynuuje całą historię z drugiej części w trybie Single Player.
Jak wiele osób uważa między Q2 a Q4 jest wielka różnica, a największą jest klimat, który niespodziewanie znikł w czwartej części tejże gry. Osobiście uważam, iż nie jest taki zły. Faktem jest, że droga, którą przechodzimy jest w 100% ustawiona przez autorów, nie możemy w jakikolwiek sposób jej zmienić, lecz przez cały czas coś się dzieję. Nie ma żadnej wolnej chwili na odpoczynek, na popicie herbatki, bądź kawki.....takie coś w tej grze nie istnieje. Jest to bardzo dynamiczny FPP, który jest też kojarzony z zręcznościową strzelanką, w której przemy do przodu nie mając czasu nawet na przeładowanie broni.
Dowiadujemy się, iż wojna ze Stroggami wciąż trwa. Z powodu, iż stracili oni swego przywódcę (Makrona) ludzie postanowili zaatakować na ich ojczystą planetę. Filmik początkowy pokazuje nam głównego bohatera Matthew Kane'a wraz z oddziałem desantowym lecącego pewnego rodzaju transportowcem do właśnie tego miejsca. Niestety ich pojazd został zestrzelony i spadł na ziemię. Na szczęście Matt i kilku jego kumpli ocaleli i zaczęli walkę z tymi stworami, od tego właśnie momentu zaczyna się zabawa. Lecz co to za zabawa, gdy trwa tylko kilka godzin (10-15). Oczekiwałem bardziej rozwiniętego, w czas, trybu SinglePlayer. Quake 4 ma też wyjść na Xboxa 360, tak więc może z tego powodu skrócili tą grę.
Podczas naszej wyprawy najczęściej przechodzimy mrocznymi, ciasnymi pomieszczeniami gdzie latarka jest niezbędnie potrzebna. Jednym z utrudnień jest to, że ta jasna żaróweczka jest wmontowana tylko w dwa rodzaje broni, tych najsłabszych. Raven Softare urozmaiciło naszą przygodę i stworzyła miejsca, w których będziemy walczyć na otwartym powietrzu, oraz na wielkich, wręcz ogromnych placach. Robią wrażenie.
Bardzo dobrym pomysłem ze strony autorów było dodanie pojazdów. Mogliśmy kierować potężnym Hover Tankiem (czołg, który „wisi”w powietrzu), dwunożnym, Mechem, oraz stać za ciężkim karabinem znajdującym się na pojeździe transportowym lub swego rodzaju „pociągu”. Maszyny, którymi możemy sterować posiadają dużą siłę ognia i potrafią, z pomocą naszych rąk, zdziałać cuda. Były momenty, w których mogliśmy nimi wjechać, czy też wejść do środka budynków – robi wrażenie. Jedyna rzecz całkowicie niszcząca realizm była odnawianie się pola siłowego otaczającego nasze pojazdy, oraz ich pancerza. Po otrzymaniu obrażeń i chwilowym poczekaniu zauważymy, iż one się regenerują (jeśli będą uszkodzone). Jeszcze zrozumiałbym, gdyby tylko pole siłowe, lecz jak to możliwe, że po uderzeniu jakiejś rakiety pancerz „sam” się naprawia? Ten element gry nie przypadł mi do gustu i jak dla mnie to jest zbyt wielkie uproszczenie gry.
Z naszym arsenałem możemy nawet stać się silniejsi niż wyżej wymienione maszyny. Może wydać się znajomy, albowiem dużo z nich jest zapożyczonych z Quake 2, a prawie wszystkie występują w Quake 3. Gdyby autorzy stworzyli nowe bronie, to nie miałyby one żadnego uzasadnienia skąd są, dlaczego usunięte tamte itp. A tych spluw będziemy mieli do wyboru aż 10, zaczynając od pistoleciku, kończąc na BFG. Ciekawym dodatkiem, oraz obroną przed słowami „tutaj nie ma nic nowego”, jest to, iż z biegiem czasu nasze „ręki zagłady” będą ulepszane przez Tech’ów (takich ludzików z niebieskimi kombinezonkami :P). Dzięki temu będziemy mogli szybciej zabijać, dalej widzieć przeciwników, oraz więcej wytrzymywać bez zmiany magazynka.
Nasi przeciwnicy są różnego rodzaju Stroggami, od zwykłych pionków posiadających tylko shotgun, po wielkie maszyny z pancerzami ze stali, oraz tarczami odbijającymi nasze pociski, i kończąc na bossach z arsenałem broni przypiętym do każdego skrawka ciała, których nie jest łatwo zabić. Tak...prawie wszyscy kiedyś byli tak jak my, skromni ludzie....niestety zostali złapani, zabici i przemienieni.
A jeśli mowa tu o przemianie. Podczas gry zostaniemy złapani...i, tak jak w trailerze była mowa, zostaniemy zmienieni w jednego z tych człekopodobnych stworzeń, staniemy się jednym z nich. Na całe nasze szczęście przybędzie tuż przed „zmieleniem” naszego mózgu kilku naszych przyjaciół z woja. Po tejże transformacji będziemy mogli używać „apteczek” wiszących na ścianach (tylko dla Stroggów), oraz będziemy mieli więcej o 25 jednostek życia, oraz pancerza. Cóż... niełatwe jest życie żołnierza.
Grafika od razu przypomina tę z gry Doom III. Powinna, albowiem Quake 4 jest zbudowany na nieco przerobionym silniku graficznym tejże gry. Czyni to te dwa dzieła bardzo podobnymi do siebie. Wszelkie lokacje, w których będziemy przebywać są ozdobione przeróżnymi rodzajami świecących diod, ekranów z napisami w języku Stroggów, maszyn (w których połowa z nich to ludzie i ich tkanki).
W uszy trafia nas także oprawa audio. Eksplozje, okrzyki żołnierzy spotykanych po drodze, ryki Stroggów, ciężkie kroki większych stworów i oczywiście mnóstwo dialogów z dobrze dobranymi głosami. W tym przypadku realizm nie mógł być lepszy.
Multiplayer niczym poza grafiką nie różni się od Quake’a III. Mamy do wybrania między innymi tryby DM, TDM, CTF. Zapewniają one niezłą zabawę, i czuję, że grywalność Q4 niedługo dorówna grywalności Q3. Mapy do tego trybu ujdą w tłoku, mogłyby być troszkę lepsze, ale co tam ;]. Jest także opcja tworzenia klanu, co bardzo ułatwi i uprzyjemni grę graczom.
Quake 4 jest świetną grą podkręcającą naszą adrenalinę. Niestety brakuje jej do klimatu z gry Quake 2. Główną zaletą jest tutaj grafika, dźwięk, oraz multiplayer. Polecam.
Plusy
Minusy
Brak obrazów powiązanych z tą grą.