Naval War: Arctic Circle
Dodano dnia 02-05-2012 09:03
Jak coś jest do wszystkiego to jest do ... ?
Developer ze Sztokholmu - Paradox Interactive postawił sobie za cel stworzenie symulatora walk morskich, który trafi zarówno do graczy niedzielnych jak i prawdziwych wilków morskich. Dlatego skomplikowana kampania jest wspomagana samouczkami i dodatkowymi misjami. Jednak czy naprawdę gra jest tak wciągająca, że pomimo okropnej oprawy A/V zapominamy o wszystkim dookoła i wczuwamy się w rolę admirała? Cóż jak ktoś jest weteranem takich gier to być może tak. Niedzielny gracz w ogóle tej gry nie zrozumie. A taki przeciętny, nie mający doświadczenia w tego typu sim-ach, w czasie pomiędzy wydawaniem rozkazów będzie sobie parzył herbatkę, czytał newsy na Gieromaniak'u i robił kilka innych rzeczy jednocześnie. Bowiem gra potrafi czasem być bardzo monotonna.
NATO kontra Rosja
Jak widzimy strony konfliktu są bardzo oryginalne. Jest rok 2030 i prowadzony jest konflikt pomiędzy NATO i Rosją o koło podbiegunowe. W fabułę wprowadzają nas doskonale zilustrowane gadające gęby admirałów, które wyglądają jak wyciągnięte z kolorowanki dla dzieci. Moim zdaniem jest to pogwałcenie klimatu gry. Już lepiej byłoby bez otoczki fabularnej niż jakby miała być przedstawiona w tak śmieszny sposób. Niech każdy sam oceni czy to wygląda poważnie? Do tego kampania Rosji wydaje się być wrzucona tylko jako bonus. Coś w stylu - jak już ukończysz grę po właściwej stronie, to możesz zobaczyć jak wygląda ta druga. Wyciągam taki wniosek ponieważ jest znacznie mniej rozbudowana od kampanii NATO i sprawia wrażenie niedokończonej.
Rozgrywka
Ogólnie rzecz biorąc wszystko się wydaje wyrwane z kontekstu. Interfejs jest nieprzystępny dla użytkownika. Nawet po rozegraniu kilku misji musimy sobie przypominać jak zrobić jakąś podstawową rzecz. Mogłoby tu być o połowę mniej ikon, a tyle samo rozkazów i gra by była bardziej przejrzysta. W rzeczywistości nie jest bardzo skomplikowana ale sprawia takie wrażenie. Do tego tempo gry jest zabójczo wolne. Czas w zasadzie możemy przyspieszyć, ale opcja zwalnia jest dobra wtedy, gdy nasz okręt/port jest atakowany. Jednak wyobraźcie sobie taką sytuację, że w nasz statek leci pocisk, którego nie ma szans uniknąć, leci wolno, więc my przyśpieszamy tempo gry i godzimy się z utratą jednostki, ponieważ chcemy grać dalej. Niestety tak nie możemy. Bo gra zwalnia się sama i musimy oglądać w maksymalnie zwolnionym tempie jak rakieta leci w nasz okręt, którego nie możemy już uratować. Mogłoby to być rozwiązane tak, że jak mu rozkażemy się przemieścić to możemy przyśpieszyć czas i po prostu poświęcić okręt. Może ktoś kto od najmłodszych lat interesuje się bitwami morskimi będzie się czuł doskonale w roli oficera planującego bitwę, jednak przeciętny gracz czasami może poczuć się zażenowany. Ogólnie rzecz biorąc gra jest bardzo nieprzejrzysta, monotonna i nie ma żadnego klimatu jaki ma przykładowo "Hearts of Iron" od tego samego producenta.
Mimo iż gameplay jest strasznie surowy to grze nie brakuje taktycznej głębi. Chociaż priorytetem są bitwy morskie to biorą w nich udział także siły powietrzne. Czasami wygramy misje w przeciągu dwóch minut dzięki przemyślanemu zastosowaniu bombowców czy helikopterów. Do tego każdej jednostce możemy wydawać bardzo szczegółowe polecenia, jeśli tego nie robimy same o tym decydują np.: jaką obrać prędkość, czy włączyć radary, kiedy strzelać itd. Nawet samoloty podczas starcia w powietrzu, gdy nie będą dostawały poleceń, same będą podejmowały decyzje o manewrach jakie wykonać by przechytrzyć wroga. Mimo to musimy być w stanie ogarnąć każdą jednostkę z osobna. Prawdę mówiąc ilość manewrów jakie robimy i raczej mało zapierająca dech w piersiach fabuła sprawiają, że cała kampania to jakby zlepek różnych niepowiązanych ze sobą misj.
Bardzo lubię gry Paradox'u, ale "Naval War" - tak jak niestety większość z nich, sprawia wrażenie niedokończonego tytułu zrobionego po kosztach. Szkoda bo mogłoby być o wiele lepiej. Mamy dość ciekawą gre strategiczną, ale bez jakiegokolwiek polotu. Ot taka tam sobie gierka. Przykre jest także to, że po jakimś czasie misje przestają zachwycać różnorodnością. Może ten problem byłby rozwiązany gdyby grę wyposażono w jakiś edytor scenariuszy. Niestety nic takiego tutaj nie znajdziemy. Czasami wręcz można się poczuć jak byśmy grali w grę online. Niektóre z misji powtarzamy po kilka razy i uczymy się na pamięć jakie rozkazy wydać, aby dojść do pewnego miejsca, tracimy na tym dość dużo czasu. Szkoda bo nie ma żadnego rodzaju check-pointów w trakcie misji. Gdyby były to może dałoby się zrobić bardziej złożone misje. A tak to musimy liczyć się z tym, że gdy coś nam się nie uda, wszystko żmudnie powtarzamy od nowa. W związku z czym misje są też bardzo liniowe.
Myślę, że oficer dowodząc jednostkami powinien dysponować wyobraźnią i pomysłowością, a "Naval War" pokazuje, że jest to tylko mozolne odtwarzanie sytuacji widzianych na treningu. Nie tak sobie to wyobrażałem. Gdy raz nas pokonają w jakiejś misji, później już wiemy gdzie będą ich jednostki, jakie ruchy będzie robił nasz przeciwnik itd. Takiego wroga ciężko określić mianem sztucznej inteligencji. Widać po prostu gotowe skrypty zachowań dla poszczególnych misji. Także początkujących graczy, których autor przyciągna tutorialami odstrasza powtarzanie czasami 3-godzinnych starć po to by zmienić jeden detal.
Podsumowując
"Naval War: Arctic Circle" to ciężki orzech do zgryzienia. Sprawia raczej wrażenie wersji beta pełnoprawnej produkcji. Może jeszcze kilka dodatkowych patch'y zmieni ją w tytuł godny uwagi choćby do potyczek wieloosobowych. Jak na razie jest to bardziej ciekawostka, którą z przyjemnością sprawdzą miłośnicy gier strategicznych, a całej reszcie mówię, że lepiej wydać pieniądze na coś innego. Po prostu szkoda nerwów. Tytuł raczej dla odważnych niż kogoś kto szuka przyjemnej zabawy na wolne chwile.
Plusy
- Ilość możliwych manewrów, strategi
- Brak konieczności pilnowania każdej jednostki z osobna przez cały czas.
Minusy
- Monotonia
- Brak Check-Pointów
- Oprawa audiowizualna
- Interfejs graficzny