Rogue Trooper
Dodano dnia 09-04-2007 18:43
Każdy w przeszłości czytał komiksy. Jednym z nich, o którym chcę napisać jest Rogue Trooper. Pewnie nie macie pojęcia o czym w ogóle jest, prawda? Niestety RT nie raczył pojawić się na pułkach naszych polskich sklepów, a druga sprawa to taka, że głośno było o nim kilka lat temu tylko na Wyspach Brytyjskich.
Akcja komiksu rozgrywa się na planecie Nu-Earth, na której panuje wojna między faszystowską północą i demokratycznym południem. Wybuchła ona dlatego, ponieważ to ciało niebieskie stało się bardzo ważnym miejscem strategicznym, znajdującym się niedaleko czarnej dziury. Dziura ta natomiast może być wykorzystana jako brama prowadząca do innego wymiaru. Niegdyś raj dla człowieka stał się miejscem skażonym i niebezpiecznym. Dwadzieścia lat używania broni chemicznej doprowadziło do tego stopnia, iż ludzie tam żyjący bez specjalistycznych masek mogliby się zatruć, co w konsekwencji doprowadziłoby do śmierci. Southersi (Ci z południa) postanowili rozwiązać powstały problem poprzez stworzenie genetycznie zmodyfikowanego żołnierza odpornego na wszelkie trucizny. Ci wojownicy regenerowali się też znacznie szybciej, dzięki zawrotnej prędkości rozmnażania się ich komórek. Szale zwycięstwa zostały przechylone na jedną stronę, lecz czy na pewno?
Firma Rebellion przedstawiła naszemu światu nowy pogląd na Rogue Trooper’a poprzez stworzenie świetnej gry nazwanej tak samo jak komiks. W jej wirtualnym świecie wcielamy się w postać jednego z żołnierzy GI (z ang. Genetic Infantry - Genetyczna Piechota). A w kogo dokładnie? Oczywiście w tytułowego, bardzo pewnego siebie bohatera Rogue’a. Razem z jego przyjaciółmi z drużyny – Gunnar’em, Bagman’em i Helm’em – będziemy próbowali przynieść pokój na planecie Nu-Earth.
A jeśli mowa już o fabule, to praktycznie niczym nie różni się od komiksowej. Akcja rozgrywa się na wspomnianej już planecie, na której walczą Northowie i Southersi. Gra rozpoczyna się od ataku żołnierzy GI na Nu-Earth’a. Zostają oni wystrzeleni ze statków kosmicznych Milicom do Quartz Zone. Niestety jednak okazało się, że przeciwnicy wiedzieli o tym nalocie i natychmiastowo zestrzelili w powietrze większość kapsuł spadających z nieba, w środku których znajdowali się GI. Było więc oczywiste, że mamy do czynienia ze zdradą. Na całe nasze szczęście Rogue wylądował bezpiecznie i ruszył w podbój Northów.
Podczas wyprawy będziemy spotykać naszych niebieskoskórych współtowarzyszy, lecz głównie chodzi mi o przyjaciół Rogue’a. Na początku razem z nami uczestniczą jako osobne jednostki, lecz potem jako coś innego. Otóż każdy GI ma do karku przyczepiony pewną metalową plakietkę zwaną bioukładem. Zawiera ona wszystkie wspomnienia, świadomość oraz osobowość danego osobnika. Niestety życie Gunnar’a, Bagman’a oraz Helm’a zostało na tyle zagrożone, iż główny bohater musiał odczepić ich bioukłady i przyczepić je kolejno do karabinu maszynowego, metalowego plecaka i hełmu. Dlaczego? Ponieważ po minięciu 60 sekundy pobytu poza swym ciałem (lub rzeczą), „życie” w plakietce znika. Tak więc po przyjęciu do siebie swoich kompanów, ekwipunek Rogue’a został zmodernizowany i zyskał nowe możliwości. Spluwa, którą główny bohater nosi ze sobą, może zostać użyta jako wieżyczka strażnicza sterowana przez Gunnar’a. W specjalistycznym plecaku Bagman ze znalezionego przez nas złomu opracuje różne rodzaje ulepszeń oraz wytworzy apteczki, amunicje, granaty itp. Hełm żołnierza zmienia się w dobry radar, dostanie także możliwość wytworzenia hologramu, który będzie mylił naszych przeciwników, najważniejsze jednak jest to, że kierujący nim Helm będzie mógł hackować systemy, otwierać nam zamknięte drzwi, a nawet kierować Hopperem (pojazd latający). Przez całą podróż usłyszymy rozmowy tej całej drużyny, a także małe podpowiedzi i komentarze odnośnie naszej walki takie jak rady Bagman’a o przeładowaniu broni, czy entuzjastyczne wykrzyki Gunner’a po headshocie lub tankshocie (strzał w butlę z gazem). Nie będziemy więc czuli się samotnie :].
Z czasem przeciwnicy będą myśleć, że Rogue jest ostatnim żyjącym GI. Na nasze szczęście grubo się pomylą, gdyż spotkamy jeszcze piękną, niebiesko skórą Venus Bluegenes, czyli kobiecą odmianę żołnierzy genetycznych. Jest ona postacią, która uciekła od zwykłego treningu GI i stała się specjalistką od zwiadu. Kiedy trzyma karabin snajperski w rękach, można ją uznać za jedną z najgroźniejszych broni w wojnie na Nu-Earth. Jednakże jej obecność obok nas nie będzie zbyt częsta. Na kilkanaście misji pojawi się ona tylko w dwóch.
Muszę powiedzieć, że gra jest bardzo wciągająca nie tylko dzięki jej fabule, ale także i poziomom, w których zawsze mamy inną misję do wykonania. Kolejną rzeczą uatrakcyjniającą nam zabawą jest szeroka gamma uzbrojenia. W ekwipunku głównie używaną bronią będzie karabin maszynowy z funkcją karabinu snajperskiego, z którego będziemy mogli zestrzelić cel znajdujący się w bardzo dalekiej odległości. Drugorzędną, lecz równie pomocną nam rzeczą będą granaty, dostępne w kilku rodzajach (zwykłe, samoprzylepne, elektromagnetyczne) oraz miny, które możemy podłożyć wszędzie niszcząc przy okazji wrogie jednostki oraz struktury. Jednakże będziemy zmuszeni użyć też wyspecjalizowanych do zabicia danej jednostki „nakładek” na naszą spluwę. Będą to np. łatwiej niszcząca wrogie maszyny wyrzutnia rakiet i moździerz lub zabójczy przeciwko piechocie shotgun. Do swojej dyspozycji przez całą podróż będziemy także mieć wielkie, „piekielne” oraz mniejsze, przeciwlotnicze, przeciwpiechotne działa. Oczywiście nie ominie nas przejażdżka wynalazkami tego wieku, takimi jak: Hopper, czy Hover Train (poduszkowy pociąg), których będziemy musieli bronić od pocisków przeciwnika.
Trzeba koniecznie wspomnieć, że nie tylko my będziemy mieli do czynienia z nowoczesną technologią. Nasi wrogowie są w posiadaniu najwyższej klasy broni oraz mechanizmów, które patrolować będą nie tylko ląd i wodę, ale także powietrze i podziemia. Potężne gąsienicowe Blackmare Tanki potrafią zrobić nam i naszym towarzyszom niemałą krzywdę przy pomocy wielkiego działa oraz mniejszych wieżyczek strzelniczych, zaś przylatujące z nieba opancerzone skrzynie, z których wyłania się obrotowe działko zaskakuje nas swoim nagłym pojawieniem się na Nu-Earth. Northowie mają także wytrzymałe na lekką broń zbroje, tak więc aby je zniszczyć będziemy musieli wysłać w ich kierunku kilka wystrzałów z moździerza. Kolejnym taktycznym atutem w rękach wroga są drążące tunele w podziemiach Sondy Wiertłowe (Drill Probes), które mogą zrobić nam niespodziankę wydostając się na powierzchnię planety i dając nam, jak na patelni, kilku Northów do zabicia .
Mamy więc w swoich rękach całkiem niezły arsenał broni. Możemy poczuć się jak Rambo. Jednakże istnieje drugi sposób eliminowania przeciwnika. Większość z was na pewno grała w Ghost Reacon’a, czy Hitman’a. W grach tego typu trzeba zdobywać coś lub zabijać kogoś „po cichaczu”. Takie coś istnieje również w Rogue Trooper. Główny bohater możne podejść do wrogiej jednostki od tyłu i usunąć ją bez alarmowania reszty. Bonusem jest jeszcze to, że weźmiemy więcej złomu od takiego martwiaka, niż nafaszerowanego ołowiem. Jeśli jednak mowa o ołowiu, to nasza spluwa także może posłużyć nam do cichego zabijania. Wystarczy jak nałożymy na nią niechciany przez Gunnar’a tłumik. Teraz wystarczy znaleźć jakiegoś pojedynczego osobnika, wycelować w głowę i nacisnąć spust... po kłopocie :]. To samo możemy także zrobić z strażniczymi wieżami wyrywając z nich kable, czy z opancerzonymi zbrojami wchodząc na nie i wpuszczając ich głowę kilka pocisków.
Istnieje także możliwość atakowania przeciwnika zza przeszkody. Nie tylko ochroni to Rogue’a od wrogich strzałów, ale także i przyniesie szybsze pozbycie się przeciwnika (wystarczy tylko dobrze wycelować).
Mogę powiedzieć, że graficy z firmy Rebellion pokazali swe wysokie umiejętności z jak najlepszej strony. Spotykamy wiele różnych krajobrazów oraz przedmiotów, które są naprawdę bardzo szczegółowo i starannie wykonane. Wszelkie wybuchy, wygląd palących się budynków, pojazdów, a nawet ludzi wyglądają bardzo imponująco. Bardzo ciekawie wyglądają także sami żołnierze jak i po stronie Southersów, tak i Northów. Oczywiste było to, że graficy muszą wykonać swą pracę w taki sposób, aby gra przypominała w 100% komiks – tak na szczęście jest ;]. Możemy także spotkać od czasu, do czasu jakieś mniejsze od nas stworzenia – pająki, szczury, świecące i latające robaczki – nadaje to realizmu. Najbardziej jednak podoba mi się wygląd GI. Muskularni, mężczyźni przystojni, a kobiety piękne, jednakże niebieska skóra i białe oczka rządzą ;]. Sam chciałbym tak wyglądać :D.
Muzyka i efekty dźwiękowe w Rogue Trooper to kolejny plus dający nam wybuchową mieszankę. Obie rzeczy są wykonane starannie i brzmią przekonująco. Jednakże melodie gry są puszczane bardzo rzadko i czasami nawet można ich nie zauważyć. Ten mały minusik nadrabia oprawa dźwiękowa, która w sposób bardzo realny uświadamia nas, że co chwilę coś wokół nas się dzieje (wybuchy, strzały). Trzeba wspomnieć też o samych głosach postaci. Są one wyreżyserowane całkiem przyzwoicie. Zauważymy nawet, że Northowie, o dziwo, mówią z rosyjskim akcentem.
Programiści nie zapomnieli dorobić do gry trybu Multiplayer, jednak tak naprawdę nie ma co dużo o tym pisać. Możemy pograć sobie z przyjaciółmi poprzez LAN’a, lub internet. Jeśli wybierzemy to drugie, to będziemy mieli wpierw do wyboru jeden z ośmiu pokojów, w tym niemiecki, francuski, amerykański. Teraz wystarczy tylko stworzyć lub dołączyć do gry zrobionej przez kogoś.
Mamy do wyboru dwa rodzaje rozgrywek. W jednej będziemy musieli bronić pewnego miejsca przed Northami nie ginąc przy okazji, a w drugiej musimy dojść do pewnego miejsca, które zaś jest strzeżone przez ludzi zamieszkujących północną część Nu-Earth ;]. Sama nawalanka. Do tego możemy jeszcze dodać w jakim czasie musimy wykonać zadanie i ile razy maksymalnie możemy zginąć. Nie ma tutaj żadnej opcji Player vs. Player, tak więc nic ciekawego.
Na dobicie mogę powiedzieć, że jedyne co można spotkać w tych pokojach, to pustkę. Mała popularność gry doprowadziła do tego, iż nie jest ona oblegana w multiplayerze. Czasami można się natrafić na 2-3 grające już osoby, ale niestety bardzo rzadko.
Grę mogę określić jednym zdaniem – „dla mnie bomba”. Jest ona bardzo ciekawa, interesująca oraz wciągająca. Oryginalna fabuła odgrywa tutaj najważniejszą rolę, a główny bohater może stać się idolem nie jednej osoby. Najbardziej żałuję tego, że w Polsce, w przeciwieństwie do Anglii, Rogue Trooper jest tak mało znanym programem rozrywkowym. Przez to niestety multiplayer nie jest w ogóle rozwijany i używany przez graczy. Jednym wielkim plusem jest cała reszta gry. Głównie podoba mi się możliwość cichego likwidowania przeciwników, czego jestem wielkim fanem.
Nie ukrywając, gorąco polecam Rogue Trooper’a każdemu :].
Plusy
Minusy