Resonance
Dodano dnia 28-10-2013 22:15
Jeśli uważasz, że grywalność przeminęła na rzecz co raz bardziej imponującej grafiki, to niestety jesteś w błędzie. Resonance jest tego najlepszym przykładem.
Oprawa graficzna nie jest mocną stroną Resonance. To pewne i nawet gdybym bardzo chciał, to nie mogę się nie zgodzić. Może to i dobrze, ponieważ dzięki temu możemy się skupić w całości na jej najważniejszej części, czyli na fabule.
Akcja ma miejsce w fikcyjnym mieście Aventine, znajdującym się gdzieś w USA. Przed naszymi oczyma ukazują się migawki telewizyjnych wiadomości informujących nas, o bliżej niezidentyfikowanych wybuchach w największych miastach na świecie. Zaraz po tym, następuje cięcie, a akcja przenosi się kilka dni wstecz, byśmy mogli poznać przyczynę tychże tajemniczych wybuchów.
Prolog stanowi zbiór czterech, na pozór nie związanych ze sobą historii, które możemy ogrywać w dowolnej kolejności. Jak zapewne się domyślacie ,które kiedyś ze sobą się splotą. Niestety ten moment następuje od razu. Autorzy tym samym zmarnowali bogaty potencjał drzemiący w wielowątkowej fabule zbliżającej się do siebie i oddalającej od czasu do czasu.
Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Zabawa rozpoczyna się dopiero wtedy, gdy przejmujemy kontrolę nad całą czwórką bohaterów. Głównie od strony mechanicznej, ponieważ większość zagadek będzie wymagała od nas współpracy co najmniej dwóch bohaterów. Między, którymi trzeba będzie się w odpowiednim czasie przełączać i wykonywać określone czynności. Postaci same w sobie stanowią kolejny plus Resonance. Są obdarzone ciekawym charakterem wraz z całkiem dobrymi dialogami, co pozwala w jakimś tam większym stopniu przywiązać się do nich. Niestety możemy mieć jednak wrażenie, że już to kiedyś widzieliśmy: tchórzliwy matematyk, glina z własnymi zasadami, wścibski dziennikarz oraz pielęgniarka po przejściach. Prawda, że brzmi znajomo?
Fabuła odgrywa tutaj znaczącą rolę i z czystym sercem mogę stwierdzić ,że jest na prawdę dobra. Czterech naszych protagonistów łączy jeden cel, opowiedziany w całkiem spójny i prosty sposób. ale nie tracący wcale na powadze. Jest nim odnalezienie tytułowego Rezonansu, zdolnego do wytwarzania ogromny pokładów energii. Gdy oczywiście trafi w nieodpowiednie ręce, może sporo namieszać. Gdzieś w połowie rozgrywki, czyli po około 3-4 godzinach, akcja diametralnie usypiająco zwalnia. Jest to dopiero cisza przed burzą, ponieważ potem następuje nagły zwrot akcji, którego nie da się w żaden sposób przewidzieć i scenariusz trzyma w napięciu aż do samego końca.
Kolejną mocną stroną tego tytułu są zagadki, które nie są zbyt trudne, ale także nie za nadto łatwe. Nad niektórymi trzeba naprawdę się namęczyć. Rozwiązaniami są czynności, na które czasami nie sposób wpaść. To może irytować, ale zapewniam, że rozwiązanie takiej szarady daje niesamowitą satysfakcje i ochotę do brnięcia dalej. Na pewno zaletą jest także różnorodność łamigłówek, począwszy od łączenia przedmiotów, skończywszy na labiryntach. Znalazło się także miejsce na zagadki wymagające kilku podejść i rozwiązywania ich metodą prób i błędów. Taka różnorodność wymaga od gracza wytężenia większej ilości szarych komórek, a czasami wyjścia za kadry logicznego myślenia.
W Resonance został zaimplementowany bardzo ciekawy system pamięci, tej długotrwałej, na którą składają się wspomnienia oraz cele, a także tej krótkotrwałej, w której możemy umieścić dowolną rzecz. Zawartość pamięci warto, a nawet trzeba wykorzystywać w rozmowach z różnymi postaciami. Dzięki temu mamy dodatkowe tematy do rozmów, które w większości przypadków są niezbędne do ruszenia fabuły naprzód. Jest jednak pewien haczyk - nie możemy przeklikać każdej rozmowy od tak sobie. Warto jednak uzbroić się w cierpliwość i dokładnie przyjrzeć się konwersacji, ponieważ w niej mogą zawierać się wskazówki dotyczące dalszej rozgrywki. Pomysł świetny, ale kolejny raz potencjał nie do końca wykorzystany. Pamięć krótkotrwała, ta ciekawsza, zależna od gracza nie jest wykorzystywana tak często, jak być powinna. Pomysł sam w sobie jest całkiem ciekawy, ale momentów, w których go wykorzystujemy można wyliczyć na palcach jednej dłoni.