Sniper Elite
Dodano dnia 02-02-2007 17:17
SNIPER ELITE
Cicha noc, lekko pada, jest szaro i buro. Przemykam się między uliczkami mojego osiedla w poszukiwaniu jakiegoś „żywego ducha”. Co chwilę spoglądam na dachy zabrudzonych budynków, czy nie czai się tam snajper, aby odstrzelić mi pół twarzy. Gdyby było sucho zacząłbym się czołgać, żeby zmylić wroga. Idę dalej. Niepewnie stawiam kolejne kroki, kierując się w stronę osiedlowego sklepu. Aż wreszcie dostrzegam ICH! Udają, że mnie nie widzą. Zakradam się od tyłu wyciągam snajperkę i …, no właśnie, i znowu kolejna kompletnie idiotyczna gra namieszała mi we łbie na tyle, że nie odróżniam rzeczywistości od wirtualnej bzdury.
Obiektem mojej oceny będzie gra komputerowa o jakże ambitnym tytule: Sniper Elite. Jak łatwo się domyśleć, wcielamy się w postać wyborowego snajpera, który dzięki swojej znajomości języka niemieckiego oraz doskonałej orientacji w realiach Berlina zostaje wcielony do organizacji BSS, której celem jest przechwycenie planów budowy bomby atomowej z rąk parszywych Niemców, aby plany te nie dostały się w jeszcze bardziej parszywe ręce Rosjan… trochu naciągane, ale podobno tak było w rzeczywistości. Oczywiście wydarzenia te związane są z II wojną światową.
SZCZEGÓŁ vs. KONKRET
Na pierwszy rzut oka gierka prezentuje się kompletnie nienagannie jednak po dłuższym użytkowaniu łatwo możemy stwierdzi, że Sniper Elite to zwykłe końskie łajno w przepięknym i wyperfumowanym pudełeczku z napisem: jestem boska. Nigdy wcześniej nie przyszło mi się spotkać z czymś bardziej nijakim. Ta gra jest jak niejedna nastolatka: pusta w środku… Autorzy próbując stworzyć coś oryginalnego zadbali o takie szczegóły jak działanie siły grawitacji, wiatru ( to najśmieszniejsze, ponieważ nigdzie nie mamy podanej prędkości ruchu mas powietrza) na wystrzelony przez nas nabój czy wskaźnik pulsu, który w żaden sposób nie wpływa na naszego bohatera. Jedynym takim szczególikiem, który ewentualnie można uznać za nowatorski jest możliwość wstrzymania oddechu, co korzystnie wpływa na celności oddanego strzału, ale i tak nie ma znaczenia dla przebiegu rozgrywki.
FABUŁA
Jak już zdążyliście się dowiedzieć główny wątek gry dotyczy wykradzenia tajnych planów budowy bomby atomowej, do czego najprawdopodobniej dojdzie na końcu gry. Działania poprzedzające są jakby wycięte z całokształtu fabuły. Kolejne epizody są ze sobą zupełnie niepowiązane. W kilku miejscach jak na przykład w misji, której celem było wysadzenie stacji paliw, miałem wrażenie, że programiści wiedząc, że gra będzie zbyt krótka po prostu dopisali na szybko kilka poziomów, by w ten sposób troszeczkę rozgrywkę przedłużyć. Kolejną, oprócz wątłej fabuły, wadą, która sprawiła, że moja przygoda z SE trwała około trzech wieczorów, jest koszmarna monotonia – czołgam się ( o tym za moment), wciskam prawy przycisk myszy, celuję i oddaję strzał; od czasu do czasu można zaobserwować tzw. bullet time, w którym kamera w spowolnionym tempie leci za pociskiem, a ten zmierza w kierunku jakiejś części ciała Niemca lub Rosjanina… No i dalej czołgam się, wciskam prawy przycisk myszy i oddaję strzał… straszne.
GRRRR…
A teraz przedstawię najbardziej irytującą rzecz z SE; chodzi o czołganie. 90% czasu gry patrzymy na tego samego gościa w moro, czołgającego się po bruku, piasku, zgliszczach, betonie, itp. Oczywiście gra przewiduje opcję pozycji homo erectusa, jednak nie jest to najlepsze rozwiązanie w sytuacji, gdy na nasze życie czyha bezwzględny snajper, wyczulony na każdy nieprzemyślany ruch ofiary. Pragnę uświadomić każdemu, kto nigdy się nie czołgał, a teraz czytając tę recenzję krzywi się, że mimo wszystko, chodzenie czy bieganie jest szybszą formą się poruszania.
OGÓLNIE
Ogólnie Sniper Elite to chłam dla pozbawionych wyobraźni i aspiracji pacanów, którzy myślą tylko o efektownym mordowaniu naszych rosyjskich i niemieckich „przyjaciół”… Jedyne słowa, jakie pasują do gry Sniper Elite to: idiotyzm, kretynizm, chłam, buractwo, debilizm, łajno, szajs… Jednym słowem - DUPA…
Plusy
Minusy
Brak obrazów powiązanych z tą grą.