Spiderman 3
Dodano dnia 28-05-2007 10:44
Ładne kilka lat temu miałem okazję psioczyć na pecetową wersję egranizacji drugiego Spider-Mana. Moje rozczarowanie tym tytułem było tym większe, że podczas gdy na kompie trzeba było się męczyć z prymitywną platformówką dla czterolatków, tak konsolowcy w tym czasie zagrywali się w rozbudowaną, oferującą swobodę porównywalną do tej z serii GTA produkcję. Chociaż Activision zarzekało się, że już przy trójce takiej maniany nie odstawią i pecetowcy tym razem dostaną pełnoprawną konwersję, to ja nie chciałem ryzykować i postanowiłem zaopatrzyć się w Spider-Mana 3 w wersji na Playstation 2. I wiecie co? Tym razem to wersja PS2 została pokpiona…
Już pierwsze uruchomienie gry daje nam przedsmak tego, co nas czeka. Kartonowe budynki, przypominające z Power Rangersów tudzież Godzilli, samochody wyglądające na skopiowane z jakiejś PSXowej ścigałki oraz drewniana armia bliźniaków, symulująca mieszkańców Nju Jork Siti. Niezbyt to zachęcające, no ale skoro już grę mam, to wypada pograć chociaż dłuższą chwilę. Krótki tutorial, będący notabene jedynym fragmentem gry nie licząc ścieków i walki z bossami, w którym nie znajdujemy się pod gołym niebem, i można zacząć bujanie się pośród manhattańskich drapaczy chmur. I tutaj miła niespodzianka – używanie sieci jest wyjątkowo przyjemne i samo latanie między dachami wystarcza, aby przez pierwszych kilkanaście minut dobrze się bawić. Duża w tym zresztą zasługa animacji Spider-Mana, który porusza się bardzo podobnie do pajączka znanego z kin. Szkoda tylko, że odwzorowanie tych ruchów było na tyle czasochłonne, że już nie starczyło czasu na resztę szaty graficznej gry.
Sama gra została skonstruowana tak, aby dać graczom swobodę porównywalną do tej z serii Grand Theft Auto. Mamy więc średniej wielkości wyspę wypełnioną wieżowcami i central parkiem oraz mniejszą, która została dodana chyba tylko po to żeby w grze umieścić jakiś most. Możemy zarówno wykonywać główne misje, jak i swobodnie zwiedzać okolicę, przy okazji szukając stu porozrzucanych po mapie odłamków meteorytu. Spider, jak na porządnego marvelowego super bohatera przystało, zwalcza też drobną przestępczość i pomaga potrzebującym, stąd co jakiś czas na ekranie pojawia się „alarm” i jeśli chcemy, możemy rozpocząć misję poboczną. Zadanie dodatkowe możemy też rozpocząć rozmawiając z jednym z licznych informatorów, których ulubionym zajęciem jest stanie w miejscu i czekanie aż nasz pająk raczy z nimi porozmawiać. Możemy też kolekcjonować zrobione przez siebie zdjęcia złoczyńców, co jednak jest o tyle denerwujące, że jak choć raz zapomnimy o tym w trakcie walki z bossem, to szansa na odebranie nagrody za komplet fotek bezpowrotnie się od nas oddala.. wait, powiedziałem nagrody? Pardon, chodziło mi jedynie o satysfakcje za zrobienie kompletu fotek, bo bonusowych nagród w tej grze praktycznie nie ma. Ostatnia atrakcja to tory przeszkód, na których możemy szlifować nasze akrobatyczne umiejętności.
Głównych zadań jest ciutkę ponad dwadzieścia. Fabuła oczywiście oparta została na trzecim kinowym filmie, jednak wzbogacono ją o wiele dodatkowych wątków, co by było kogo lać prócz mięcha armatniego. I tak poza znanymi z wielkiego ekranu Goblinem, Sandmanem i Venomem, skopiemy tyłki także Curtowi „Hej, zamieniam się w wielką jaszczurkę” Connorsowi, Kravenowi Łowcy oraz pewnemu małżeństwu wampirów. Najciekawszym elementem wziętym z filmu jest jednak czarny symbiotyczny kostium, jaki dostajemy po kilku pierwszych zadaniach. Kiedy go aktywujemy, Peter może wyżej skakać, staje się silniejszy, odporniejszy, dysponuje lepszymi combosami. Wraz z używaniem stroju rośnie też pasek adrenaliny, którą żywi się symbiot. Kiedy naładuje się na maksa, Peter wpada w swoisty berserk – siła i szybkość wzrastają jeszcze bardziej, combosy mogą być nieograniczenie długie. Jednocześnie jednak kostium zaczyna opanowywać Parkera, co objawia się w postaci czarnej „chmurki” pojawiającej się po bokach ekranu i stopniowo obejmującej coraz większą powierzchnię. W takim wypadku należy zacząć zwalczać symbiota, co można zrobić wciskając pojawiające się na ekranie kombinacje przycisków. Gdy nam się uda, czarny kostium znika i przez kilkadziesiąt sekund musimy używać zwykłego, czerwono niebieskiego wdzianka. Po tym czasie znowu możemy użyć mrocznego ubioru, jednak z czasem zdejmowanie go jest coraz trudniejsze, wymaga wklepywania coraz większej liczby przycisków. Właśnie zabawa z czarnym kostiumem była tym, co trzymało mnie przy grze i powstrzymało od ciśnięcia płytki w kąt.
Cała reszta zwyczajnie nie podoba mi się. Zacznijmy od misji głównych. Raz, że są cholernie monotonne (znaleźć, zabi… tfu, pokonać, Spider-Man nie zabija, albo znaleźć, zwrócić właścicielowi. Ew. połączenie jednego z drugim). Dwa - ich poziom trudności został wyważony tak, że po raz pierwszy pokonany zostałem… w finałowym pojedynku. Walka z podrzędnymi przeciwnikami to zwyczajna dziecinada, trzeba się bardzo postarać, żeby nam coś zrobili, zaś przy bossach wystarczy tylko mieć refleks ciupkę lepszy od tego szachisty, by wyjść z pojedynków żywy. Przy tym najgorsze jest to, że mimo tak niskiego poziomu trudności, wcale nie odczuwamy tego specyficznego poczucia siły i potęgi, jakie często można odczuć rozrywając na strzępy przeciwników Kratosa w God of War czy robiąc dziurę w przeciwniku shotgunem w Devil May Cry. Tam nawet jeśli walki nie sprawiały trudności (co jednak zdarzało się znacznie rzadziej niż tutaj), to i tak można było czerpać z nich sporą przyjemność, właśnie dzięki temu poczuciu powera. Najgorsze jednak jest to, że cały wątek główny można ukończyć w… 3 godziny. Może i jestem w tym trochę staroświecki, ale jeśli jakaś gra nie oferuje co najmniej 8 godzin zabawy przy pierwszym podejściu doń, to z góry spisuję ją na straty.
Dobra, o ile misje główne były monotonne, tak dodatkowe są już.. hmm… bardziej monotonne. Bo te podstawowe miały przynajmniej za sobą jakąś warstwę fabularną, zaś w opcjonalnych wysilono się o tak ambitne zadania jak odzyskiwanie skradzionych placków owocowych (o_O) czy też ratowanie jasnowidza porwanego, bo przestępcy chcieli poznać swoją przyszłość (O_O!)… Jakby to powiedział Tom’ash ze świętej pamięci LOSUXa: niezły hardkor. A tor przeszkód? W lataniu na pajęczynie piękna jest właśnie pełna swoboda, więc ograniczaniu nas do określonej trasy mówię NIE! Zaś jeśli idzie o zbieranie czarnych znaczków pająka i fragmentów meteorytu, to w sumie polecam to tylko sadomasochistom – za te pierwsze będziemy mogli znowu pobiegać w czarnym stroju, a po zebraniu meteorytu otrzymamy… gratulację (:o). Widzę już te całe tabuny ludzi poświęcające kilkadziesiąt godzin na szukanie głupich kamieni, żeby w nagrodę otrzymać słowną pochwałę.
Miałem jeszcze się trochę poznęcać nad sterowaniem, systemem rozwoju postaci i licznymi bugami, ale w sumie, chyba nie ma to specjalnie sensu. Jak ktoś miał wątpliwości czy kupić, to już się pewnie rozwiały, a jak ktoś mimo to dalej jest grą zainteresowany, to kupi i tak. A ja więcej się za Spidera nie zabieram, bo to jakieś fatum że trafiam zawsze na wersję najbardziej zepsutą w porównaniu do tych z innych platform…
Plusy
Minusy
Michał |
Grygorcewicz |
"Czarny_Wilk" |
Brak obrazów powiązanych z tą grą.