Baldurs Gate: Tron Bhaala
Dodano dnia 01-02-2007 00:00
Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce niepodzielnie rządziły turowe gry RPG, takie jak seria Might and Magic, czy Ultima. Wszelkie próby zastosowania systemu walki w czasie rzeczywistym były brutalnie dławione w zarodku. Jednak graczom powoli zaczęło się nudzić ciągłe rozgrywanie bitew w turach. Jedną z pierwszych gier, które wszczęły rebelię było Diablo. Ciemna strona Mocy została pokonana. Jednak potrzebny był przebój, który ugruntowałby pozycję tychże gier. Niespodziewanie, firma Black Isle wydała wspaniłe Baldur's Gate...
W pierwszej części stawialiśmy czoła swojemu bratu, Sarevokowi i odkrywaliśmy straszną prawdę o pochodzeniu głównego bohatera. Okazało się, że jesteśmy dzieckiem Bhaala - okrutnego Boga Mordu. W Baldur's Gate 2 walczymy z potężnym magiem, Ionem Irenicusem i staramy się odzyskać własną duszę. Po drodze uczestniczymy w wojnach gildii, polujemy na wampiry, zdobywamy twierdze, odbijamy gaje druidów, plądrujemy wzgórza i prastare świątynie, ratujemy piękne dziewoje, rozwiązujem i robimy masę innych ciekawych rzeczy. W dodatku do omawianej gry bronimy miasta Saradush, w którym schroniły się pozostałe pomioty Bhaala, a potem stajemy do walki z innymi dziećmi Boga Mordu. We wszystkich tych rzeczach pomagają nam członkowie naszej drużyny. I tutaj warto wspomnieć, że NPC z naszej ekipy (niektórych znamy z pierwszej części) mają zdecydowanie większy wpływ na wydarzenia w świecie gry, niż w BG. Mało tego! Z niektórymi NPC płci pięknej możemy romansować (najciekawiej jest chyba w przypadku mrocznej elfki, Viconii). Najciekawszymi kompanami według mojej skromnej osoby są Minsc (w podstawce i dodatku) i Sarevok (tylko w ToB). Tak, tak, znienawidzony brat wraca zza grobu i tym razem zamierza nam pomóc, w zamian za niewielką część naszej duszy. Jego chaotyczny zły charakter może być dla wielu osób w drużynie przeszkodą, ale myślę że warto zaryzykować, gdyż jest to najlepszy wojownik w całej sadze Baldur's Gate. Muszę przyznać, że zawsze chciałem sprawdzić, jak to jest grać Sarevokiem i trzeba powiedzieć, że przy odpowiednim wyekwipowaniu nasz brat stanowi chodzącą armię.
Grafika i dźwięk...
Choć gra ma już swoje lata, a w rozdzielczości wyższej niż 800 na 600 pikseli wszystko jest zbyt małe i niewyraźne, oprawa wizualna wciąż jest nienajgorsza. Infinity Engine, mimo że pozbawiony najnowszych fajerwerków graficznych wciąż doskonale spełnia swoją rolę. Mapy, broń, modele postaci i inne rzeczy są świetnie narysowane. Efekty czarów wciąż wyglądają widowiskowo, mimo, że ukazały się takie gry jak Neverwinter Nights, czy Dungeon Siege. W żadnej grze nie słyszałem tak wspaniałej ścieżki dźwiękowej. Dźwięki towarzyszące czarowaniu, walce, czy ryki bestii brzmią realistycznie. Muzyka to absolutny majstersztyk. Jedyną produkcją, jaka dorównuje pod tym względem BG, jest Icewind Dale. Już pompatyczna melodia w głównym menu zachęca nas do boju. A wierzcie mi, że bojów tych dużych, jak i tych małych nie zabraknie...
A wszystkiego zatrzęsienie...
W tej grze zadbano i o jakość. Podejrzewam, że bestiariusz BG 2, to wsztkie monstra z Księgi Potworów. Takiej różnorodności fauny i flory nigdzie indziej nie uświadczysz. I do tego każda bestia wygląda pięknie (w specyficznym tego słowa znaczeniu)! Z magicznym sprzętem wojennym i innymi artefaktami jest podobnie. Od razu widać, czy jakiś przedmiot jest potężny, czy nie. Wszystkie miecze, toborzyska, zbroje i cała reszta została świetnie narysowana. Bohaterów niezależnych napotkamy dosłownie mnóstwo. Z większością z nich poprowadzimy bardzo ciekawe rozmowy. Warto w tym momencie dodać, że dialogi zajmują ponad 3200 stron maszynopisu.
Kilka słów na koniec...
Baldur's Gate 2 wciąż pozostaje jednym z najlepszych cRPG, jakie kiedykolwiek powstały. Wielu graczy przedkłada to arcydzieło, nad wszystkie te przeboje z supergrafiką, pokroju Morrowinda, Dungeon Siega 2, czy wielu innych. Szkoda tylko, że na podstawie tej Sagi powstały tak marne książki...
Plusy
Minusy
Brak obrazów powiązanych z tą grą.