Techland Fantasy Expo 2013 - relacja!
Dodano dnia 16-10-2013 22:32
„Dying Light” podobnie jak „Hellraid” i wcześniejsze dzieło Techlandu – Dead Island, to głównie odsyłanie wszelkiej maści zombie na tamten świat. Jeżeli jakiś pomysł jest sprawdzony i ma ogromną rzeszę odbiorców, to trzeba go wykorzystywać na różne sposoby. Przede wszystkim jest to produkcja, w której mamy wyraźny podział na dzień i noc. W dzień zombie są groźne, ale raczej nie atakują w grupach, jeśli już tak jest, to trzeba je ominąć. Dużo łatwiej jest je pokonać, gdyż jak na zombie przystało – nie grzeszą inteligencją. W nocy jest już zupełnie inaczej. Monstra stają się bardziej agresywne i są lepiej zorganizowane. Stanowią ogromne wyzwanie w walce w blasku księżyca. Poza standardowym story mamy tutaj dostępne także zadania poboczne, które są bardzo losowe i mogą mieć wpływ na późniejszą rozgrywkę. Bardzo ważne jest to, że wszelkiego rodzaju questy wykonujemy niezależnie od pory dnia. Dobrze jest wyrobić się w ciągu dnia, bo o zmierzchu mogą stać się trudnymi do wykonania. Do dyspozycji dostajemy wszelkiego rodzaju arsenał od broni palnych po siekierę, która jest naprawdę bardzo efektowna w użyciu. Potwierdziły to wszelkie „ochy” i „achy” ze strony publiczności. Mamy też bronie, którymi możemy rzucać. Widać, że dużą inspiracją dla twórców jest „Dead Island”. Mi jednak do głowy przychodził jeszcze pewien film pod tytułem „Jestem Legendą”. Mam nieodparte wrażenie, że on był główną inspiracją fabuły gry. Tajemniczy wirus, ludzie zamienieni w zombie… po prostu nie da się zaprzeczyć faktom. Twórcy jednak się do tego nie przyznają. Silnik graficzny, na którym pracuje „Dying Light” jest naprawdę widowiskowy. Gra uruchomiona była na konsoli nowej generacji, a widoki aż zapierały dech w piersiach. Wracając jednak do rozgrywki, widać tu również inspiracje grami pokroju „Assassin’s Creed”, chodzi tu przede wszystkim o umiejętności parkour głównego bohatera. Co do masakry, jaką przeprowadzimy na zombiakach najbardziej efektowna jest wspomniana siekiera, ale sporo frajdy sprawia też odpalanie pułapek. Jedną z nich jest włączenie przyciągającego alarmu w samochodzie, który po kilku sekundach wybucha robiąc mielonkę z potworów (jak smakuje? Chyba nie chcę tego wiedzieć!).
Pokaz „Dying Light” wywołał we mnie ekscytację. Nigdy nie jarała mnie tematyka żywych trupów. Wszelkie „Resident Evile” omijałem szerokim łukiem (zarówno książki, jak i filmy), nie oglądałem ani nie grałem w „The Walking Dead”. Po samo „Dead Island” dopiero zamierzam sięgnąć (najpierw muszę znaleźć trochę wolnego czasu między pracą, a wyginaniem paluchów grając w „FIFA 14”). Dla mnie najnowsza produkcja Techlandu jest najbardziej oczekiwaną grą 2014 i motywacją do zaliczenia wspomnianej „Martwej Wyspy”. Wykorzystać trzeba również kod rabatowy! Rozdawano takowe na imprezie, uprawnia on do max 50% zniżki na zakup przedpremierowy gry.
Po obydwu pokazach odbyła się sesja Q&A (Questions & Answers) dla mediów. Nie mogło nas tam zabraknąć, zwłaszcza, jeżeli chcieliśmy dowiedzieć się więcej niż wszyscy inni uczestnicy TFE. Twórcy „Hellraid” i „Dying Light” odpowiadali na nasze pytania. Najwięcej padło ich odnośnie tego drugiego tytułu. Ale co tu się dziwić, przecież publiczność nagrodziła go wielkimi owacjami. Sesja trwała prawie godzinę. Pozwolę sobie zachować milczenie na temat tego, czego jeszcze dowiedziałem się o obu produkcjach. W końcu trzeba mieć zapas materiału na napisanie dwóch konkretnych zapowiedzi. Ukażą się już niebawem na łamach GIEROmaniaka!
O godzinie 20 odbył się finał konkursu Cosplay. Ten smaczek pozwoliłem sobie jednak pominąć ze względu na wzywające kolejne obowiązki. Wyczekujcie obiecanych zapowiedzi „Hellraid” i „Dying Light”. Ja pozdrawiam was z mojego pięknego Wrocławia w oczekiwaniu na hordy zombie!