Różni twórcy, zależnie od początkowego konceptu i gatunku, do jakiego należy ich produkcja, próbują odmiennych środków, aby uczynić swoją grę pożądaną przez graczy. Jedni stawiają na historię i możliwość wczucia się w opowiadane wydarzenia. Inni rozpisują charaktery bohaterów, wobec których nie można pozostać obojętnym. Następni zaimplementują masę skryptów, aby akcja była jak najbardziej intensywna. Jest też wiele innych sposobów, tych znanych, jak i jeszcze nie odkrytych. Także ludzie z Colibri Games mieli pewien pomysł. Postanowili urzec kupujących... urokiem. Ich dzieło - "The Tiny Bang Story" posiada szczątkową fabułę, nie ma żadnych dialogów, jest skandalicznie wręcz krótkie, ale mimo to wspomnienie go wywołuje uśmiech. Szkoda tylko, że ledwie samym kącikiem ust.