Metal Gear Solid: Peace Walker
Dodano dnia 20-10-2009 17:58
Kolejny MGS, miliony fanów na całym świecie odliczają dni do premiery„Metal Gear Solid” to od lat uznana seria gier, które łączą elementy strzelanin i przygodówek w zgraną całość spiętą zagmatwaną fabułą z głębokim przesłaniem. Chyba nie ma na świecie posiadacza Playstation, który nie darzyłby uznaniem Hideo Kojimy – ojca serii. Po czwartej części na PS3 wiele było spekulacji, iż to ostatnia odsłona gry, do której przyłożył się genialny Kojima. Na szczęście błagalny wzrok fanów przekonał go, by napisał scenariusz do jeszcze jednej gry z „wężem” w roli głównej. Tym razem nasi ulubieni bohaterzy trafią do kieszeni z nowym wyzwaniem, jakim dla Kojimy jest wyjaśnienie wszystkich pominiętych wątków oraz wypełnienie dziury czasowej między końcem trzeciej części „Metal Gear”, a powstaniem okrętu „Outer Haven” (dosłownie tłumacząc „outer” – zewnętrzny, „haven” – raj podatkowy).„Pokój może trwać tylko między równymi siłą” – Woodrow WilsonO fabule słów kilkaJest rok 1974. Od wydarzeń z trzeciej części „Metal Gear Solid” minęło 10 lat. Snake wciąż nie może pogodzić się ze śmiercią The Boss. System wartości BigBossa (Naked Snake) uległ rozpadowi. Bohater postanowił porzucić swoją ojczyznę, zmienić tożsamość i przeprowadzić się do Kolumbii. W tymże pięknym południowoamerykańskim kraju podjął się zadania wyszkolenia prywatnej armii – „Militaires Sans Frontières” (fr. „Żołnierze bez Granic”). Dołączył do niego Kazuhira Miller, doskonały żołnierz, w połowie Japończyk, w połowie Amerykanin. Kazuhira próbował namówić Snake’a do zbrojnej interwencji w Kostaryce – państwie, które nie posiada własnej armii (naprawdę). W grze, której fabuła stanowi fikcję polityczną, Kostarykę represjonują wojska prawdopodobnie wspierane przez CIA. Jednak Snake długo utrzymywał, iż konfrontacja z tak potężnym przeciwnikiem to droga donikąd. Kolejną osobą namawiającą Snake’a do interwencji jest niejaka Paz Ortega Andrade, młoda jasnowłosa dziewczyna, która była torturowana przez najeźdźców. Również argumenty niebieskookiej blondynki nie przekonują BigBossa do działania. Wtem zjawia się człowiek ze sztuczną czerwoną ręką - Galvez, nauczyciel Paz. Mężczyzna zdaje się znać prawdziwą tożsamość Jack'a – zwraca się do niego per BigBoss. To ostatecznie przekonuje Snake’a. Jak dalej potoczy się akcja gry? Tego nie wiemy, ale warto przypomnieć sobie wydarzenia ze wszystkich poprzednich części MGS, w szczególności trójki oraz tych najstarszych z MSX’a.Miejsce akcji to Kostaryka, kraj, którego prezydentem był kiedyś Polak – Teodor Picado Michalski. Fabuła zapowiada się ciekawie, ale co z rozgrywką?Niewiele jest osób, które narzekały na grywalność w poprzednich odsłonach serii. Przypuszczam, że tym razem będzie podobnie, choć pojawiło się kilka nowości. Pierwszą z nich jest sterowanie, nieco inne niż w pozostałych przenośnych „Metal Gearach”. Postacią poruszamy przy pomocy „gałki”, przyciski: krzyżyk, trójkąt, kwadrat i kółko służą do obracania kamerą oraz ręcznego celowania. Przycisk L odpowiada za celowanie, gdy go wciśniemy, kamera lokuje się na barku bohatera, z tej pozycji wymierzamy i strzelamy przy pomocy R. Dodatkowo możemy przenieść kamerę na drugi bark, co ułatwia sprawę podczas strzelania zza zasłony. Przycisk „select” odpowiada za celowanie automatyczne, po wciśnięciu L postać sama celuje w najbliższego przeciwnika. W wielu przypadkach będzie to przydatna opcja, jednak w momentach, gdy potrzebna jest precyzja i mamy skupić się na konkretnym celu, a nie na pierwszym lepszym przeciwniku, celowanie automatyczne nas zawiedzie. Gdy wciśniemy przycisk R nie trzymając przycisku L, bohater zada cios pięścią, nogą, kolbą lub złapie przeciwnika za szyję, by powalić go na ziemię. Niektórych zaskoczy brak widoku z pierwszej osoby oraz możliwości czołgania (można się jedynie położyć). Jednym z nowych gadżetów, jakie znajdziemy w ekwipunku jest balon, przy pomocy którego możemy odesłać znokautowanego przeciwnika do nieba, zamiast ukrywać zwłoki. Typowo Kojimowskie zagranie. W najnowszego „Metal Geara” będziemy mogli grać sami, ale o wiele więcej bonusów zdobędziemy w trybie kooperacji z innymi graczami. Spotka się w nich aż czterech Snake'ów (gdyby do wyboru były jeszcze inne postacie, to i tak wszyscy kłóciliby się o to, „kto gra snejkiem”). Kooperacja daje wiele nowych możliwości i ukrytych lokacji, co ciekawe, na jednym z trailerów widzimy jak dwóch bohaterów kryje się przed strażnikiem w jednym pudełku.Już nie możemy się doczekać, by zobaczyć czterech BigBossów w jednym miejscuGra nie została jeszcze ukończona nawet w połowie, więc nie jestem w stanie powiedzieć nic więcej. Dlatego zachęcam wszystkich zainteresowanych gieromaniaków do śledzenia informacji na jej temat. Sam przyznam, że jestem wiernym fanem serii i na samą myśl o nowym „Metal Gearze” dostaję ślinotoku. To jedna z niewielu gier, które potrafią tak zaabsorbować swoją fabułą, klimatem i grywalnością, że zaczynając kolejną część najchętniej zaszyłbym się w domowym zaciszu i odciął od świata, by poznawać dalsze losy bohatera. Liczę, iż „Peace Walker” także taki będzie. Premiera już w 2010 roku.