Just Cause 2
Dodano dnia 03-03-2010 10:02
Rok 2010 bez wątpienia stoi pod znakiem wszelakich sequeli. Większość kontynuuje jednak już hitowe marki, zaś celem Just Cause 2 jest dopiero wniesienie serii na piedestał. Pierwsza część bowiem to esencja zmarnowanego potencjału. Multum niedoróbek i nieprzemyślanych rozwiązań sprawiło, iż mimo bardzo ciekawych założeń zabrakło grywalności. Rico jednak powraca w ekstremalnie szalonej, pięknej, nowej odsłonie. Czy tym razem się uda? Wszystko wskazuje na to, że tak.
Avalanche udostępniło nam dziesiątki filmów i screenów, dzięki czemu mamy praktycznie kompletny obraz ich najnowszej produkcji. Ponownie wcielimy się we wspomnianego Rico Rodrigueza, który znów podejmie się obalenia reżimu – tym razem na wyspie Panau. W historii pojawia się również wątek związany z naszym byłym pracodawcą, który zwiał z agencji – jego nasz bohater również ma dopaść. Fabuła nie jest jednak aspektem, który ma zdecydować o świetności produkcji. Elementem tym jest nieskrępowana destrukcja na masową skalę, która ma dostarczać niesamowitą radość.
Tym razem nasz agent będzie jeszcze bardziej zabójczy, jego akcje zaś efektowniejsze. Taki stan zawdzięczamy świetnej decyzji programistów dotyczącej wyposażenia Rico – dwa znane już elementy, spadochron i linka, zostały przemodelowane tak, aby były o wiele prostsze w użyciu, a także skuteczniejsze. Hak nie jest już oddzielną bronią, możemy z niego skorzystać w dowolnym momencie, co jest genialne w całej swej prostocie. Dodajcie do tego możliwość złapania dowolnej, nawet oddalonej powierzchni, a już możemy sobie wyobrazić, co nasz heros będzie wyprawiał. Może skakać błyskawicznie między wozami, wspinać się na wzgórza i wieżowce, łapać wrogów, w kilka sekund przejmować helikoptery – możliwości jest mnóstwo. A to nie wszystko! Ludzie z Avalanche dodali lince jeszcze jedną funkcję, dzięki której możemy połączyć dowolne dwa elementy. Sadyści będą w siódmym niebie – podczepianie wrogów do butli z gazem, samochodów czy nawet myśliwców – dzięki Just Cause 2 można to wszystko osiągnąć! Co ważne, nie jest to żaden marketingowy bełkot, bowiem wszystkie te elementy widać na gameplay'ach, grający już w grę także potwierdzają – wrogów można zabijać dosłownie na setki sposobów! Znacznie pomaga w tym zmodyfikowany spadochron – teraz nie tylko jest znacznie zwrotniejszy, ale także umożliwia... nieprzerwany lot. W takim przypadku nie zdziwiłbym się, gdyby było jakieś osiągnięcie za zaliczenie misji nie dotykając w ogóle ziemi.
Grający w część pierwszą dobrze wiedzą, że Rico nie przywykł do zbyt częstego przemieszczania się piechotą. Choć już poprzednio pojazdów było od groma, niektóre (szczególnie te cywilne) pozostawiały sporo do życzenia. Teraz ma być ich jeszcze więcej, a z tego co widać – przyjemność z ich używania będzie ogromna. Co ważne, wozy nie ślizgają się już tak łatwo, choć pędzić można o wiele szybciej. Wzrośnie również liczba samolotów – poprzednio było ich raptem kilka, zaś w głównym wątku dostawaliśmy tylko jeden. Teraz już na gameplay'ach widać ich więcej, a twórcy zapewne nie pokazali jeszcze wszystkiego. Taka liczba środków transportu plus nasze wyposażenie sprawia, że rozgrywka będzie jeszcze bardziej nieliniowa niż poprzednio. Widać to najlepiej po filmiku z rozgrywki, którego reżyserem... jest widz! Przedstawia on jedną z misji, w kilku momentach dając nam możliwość wyboru, jak Rico postąpi dalej – można oczywiście wysłać go na piechotę, ale nic nie stoi na przeszkodzie wycieczce myśliwcem.
Teren gry stanowi przeogromna wyspa Panau. Jest ona autentycznie piękną, przerysowaną wizją rajskiej wyspy. Zresztą, co się będę rozpisywał, popatrzcie na filmy i obrazki dostępne w sieci – jest na czym zawiesić oko. Zaznaczę tylko, że ten ogromny rejon będzie podzielony na różne obszary – pustynne, ośnieżone i zalesione, dzięki czemu przemierzanie go nie powinno nużyć. A i styl graficzny (w tym białogłowy) nie jest tak plastikowy jak poprzednio. Nawet sam Rico trochę się zmienił – wygląda na starszego, jakby ewoluował w stronę Bonda. Choć ogólnie wymagania sprzętowe nie są duże, burzę wywołał jeden ich element, dotyczący systemu operacyjnego. Gra wykorzystuje DirectX 11 w związku z czym... nie ruszy na XP! Posunięcie co najmniej dziwne, gdyż mimo iż gra zapowiada się bardzo dobrze, wiosna tego roku jest zapchana wszelkimi hitami, które zapewne wpłyną na jej sprzedaż. Dlatego jeszcze większe zawężanie grupy odbiorców może spowodować, że Just Cause 2 będzie królował w rocznych zestawieniach, ale jako najbardziej niedoceniona produkcja 2010. Cała nadzieja w samych graczach, którzy mogą opracować odpowiednią łatkę, jednak tak czy inaczej niesmak pozostanie.
Wszystko pięknie brzmi w zapowiedziach, ale nie wiadomo jak sprawdzi się w praniu. Najbardziej zaniepokoił mnie bardzo szybko malejący pasek zdrowia bohatera. Możliwe, że było to spowodowane dość powolnymi ruchami grającego, który jednocześnie opowiadał o możliwościach Rico. Warto przy okazji nadmienić, że prócz apteczek w produkcji studia Avalanche pojawi się automatyczna regeneracja zdrowia. Nie będzie to wyglądało jak np. w najnowszych FPS-ach, gdyż tradycyjny pasek pozostanie, ale jego wartość stopniowo będzie się odnawiać, gdy tylko Rodriguez skryje się przed ogniem wrogów. Takie rozwiązanie bardzo cieszy, gdyż losowo wypadające z przeciwników środki leczące w jedynce były dość irytujące – zdarzało się, że byliśmy w pełni zdrowia, a sypały się co chwila, zaś po odniesieniu dużych ran, nie uświadczyliśmy ich wcale. Dzięki zmianie systemu zdrowia rozgrywka powinna być znacznie bardziej dynamiczna, co wpłynie pozytywnie na grywalność. Mamy więc następną pozytywną zmianę.
Znacznie większy nacisk będzie teraz nałożony na destrukcję. Aby odblokować kolejne misje fabularne, będziemy musieli zdobyć odpowiednią liczbę tzw. punktów chaosu. Za co je dostajemy? Oczywiście za sianie zniszczenia. Wysadzanie budynków, zbiorników z benzyną itd. itd. sprawi, że wskaźnik wzrośnie, a my będziemy mogli kontynuować przygodę. Mam tylko nadzieję, że roznoszenie w pył baz wojskowych będzie na tyle fajne, że o punkty te zawalczymy z przyjemnością, a nie z obowiązku. Wszystko jednak wskazuje, iż będzie dobrze – eksplozje są soczyste, a sposobów na doprowadzenie do nich mamy mnóstwo. Np. wysłanie w dany element myśliwca, z którego wyskoczymy w ostatniej chwili.
Czy Just Cause 2 stanie się nowym królem sandboxów? Wiele na to wskazuje, wszystko zależy jednak od tego, jak poszczególne elementy zostaną wykonane oraz czy po pewnym czasie produkcja najzwyczajniej w świecie nie zacznie nudzić. Póki co, nic na to nie wskazuje, ale jeśli ktoś ma wątpliwości – 4 marca pojawi się świetna okazja, aby sprawdzić grę. Wtedy premierę będzie miało ogromne demo gry, w którym wszystkie możliwości bohatera zostaną oddane do naszej dyspozycji. Strach pomyśleć, ile będzie ważyć, jednak gdy komuś ilość GB niestraszna, przetestuje grę przed ewentualnym zakupem. Choć tego samego dnia na sklepowe półki zawita wielki Assassin's Creed 2 w wersji na PC, co pewnie znacznie zmniejszy ilość ściągnięć wersji demonstracyjnej dzieła Avalanche Studios.
Już teraz odważę się zawyrokować, iż nie będzie to przełom w dziedzinie komputerowej rozrywki. Nie będzie to też gra zbierająca oceny wyłącznie powyżej 90%. Może jednak zapewnić kilkanaście godzin wysadzania, latania i zabijania wrogów ograniczonych tylko i wyłącznie wyobraźnią grającego. Nigdzie wcześniej nie było chyba aż tak wielkiej swobody w eksploracji świata gry i wykonywaniu zadań, dlatego JC2 może osiągnąć sukces. Aby tylko nie zabrakło grywalności, a będzie dobrze, może nawet bardzo. Póki co nie pozostaje nic, jak czekać na pierwsze recenzje i, jeśli będą pozytywne, na 23 marca, kiedy to produkcja ma premierę.