Tom Clancy's Ghost Recon: Future Soldier
Dodano dnia 13-06-2010 19:00
Ostatnio mamy prawdziwy zalew gier wojennych, które bardziej lub mniej starają się nawiązywać do genialnego Call of Duty. Niektóre robią to bardziej i mniej udanie. Ubisoft nie chcąc być gorszym od Activision i EA planuje wydać w niedługim czasie Ghost Recon: Future Soldier. Seria nieraz zmieniała realia, ale tym razem obierze tor w kierunku nowoczesnej wojny. Może i nie zepchnie z tronu CoDa, ale przynajmniej dostaniemy kawał porządnego shootera.
Akcja została umiejscowiona 10-15 lat później od poprzedniej części (ta z kolei rozgrywała się w 2014 roku). Fabuła nie zapowiada się jakoś specjalnie, za to wyraźnie idzie w kierunku historii opowiedzianej w Modern Warfare. Mamy tu dwie walczące ze sobą frakcje, amerykanów oraz rosyjskich ultranacjonalistów, którzy przejęli władzę w kraju i zaatakowali Norwegię. Jedyne, co nie jest w tej historii oklepanego to miejsce działań wojennych, czyli wyżej wymieniona Norwegia. Reszta niestety bez zmian - wraz ze swymi dzielnymi żołnierzami musimy powstrzymać złych Rosjanów, przed zajęciem tego skandynawskiego państwa.
Tak jak i w MW, tak i w najnowszym Ghost Reconie rozgrywka ma być liniowa oraz jeszcze bardziej napakowana skryptami, niż naśladowana seria. Oczywiście grając jako żołnierz przyszłości twórcy oddadzą nam do dyspozycji niesłabe gadżety i bronie. Są one mniej i bardziej innowacyjne, do tych pierwszych zalicza się kamuflaż, czyli niewidzialność i boty dzielące się na naziemne oraz powietrzne. Do tych bardziej ciekawszych zabawek wlicza się działko szturmowca, które najwyraźniej pożyczono od Predatora z tą różnicą, że zamiast plazmą strzela rakietami. To jednak nie koniec nowości, snajper ma posiadać czujnik wykrywający tętno, który niewątpliwie przyczyni się do sprawniejszego lokalizowania wrogów. Niestety, może się to negatywnie odbić na rozgrywce, w końcu żadna to przyjemność być nieśmiertelnym strzelcem wyborowym, który bez większych trudności zauważa i unicestwia nieprzyjaciela. Jeśli jednak twórcy odpowiednio to zbalansują, może z tego coś jeszcze wyjść.
GR: Future Soldier wzoruje się nie tylko na Modern Warfare, lecz również na ostatnimi czasy popularnym trendzie, a mianowicie przyklejaniem się do różnych osłon. Mało tego, będąc bezpieczni, zza murka będziemy mogli dodatkowo prowadzić ostrzał na ślepo. Dojdzie jeszcze kilka innych Gears'owych patentów, jednak to co budzi największe obawy to właśnie wyżej wspomniany patent. Wszak Future Soldier to gra z gatunku FPS i jeżeli Ubisoft nic nie wykombinuje czeka nas szybkie zmienianie widoku kamery z FPP na TPP podczas chowania się. Robi się przez to coraz większy mix gatunków, a to może odbić się niezbyt korzystnie na rozgrywce.
Jeśli chodzi o klasy, żadnego szału nie ma. Standardowo mamy tu snajpera, zwiadowcę, inżyniera oraz rzecz jasna szturmowca. Inżynier przejmie kontrolę nad dronami, szturmowiec zapożyczy działko Predatora, snajper również wspominany wykrywacz tętna, a zwiadowca niezbędny kamuflaż. Ubi postanowiło uraczyć nas niegłupim patentem, mianowicie zyskamy możliwość dzielenia się swoim wyposażeniem z resztą kolegów, a co najlepsze będzie można łączyć ich umiejętności, co przyda się w używaniu broni większego kalibru oraz specjalnej zdolności danej klasy.
Nie zabraknie oczywiście multiplayera, jak i trybu coop. Najciekawsze jest to, że niezależnie od trybu będziemy mogli zdobywać coraz to wyższe poziomy (nawet w singlu!), a łączna ich liczba ma być sumowana. Zdobywanie kolejnych leveli zostanie odpowiednio wynagrodzone nowymi i wcześniej niedostępnymi broniami, czy zdolnościami specjalnymi. W multi po staremu. Mamy tu klasyczny deathmatch, dominację, jak i wykradanie flagi. Na duży plus trzeba zaliczyć ograniczenie do 8 graczy na jednej mapie. Wreszcie koniec z bezsensowną rzezią i strzelaniem na ślepo, a początek taktycznego kombinowania i szukania różnych sposobów pokonania oponenta.
Nasze Duchy zyskają również możliwość łączenia się wzajemnie plecami, wszystko po to, by zwiększyć pole widzenia. Jedyny minus takiej zagrywki to fakt, że staniemy się znacznie łatwiejszym celem dla śmiercionośnego CKMu.
Ghost Recon: Future Soldier ma korzystać z lekko podrasowanego silnika, użytego w poprzedniej części. Przez to już na starcie nie ma co się nastawiać na jakiś wielki opad szczęki, ale nie powinno być też najgorzej. Gra wygląda nawet bardzo dobrze, jednak z ostatecznym werdyktem trzeba wstrzymać się do premiery, w końcu jak wiadomo screeny promocyjne są specjalnie podrasowywane. W najnowszym tytule sygnowanym nazwiskiem Toma Clancego będzie również możliwość rozwalania ścian niczym w Bad Company 2, niestety na tym się skończy, gdyż tylko one będą ulegały naszej chorej żądzy destrukcji. Na rozwałkę w stylu Guerilli nie ma więc co liczyć.
Najnowszy Ghost Recon jest tworzony między innymi na pomysłach zawartych w innych grach tego typu. To jeden wielki mix Modern Warfare, Bad Company 2 oraz jeszcze innych, Gearso podobnych tytułów. Co prawda dokłada trochę własnej twórczości, jednak takie jawne zżynanie nie wyjdzie zbytnio na dobre. To nie pierwszy tytuł, który Ubisoft odcina od pierwotnej serii i tworzy zupełnie nową grę na nowych zasadach. W efekcie dostawaliśmy co najmniej dobre produkty, mam nadzieję, że nie inaczej będzie z Ghost Recon: Future Soldier.