Zaproponuj newsa Zarejestruj się Zaloguj się Zaloguj z Facebook.com Odzyskaj hasło
Profil na Facebook.com Profil na Facebook.com Profil Twitch.tv
Szukanie zaawansowane

TIPSY
PUBLICYSTYKA
PORADNIK
Komputer osobisty
BioShock: Infinite
BioShock: Infinite box
Producent:Irrational Games
Wydawca:2K Games
Dystrybutor:Cenega Poland
Premiera (polska):26.03.2013
Premiera (świat):26.03.2013
Gatunek:cRPG, Akcja
Mam
Ukończona
Czekam
Obserwuj
Ulubione
Ocena
Redakcja
Czytelnicy
Grafika:
Dźwięk:
Grywalność:
Ogólna:

Ocena ogólna:

7

Zagłosuj
Zobacz szczegóły

BioShock: Infinite

Dodano dnia 09-09-2010 21:29

Zapowiedź

Pierwsza część "Bioshocka" niezmiernie przypadła mi do gustu. Nigdy nie grałem w System Shocka, więc nie uległem hype’owi na ten tytuł jeszcze przed premierą, kupiłem go raczej z braku innych ciekawych pozycji na rynku. Pamiętam, że był to głęboki sezon ogórkowy, więc w EMPIKu sięgnąłem po pierwszą lepszą produkcję z półki opatrzonej napisem „Nowości”. Zaskoczył mnie wspaniały klimat podwodnego miasta - cudownie zaprojektowany, gnijący świat, wypełniony szalonymi, a zarazem genialnymi na swój sposób postaciami oraz zasada „zbieraj (amunicję) albo giń!” wpisały ten tytuł złotymi literami do mojego prywatnego Dekalogu Gracza. Druga odsłona nie zrobiła już na mnie tak dobrego wrażenia. Widok alpejskiego wąwozu w środku słonecznego lata nie olśni nas aż do tego stopnia w przyszłym roku. Na szczęście Irrational Games, twórcy pierwszej części postanowili przenieść akcję w równie cudowne i zarazem przerażające miejsce, którego nie było dane nam do tej pory zwiedzić – w chmury!
 
Opowiem Wam historię o zala... zalatanym mieście
 
Akcja "Bioshock: Infinite" będzie działa się około czterdzieści lat wcześniej niż oryginalny "Bioshock". O ile w podwodnym mieście dominowało art-deco, tak w Columbii, bo tak  nazywa się podniebna metropolia, poczujemy czar dwudziestolecia międzywojennego. Kobiety w krótkich fryzurach, jazz, nacjonalizm, itp. Bohaterem gry został Brooker DeWitt. Historia tej postaci jest tyleż ciekawa, co moralnie dwuznaczna. DeWitt był agentem Pikertona (dla niewtajemniczonych powiem, że Pikerton to organizacja zajmująca się „rozwiązywaniem problemów”, często takich, gdzie wyczerpywały się prawne możliwości). Zasłynęli ze swojej raczej niechlubnej reputacji i bezwzględności w parciu do celu. DeWitt okazał się najgorszym, a zarazem najlepszym z nich. Był tak dobry i jednocześnie tak bezwzględny, że został w końcu odsunięty od „interesu”. Pewnego dnia pojawia się jednak nowe zlecenie: odnaleźć Elizabeth, kobietę, która została uprowadzona do Columbii, podniebnego miasta, którego położenie jest nieznane. A raczej nieznane dla każdego poza naszym zleceniodawcą, który mało tego, że wie, gdzie ono się znajduje, ale potrafi nawet dostarczyć nas do Columbii, abyśmy mogli swoje zadanie wypełnić.  Brooker DeWitt, nie zastanawiając się wiele i widząc okazję dla swojego wielkiego powrotu na scenę, podejmuje to wyzwanie. Na miejscu Elizabeth okazuje się być bardzo istotna dla trwającej na terenie Columbii wojny domowej. Odnalezienie jej jest zatem stosunkowo proste, uratowanie - wręcz przeciwnie.
 

 
To ten akapit, gdzie opisuję, jak gra wygląda, więc UWAGA!
 
Na GamesComie miałem okazję zobaczyć live gameplay, wiec mogę powiedzieć co nieco o tym, jak "Bioshock: Infinite" wygląda w praniu. Po pierwsze gra wygląda zdecydowanie lepiej niż poprzednie części. Pokazywana była wersja na PC, więc nie wiadomo jak z konsolami, spodziewam się jednak, że na nich również będzie widać skok jakości. Duże wrażenie robi zmiana otoczenia, a zarazem kolorystyki. O ile wcześniej grafika skupiała się na zabawie cieniem i wodą, tak teraz chodzi o grę świateł i powietrza. W niektórych momentach prawie czułem świeżość powietrza, jakim musiałoby się oddychać w Columbii. Dźwięki są dość oszczędne, czasami słychać dudnienie wzmagające poczucie zagrożenia  bądź też muzykę dobiegającą z którejś z kamienic miasta. Nowością jest fakt, że nasz bohater nie będzie już niemy. Właściwie w prezentowanym etapie był bardzo gadatliwy i miło słuchało się jego wypowiedzi, niejednokrotnie bardzo trafnie opisujących sytuacje, w których się znajdował. A były one, eufemistycznie ujmując, dość trudne. Bardziej nawet niż w poprzednich częściach podobały mi się projekty postaci, zarówno ich design, jak i jakość wykonania. Szczególne wrażenie robi twarz Elizabeth, która dodatkowo wzbudzała moje zainteresowanie podobieństwem do Little Sisters, które w starszych odsłonach gry krążyły po Rapture.
 

 
Lot nad  umieszczonym bardzo wysoko  kukułczym gniazdem
 
Podobnie jak w mieście Andrew Ryana, odczuwamy wyraźny klimat szaleństwa, jakie ogarnęło miasto. Byłem świadkiem walki ze zwariowanym agitatorem, który strzelając do nas ze swojej gigantycznej armaty, wykrzykiwał nacjonalistyczne hasła. Motywem przewodnim gry będzie zresztą ksenofobia i izolacja. Nawiązanie do historii Stanów Zjednoczonych tamtego okresu jest oczywiste. Columbia oddaje izolacjonistyczne nastroje społeczeństwa Nowego Kontynentu sprzed reform. Raz byłem świadkiem sytuacji , w której główny bohater wpadł do baru, po czym wybiegł ścigany przez wszystkich klientów. Sytuacja rodem ze starych i niemych filmów komediowych. Po uporaniu się z żądnym krwi tłumem, pojawia się wielki... robot? Sam nie wiem do końca, co to było, jednak głównym zadaniem tego czegoś było odbicie Elizabeth, która współpracuje z nami w grze. Ogromny skubaniec okazał się niesamowicie silny i pokonanie go graniczyło praktycznie z cudem, który miał miejsce tylko dzięki niesamowitym psionicznym zdolnościom Elizabeth. Po zwycięskiej walce DeWitt zadaje pytanie: „Czy to jest ten stwór, który Cię gonił?”. Kobieta przerażona spogląda nam przez ramię i wskazuje wielką smokopodobną kreaturę, mówiąc: „To jest ten stwór!”
 
Zatracić się w świecie gry? No problem!
 
Sam gameplay był bardzo filmowy i nie do końca wiedziałem, ile z gry to interaktywne skrypty. Zaskutkowało to iście powalającym efektem, bo miało się przez to wrażenie, że akcja jest bardzo dynamiczna. Ponadto nie przypominam sobie, żebym widział choć jeden element interfejsu, co dodatkowo zwiększało wrażenie zatopienia się w świecie Infinite. Oczywiście będziemy mogli korzystać z plazmidów, podobnie jak w poprzednich "Bioshockach". Nie wiadomo, jaki dokładnie otrzymamy arsenał.  Na zaprezentowanym gameplay’u, używano jedynie snajperki i wyżej wspomnianych plazmidów. Miło byłoby, gdyby twórcy położyli jeszcze większy nacisk na kreatywne wykorzystywanie otoczenia. Nie wiadomo jeszcze do końca,  jak będzie wyglądało zdobywanie nowych plazmidów w grze i czy pojawią się wybory „moralne”, którymi w poprzednich częściachi okazało się  zabijanie  bądź ratowanie Little Sisters. Osobiście nie uważam, żeby ostatni element był jakoś szczególnie udany czy ważny więc obejdę się i bez niego. Podobnie nieistotny wydaje mi się tryb multiplayer i mam nadzieję, że w "Bioshock: Infinite" zostanie pominięty.
 

 
Witamy w Columbii
 
Po drugiej części postawiłem ołówkiem krzyżyk na marce "Bioshock". Nie to, żebym stracił zupełnie nadzieję, ale spodziewałem się wieloletniego odcinania kuponów. Tymczasem Irrational Games powaliło mnie swoją prezentacją na kolana. Rzadko słyszy się oklaski po pokazie gameplay’u, w przypadku "Bioshock: Infinite" jednak się pojawiły i trwały dłuższą chwilę.  Czekam na wizytę w Columbii podobnie  niecierpliwie jak na wrześniową wycieczkę do Paryża, bo wydaje mi się, że oba miasta mogą być równie ciekawe. Wyśmienity design, bardzo filmowy, w dobrym znaczeniu tego słowa, gameplay, powiew świeżości przy jednoczesnym podkreśleniu elementów, za które pokochaliśmy pierwszego "Bioshocka". Czy istnieje coś lepszego? Hmm, "Half-Life 3" to ewentualna konkurencja, jednak nie dajmy się ponieść fantazji, hehe.
AUTOR
Avatar użytkownika Kamil ″sathorn″ Ostrowski
Kamil
Ostrowski
"sathorn"
GALERIA GRY
REKLAMA

Created by Notimeo logo
Copyright © GIEROmaniak 2005-2024. Wszelkie prawa zastrzeżone. Strona załadowała się w 8.52 ms.

Ta strona używa cookie. Dowiedz się więcej o celu ich używania z naszej polityki prywatności. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

x