Arma III
Dodano dnia 13-04-2013 22:57
Nurek
Dookoła wyspy znajduje się otwarte morze, które nie jest ogranicznikiem wyznaczającym jak daleko możemy posunąć się w eksploracji. Do wody jak najbardziej wejść się da, a będąc wyekwipowanym w sprzęt do nurkowania, pozostać pod jej powierzchnią można na długie godziny. W samouczku jako nurek za zadanie miałem rozbroić miny głębinowe i dokonać sabotażu motorówki wroga, a wszystko bez wnurzania się na powierzchnię. Niestety, choć jest to jakieś urozmaicenie w świecie gry, to można było ową podwodną przestrzeń lepiej przedstawić. Na dnie leży kilka kamieni, tu i ówdzie przepływają ryby, a przecież dno morskie może być tak piękne. Sama misja również szczególnie zajmująca nie była, gdyż tak rozbrajanie ładunków jak i sabotaż łodzie sprowadził się do dwóch kliknięć (otwarcie menu oraz wybranie opcji z listy).
Kierowca
Sterowanie samochodem również do najprzyjemniejszych nie należy. W misji za zadanie miałem uprowadzić wrogi pojazd z bazy. Po dostaniu się za kierownicę i próbie ucieczki, przekonałem się, że potężne wojskowe samochody są dużo mniej wytrzymałe niż stary polonez, którym miałem przyjemność pojeździć za młodu. Mój plan ucieczki był doskonały: przejechać mały pagórek i zwalić się pojazdem w dół. Nie wiedziałem czy taki upadek nowo skradziony samochód wytrzyma, no i ostatecznie nie dowiedziałem się. Mały wybój po drodze urwał mi przednie koła i wyprawa zakończyła się fiaskiem zanim udało mi się wyjechać z bazy! Jak już wcześniej wspomniałem, polonezem forsowałem większe koleiny na wiejskich drogach, a potężna machina wojenna straciła oba koła? Choć twórcy chcą iść w stronę realizmu, uważam że odrobinę przeskoczyli tę granicę.
Pilot
Pilotowanie stało się całkowicie niemożliwe dla moich zdolności i cierpliwości. Dziwnym trafem nasza armia miała już własne helikoptery i nie musiała kraść ich od wroga jak samochodów, więc powtarzać mogłem setki razy misję pilota bez konieczności wcześniejszej infiltracji. Najpierw żeby podnieść machinę trzeba uruchomić silnik (w samochodzie widać sam się włącza po dodaniu gazu - jak już dają konieczność uruchamiania silnika w jednym pojeździe, można było zostać konsekwentnym). Potem z wolna mamy możliwość uniesienia się w powietrze po to, aby brutalnie upaść na ziemię i zginąć w pięknej eksplozji. Nie udało mi się za nic ogarnąć latania helikopterem, a przyznam, że w Battlefieldzie 3 wydawało mi się ono dosyć skomplikowane i wymagające minimum skilla żeby nie zginąć na pierwszym drzewie. Tutaj nie potrzebowałem drzewa, gdyż po wzleceniu w górę helikopter zaczynał pikować w dół niczym jastrząb po królika. Latanie zdecydowanie w tej grze nie jest dla mnie, jednak na pewno znajdą się mistrzowie pilotażu, których zdolności będą godne podziwu.
Grafika i dźwięk
Od strony graficznej ARMA III prezentuje się naprawdę świetnie. Rozległe tereny pięknie wyglądają gdy spojrzeć na nie z góry, modele broni są doskonale odwzorowane. Nie ma tutaj setek różnych filtrów, dzięki czemu ARMA wraca do czasów, gdy gry chciały wyglądać fotorealistycznie jak Half-Life 2, a nie przerysowanie jak dzisiejsze Crysisy. Jedynie nie podobało mi się puste dno oceanu, jednak to dopiero wersja alfa - dużo się więc może jeszcze zmienić. Muzyka i udźwiękowienie nie są w żadnym stopniu wybitne, przygrywają w tle i spełniają swoją rolę, jednak nie zanuciłbym żadnej melodii z gry.
Podsumowanie
Jest to symulator, a nie gra. Jeśli szukasz wrażeń i setek eksplozji, lepiej wracaj do innych tytułów. ARMA jest dla ludzi poszukujących realizmu i wyróżniających się sporą cierpliwością, tak do dosyć topornych mechanizmów sterowania, jak i skradania godzinami aby zginąć od jednej kuli i powtarzać wszystko od nowa. Na grę warto czekać, jednak ja zdecydowane będę trzymać się od niej na dystans - realizmu mam dosyć w życiu, żeby szukać go dodatkowo w grach.