Crysis Warhead
Dodano dnia 02-11-2008 19:26
Kryzys artystyczny dopadł mnie w momencie, gdy zakończyłem swe zmagania z najnowszą produkcją Cryteka. Nie wiem, od czego zacząć - czy przytoczyć podobieństwa do podstawki (o ile w ogóle możemy mówić o podstawce – Crysis Warhead jest produkcją samodzielną), czy opisywać zmiany w porównaniu do pierwowzoru.Spróbujmy porównać obie produkcje. Postaramy się zrobić to artystycznie :D Jeśli Crysis był bombonierką z czekoladkami, z cudownym nadzieniem w pięknym opakowaniu, ale z kiepską ulotką (legenda: ładne opakowanie – świetna oprawa audio/video; ulotka – fabuła itp.; nadzienie – rozwiązania techniczne i grywalność), to Warhead jest bombonierką 2 razy mniejszą, z innym nadzieniem, jeszcze lepszym opakowaniem, ale tak samo przygotowaną ulotką :) Niestety 2 razy mniejszą, ponieważ Crysisa przeszedłem w 8 godzin, natomiast Warhead zajął mi zaledwie 4. To zbyt mało jak na samodzielną grę, a szczerze mówiąc – również zbyt mało jak na dodatek. Po ukończeniu Crysisa odczuwałem niedosyt. Po Warheadzie uczucie to jeszcze się pogłębiło. Ogromny minus produkcji stanowi jej cena – 79zł za 4 godziny gry, do tego bez możliwości spróbowania swoich sił w trybie multiplayer.Powstaje pytanie: po co w ogóle stworzono Warhead? Odpowiedź pozna człowiek, gdy ustawi maksymalne detale. Wtedy pozostaje jedynie zbierać szczękę z podłogi. Nie wiem jak to możliwe, ale grafika jest jeszcze lepsza niż w Crysisie. Najwyższe detale, pięknie nazwane „entuzjasta”, wyciskają siódme poty z kompa i nie radzę wrzucać tego bez super karty graficznej, a najlepiej dwóch. Muszę jednak dodać, że na poziomie detali „gracz” (swoją drogą, kto tłumaczył te nazwy?) da się grać na mającej pół roku konfiguracji w miarę płynnie. Ktoś się postarał i to zoptymalizował :)Krótka gra pozwoliła twórcom przedstawić równie krótką i troszkę bezsensowną fabułę, w której z bliska poznajemy postać sierżanta Psycho Syksa. Czasem nasz bohater miewa coś w rodzaju wspomnień, trudno jednak powiedzieć, co to tak naprawdę jest. Nastaje ciemność i słychać jedynie rozmowy z jakiejś akcji służb specjalnych. Ma to niby dokładniej wprowadzić nas w relacje Psycho z kolegą, który na swój sposób towarzyszy mu podczas gry (najpierw się rozbił, my go uratowaliśmy, a teraz lata wkoło samolotem i stara się pomagać). A w rzeczywistości dowiadujemy się bardzo mało. Często pojawiają się teksty w stylu: „gdzie diabeł nie może, tam Psycho pośle.” Szczerze mówiąc, po Syksie spodziewałem się czegoś bardziej... szalonego. A on nawet się zdenerwować porządnie nie umie, zawsze spokojny i z zasadami, bez sensu.Grywalność – to czynnik, który powoduje, że grę przeszedłem już 3 razy i wciąż mam ochotę na więcej. Co do poziomu trudności – spotkałem się z opiniami, jakoby gra była zbyt trudna. Nie wiem jak inaczej wyrazić tę opinię, ale ja PO PROSTU nie rozumiem, jak Warhead może komukolwiek wydawać się trudny. Jest bardzo dynamiczny, niektóre momenty wymagają od gracza nieco więcej skupienia, ale z całą pewnością nie jest to zbyt trudne. Na marginesie przy znam, że nanoskafander wciąż wymiata i gra się dzięki niemu bardzo przyjemnie.Na koniec zaznaczę, że muzyka jest świetna, a dźwięki strzałów odwzorowano całkiem wiarygodnie. Samym zakończeniem twórcy nie dali się jednak nacieszyć (zagrajcie sami, a zobaczycie, co poczułem). Reasumując, jest to całkiem dobra, choć strasznie krótka pokazówka, która - jeśli nie patrzeć na cenę – stanowi godną polecenia pozycję. Patrząc jednak przez pryzmat ceny wolałbym poczekać na Crysis 2 :D
Plusy
- stary dobry Crysis
- grywalność
Minusy
- fabuła i wątki poboczne
- na najwyższych detalach trochę tnie
- cena
Brak obrazów powiązanych z tą grą.