NecroVision
Dodano dnia 25-03-2009 13:21
NecroVisioN – gra zapowiadana jako jedna z najlepszych strzelanek roku 2009 została stworzona przez gliwickie studio „The Farm 51” przy użyciu ulepszonego silnika wykorzystanego w jednej z poprzednich wielkich polskich produkcji jaką był Painkiller. Mamy tu do czynienia z bardzo dynamicznym FPS-em, którego akcja rozgrywa się (dość oryginalnie) w okresie pierwszej wojny światowej.Witaj w piekle, żołnierzu…Kierujemy poczynaniami amerykańskiego żołnierza – Simona Beknera. W 1916 zdecydowaliśmy przyłączyć się do armii i walczyć ramie w ramię z oddziałami Ententy przeciw agresji państw centralnych. Miała to być nasza przygoda życia – przygoda, która może okazać się naszą ostatnią. Już na początku zostajemy „rzuceni na głęboką wodę” – zuchwały atak na wroga przeistacza się wnet w galerię obrazów cierpienia naszych towarzyszy dławiących się gazem, dziurawionych przez chmary kul i szatkowanych szwabskimi bagnetami. Nasze przeżycie początkowo można kojarzyć z cudem, lecz szybko okazuje się, że trafiliśmy z „deszczu pod rynnę”. Naszymi wrogami nie będą już bowiem „poczciwe” szwaby, lecz również zmarli, którzy z bliżej nam jeszcze nie znanych powodów postanowili ponownie odwiedzić ziemski padół i trochę narozrabiać. Mogłoby się wydawać, że trafiliśmy do istnego koszmaru, jednak jest to dopiero początek dłuuugiej i krwawej drogi na samo dno piekieł…Kupując tą grę dostajemy jakby dwa bardzo zróżnicowane produkty połączone w jedno. Z początku widzimy coś w rodzaju połączenia Call of Duty z dowolnym tytułem survival horror. Potraficie to sobie wyobrazić? To wyobraźcie to sobie jeszcze „bardziej” ;). Brudne okopy, szczury uciekające z piskiem na nasz widok i walające się dookoła gnijące szczątki (w tym że niektóre szczątki nadal mają w sobie trochę woli życia, którą zalecane jest im odebrać i to szybko) to tylko ogólna wizja kilku pierwszych etapów gry. Wraz z rozwojem fabuły spotykamy coraz to bardziej przerażające i nieludzkie stwory, które za wszelką cenę chcą wyprawić nas z tego świata. Zmienia się też diametralnie sceneria – pola bitwy zostają zastąpione przez podziemne katakumby, jaskinie i… hmm swego rodzaju ukryte miasto pradawnej rasy wampirów z własnym systemem metra i wynalazkami o jakich nie śniło się naukowcom z początku dwudziestego wieku. Wraz ze zmianą otoczenia gra zaczyna bardzo przypominać wspomnianego już Painkillera. Zmienia się gruntownie cały klimat i mechanizm rozrywki. Praktycznie możemy zapomnieć o broniach używanych na powierzchni i korzystać w pełni z wampirzych narzędzi zagłady. Jednym się to na pewno spodoba – walka z demonami rodem z piekła, a innym wręcz odwrotnie – będą woleli starcia z początku gry w klimacie wojennym.Nie wiem kto jest dobry, a kto zły, ale to ja trzymam broń…Przygotowano dla nas całkiem pokaźny arsenał do skutecznego rozprawiania się z hordami wrogów. Mamy bronie do walki w starciu jak bagnet, saperka i kopniak oraz broń palną (w tym maszynową, snajperską i nawet starodawny granatnik) nawiązującą do epoki. Oprócz tego w dalszych etapach dostajemy kilka potężnych i diabelnie skutecznych pukawek stworzonych przez rasę wampirów. Jest to jednak nic w porównaniu z „Ręką Cienia”, która jest zabójcza zarówno w bliskim starciu jak i na odległość. Część z broni i trybów „Ręki” trzeba będzie odblokować w Sali Wyzwań (w zasadzie w dowolnej chwili z poziomu menu). Dodatkowo możemy, a nawet musimy obsługiwać stacjonarne karabiny maszynowe oraz kierować mechem. Zacytuję tu jeszcze fragment poradnika dodanego do gry: „Smok? Jaki smok?”. Niech to wam trochę narobi smaczku, możliwe że okażecie się godni aby go spotkać :P.Aby walka nie była zbyt monotonna umożliwiono nam wykonywanie kombosów poprzez wykonywanie odpowiednich sekwencji ataków. Pozwalają one z kolei na osiąganie wyższych poziomów furii – a czego może dokonywać nasz wojak jak się wkurzy już chyba nie ma potrzeby opisywać. W czasie gry możemy znaleźć sporo wampirzych artefaktów, które umożliwią nam osiąganie wyższych poziomów furii. Dodatkowo warto korzystać z przypływu adrenaliny, który spowalnia otoczenia wokół nas, czyniąc wroga łatwiejszym celem. Co ciekawe, adrenalinę można regenerować nie tylko poprzez udane ataki ale też przez… obrażanie słowne naszych wrogów.Od strony graficznej NecroVisioN prezentuje całkiem przyzwoity poziom. Ładne lokacje wprost naszpikowane miłymi dla oka efektami sprawiają, że polska produkcja nie odstaje poziomem od innych tytułów mających premierę w ostatnim czasie. Dodatkowo polska wersja została wydana już z patchem, który znacznie poprawił jej działanie i stabilność działania. Wrogowie niestety nadal są mało rozgarnięci i w starciach nie będziemy musieli stosować za dużo taktyki, wystarczy szybkie przemieszczanie się i zasada „traf Nieprzyjaciela zanim on trafi Ciebie”. Bez rewelacji jest też muzyka. Już większość darmowych koreańskich mmorpg-ów ma bardziej dopracowaną ścieżkę dźwiękową (sic!). Rzeczą która wypadła najsłabiej są przerywniki pomiędzy etapami, kompletnie brak im polotu, a dialogi czasem wręcz zanudzają.Podsumowując, NecroVisioN jest grą dość udaną i wartą uwagi, lecz nawet ze swoim multiplayerem i trybem „Powrót Nekromanty” (dostępnym po ukończeniu gry) stoi poziomem „oczko niżej” niż chociażby Painkiller, no i cena tamtego była 5 razy niższa…
Plusy
- bossowie
- pierwsza wojna światowa
Minusy
- mało rozgarnięci przeciwnicy