Battlefield Bad Company 2
Dodano dnia 12-04-2010 17:53
Po świetnej becie, na Bad Company 2 czekałem z gigantycznymi wypiekami na twarzy. W samych testach spędziłem grubo ponad 20 godzin, a wciąż było mało. Teraz, gdy na światło dzienne wyszła pełna wersja, mogę podzielić się z wami moimi najświeższymi wrażeniami, bardzo pozytywnymi zresztą. Aczkolwiek moja ocena będzie inna niż w recenzji Piotra Ostrowskiego (do której również zapraszam). Dlaczego BC2, według mnie, nie zasługuje na 10/10? Zapraszam...
O złym Rosjaninie który...
Historię opowiedzianą w nowym "Battlefieldzie" opisał już Piotrek, więc nie chcę za bardzo powtarzać tego co zostało napisane. Wspomnę tylko, że fabuła kręci się wokół "Operacji Aurora" i pewnym przedmiocie, który i USA, i Rosja (znów oni) chce zagarnąć. Kilka zwrotów akcji może i jest, lecz nadal mamy do czynienia z kinem klasy B. Ot co, opowieść jest typowym popychadłem i wymówką do rzezi jaką czynimy na ekranie. Jednak autorom należy się plus bo jak wiemy wcześniejsze "Battlefieldy" nie miały fabuły wcale.
Mechanika rozgrywki...
Gra FPS z elementami... co ja gadam, rodowity FPS z krwi i kości. Na temat tego jak bardzo od "Bad Company 2" śmierdzi "Modern Warfare 2" można by pisać pracę magisterską. DICE postanowiło maksymalnie (w całości?) oskryptować grę, co miało z kolei służyć zwiększeniu tępa akcji. Tępo jest, akcja jest, skrypty są jednak tak niechlujnie stworzone, że wołają o pomstę do nieba. Przeciwnicy wybiegający z dokładnie tego samego miejsca i w taki sam sposób nie zauważający cię mimo odległości 1 metra? Witaj w świecie singleplayera Złej Kompanii 2... Po przebrnięciu przez rozgrywkę jednoosobową (ok. 6-7 godzin) przyszedł czas na zagłębienie się w tryb multiplayer.
Bo to co nas podnieca, to się nazywa multi...
Seria "Battlefield" to istna legenda w świecie multiplayerowych strzelanin. W najnowszej odsłonie do dyspozycji oddane mamy 4 tryby rozgrywki: Gorączka, Podbój, Drużynowy Deathmatch i Gorączka w wersji drużynowej. Pierwszy z nich to zabawa polegająca na wysadzaniu konkretnych obiektów wroga. Drugi tryb natomiast to klasyczne przejmowanie flagi. Wydaje się mało, ale gwarantuję wam, że w zupełności wystarczy.
Tak jak w przypadku konkurencji ("Modern Warfare 2") tutaj także możemy odblokowywać różne rodzaje broni za punkty doświadczenia, jednak jesteśmy nieco ograniczeni na tym polu. Do wyboru mamy 4 klasy: Szturmowiec (granatnik, karabinek), Medyk (cudowny defibrylator), Inżynier (super wiertarko-wkrętarka) i Snajper (przeklęci kamperzy). Dla każdej z tych profesji mamy do odblokowania daną ilość broni, wyposażenia, gadżetów. Aby je uzyskać należy po prostu grać, zdobywać PD i robić to, co należy do postaci. Na przykład medyk dostanie exp za wskrzeszenie kompana. Dzięki takiemu rozwiązaniu mamy dodatkową motywację do grania; osobiście jestem bardzo zadowolony testując nową broń dodając do niej kolimator lub inny rodzaj granatnika.
Znakiem charakterystycznym dla serii jest możliwość korzystania z pojazdów. Nie inaczej jest tym razem, do dyspozycji mamy: transportery, czołgi, śmigłowce, quady, a na zdalnie sterowanych helikopterkach kończąc. Maszyny stanowią idealną pomoc przy walce piechoty, a ich siła ognia niekiedy może zrównać nie jeden budynek z ziemią (o destrukcji za chwilę).
Cała rozgrywka w multiplayerze jest z początku bardzo chaotyczna - tu coś wybucha, tam ktoś do nas strzela, a z lewej wali czołg. I to jest chyba największy atut tej zabawy, bo żeby przeżyć trzeba się naprawdę starać. Oczywiście są osoby, które ładują na tzw. "pałę" i ścinają fragi na równi z drzewami, ale nie oszukujmy się - to nie ten styl. "Bad Company 2" preferuje bardzo mocną kooperację między graczami; już samo podzielenie teamu na mniejsze 4 osobowe grupy, które mogą między sobą rozmawiać głosowo i respawnować się obok siebie sprawia, że aż chce się dzwonić do kumpli i namawiać na kupno gry. A jeżeli była mowa o rozwałce...
Destruction 2.0...
Z możliwości niszczenia ścian budynków i równania niektórych obiektów z ziemią zasłynęła już pierwsza część. Nowa odsłona to nowa wersja silnika, który potrafi wygenerować całkowite zawalenie się budynków. Brzmi jak bajka? To cała esencja gry - już nie możemy czuć się bezpieczni za ścianą domu; jeden strzał z granatnika i wąchamy kwiatki od drugiej strony. Takie podejście do tematu stanowi pole do popisu dla osób tworzących taktyki, lub biorących udział w turniejach. Gwarantuję wam, że nigdy nie zobaczycie dwóch takich samych meczów. No ale moment - coś musi być nie tak... Nie wszystko na mapie można roznieść w kupkę gruzu ale to zrozumiałe, w końcu balans rozgrywki musi być zachowany. Produkcja ukrywa też chyba fatalnie zrobione momenty destrukcji, ogólnie mnóstwo kurzu i nic nie widać. Ciekawym patentem jest to, że przed zawaleniem się budynku słyszymy dość specyficzny dźwięk co daje nam do zrozumienia, że jak się nie pośpieszymy, skończymy źle.
Dubbing...
Polska wersja językowa to ogromny plus gry, i nie mówię tego, aby podlizać się EA. Dialogi są kapitalnie przetłumaczone, a ich nagranie to absolutna pierwsza liga. Do tego pozyskano m.i.n Mirosława Bakę i Cezarego Pazurę, spisują się świetnie; Pan Baka gra Haggarda - niezrównoważonego psychicznie speca od materiałów wybuchowych. Wpisuje się w postać, gra naturalnie i co ważne nie wydaje się jakby teksty były czytane z kartki. Natomiast Czarek Pazura odgrywa rolę Sweetwattera - informatyka, którego dowcipy są zbyt "inteligentne" dla Haggarda. Tutaj również mamy potwierdzenie, że Cezary Pazura jest jednym z najlepszych dubbingerów w Polsce. Niektórych może drażnić charakterystyczna wymowa i jego barwa głosu, lecz to kwestia gustu.
Wulgaryzmy w grze są i nie ma co owijać w bawełnę, muszą tam być to wojna a nie pogawędka przy herbacie. Koniec kropka.
Jedyną rzeczą która zawiodła to cicho nagrane głosy przez co dochodzi do sytuacji że otoczenie bądź muzyka zupełnie zagłuszają naszych żołnierzy. Jest to jednak mała wpadka i nie wpływa na doznania z gry.
Grafika...
No i tutaj zaczynają się schody. Oprawa jest piękna z daleka, ładna z bliska, lecz w niektórych momentach tekstury wyglądają jak z PSX! To nie żart! Misja w lesie, przy której mamy rozbrajać pułapki dobitnie to pokazuje. Idę sobie wśród drzew, patrzę w dół i... jedna tekstura posiada widoczne źdźbła trawy, a druga sam kolor zielony. Dalej? Tekstury budynków są słabe i niskiej rozdzielczości, a armia botów to oddział klonów!
Z pozytywnych aspektów można wymienić ładne modele postaci, kapitalne krajobrazy i przyzwoicie zrobione eksplozje. Jeżeli zapytacie co sądzę o cut-scenkach to powiem to samo co Piotrek; są krótkie i treściwe - zero zbędnego gadania i dobrze, bo to nie ma być coś pokroju MGS - 10 minut gameplayu, jedna godzina filmiku.
Dźwięk...
Nie od dziś wiemy, że DICE jest mistrzem w nagrywaniu odgłosów broni nowoczesnej. Tutaj widać do dobitnie, inny rodzaj huku w budynku, a już zupełnie inaczej słyszymy na powietrzu. Do tego dodamy świetnie nagrane jęki, eksplozje i prace silników pojazdów i mamy udźwiękowienie niemal idealne (piszczące opony na piasku). Wspomnę jeszcze że jeżeli posiadacie kino domowe to koniecznie podłączcie do gry, wrażenia są jeszcze większe.
Koniec końców...
Studio DICE stanęło na wysokości zadania i stworzyło grę, która jest świetnym FPS-em. Jak zawsze priorytetem w serii jest multiplayer, który nie zawodzi. Świetne udźwiękowienie i kapitalny dubbing powinny sprawić, że będąc w sklepie sięgniesz po ten tytuł. Zapytany czy wygrywa z Modern Warfare odpowiem... Tak, ale z drugiej strony ktoś inny może powiedzieć "Nie". Proste - kwestia gustów.
Plusy
- świetny dubbing
- piekielnie grywalny multiplayer
- bardzo dobrze nagrany dźwięk
- barwne postacie
- pojazdy
- silnik destrukcja 2.0
- silnie zaakcentowana kooperacja
Minusy
- sztuczna inteligencja botów
- nierówna grafika
- powszechne przenikanie tekstur