Alpha Protocol: The Espionage RPG
Dodano dnia 10-06-2010 21:59
Tytuł, który przyszło mi recenzować jest dość nierówny. Z jednej strony mamy ciekawe urozmaicenia wplecione w rozgrywkę, a po drugiej stronie wahadła jest słaba oprawa graficzna z topornym sterowaniem. Jak więc wypada "Alpha Protocol" w dobie dzisiejszych cRPG? Powiem wam, że jestem rozczarowany i to dość mocno. Spodziewałem się czegoś wyjątkowego, a dostałem co najwyżej grę, która mogłaby kosztować 20zł w kiosku. Ale wszystko wyczytacie w tekście.
Historia...
Przygodę rozpoczynamy od ucieczki (testu?) ze szpitala. Tam dowiadujemy się, kto jest naszym zleceniodawcą i co robimy w tym całym zamieszaniu. Na imię mamy Michael Thorton, a naszym głównym zadaniem jest powstrzymanie pewnego złego człowieka, przed gigantycznym spiskiem politycznym. Naszym pracodawcą jest równie tajemnicza organizacja (Alpha Protocol). Fabuła jest dość standardowa, jak na gry akcji przystało potrafi wciągnąć, a co najważniejsze jest nieliniowa.
To wszystko za sprawą dialogów, które możemy poprowadzić na trzy sposoby: agresywny, łagodny, lub profesjonalny. Każda z tych opcji wymaga wcielenia się w obecnego rozmówce np. do NPC, który poważnie podchodzi do pracy - nie możemy wtedy zbyt często żartować, ponieważ nasze morale u owego "przyjemniaczka" spadną. Warto pamiętać, że dialogi wpływają na przyszłość naszej postaci - należy mieć na uwadze dalekosiężne skutki naszej rozmowy. To co wydaje się złe, w przyszłości może okazać się korzystne.
Pierwszy raz od niepamiętnych czasów miałem wrażenie, że mam możliwość zmiany fabuły, a moje poczynania nie są rzucane w niepamięć. Przykładowa misja w Rzymie - spotykamy się z informatorem, który wie o naszej obecności w mieście, za sprawą zadymy, którą rozpętaliśmy kilka misji wcześniej. W związku z tym nasz znajomy może mieć różne nastawienie do nas.
Klon Mass Effect?
Na pierwszy rzut oka możemy zauważyć, że gra przypomina rozgrywką "Mass Effect", widok zza pleców, klejenie się do osłon, dynamiczna akcja oraz rozwój postaci. Po części jest to prawda, jednak „Alpha Protocol” to w przeciwieństwie do ME to kiepska gra akcji, ale za to bardzo dobry RPG ("Mass Effect" miał świetne momenty akcji i RPG gwoli ścisłości). Głównym tego czynnikiem jest zapewne toporne sterowanie i fakt, że gra, aż kusi do cichej eksterminacji wrogów. Drugą stroną medalu jest to, że oponenci (bynajmniej gdy ja grałem) niechętnie dają się zajść od tyłu, Michael nie może nosić ciał co sprawia, że każdego pokonanego przeciwnika z łatwością zauważa strażnik. Przyjemniejsze są zdecydowanie akcje wymieszane, troszkę skradanej dywersji, aby potem dobić rywali karabinkiem szturmowym, coś na styl Bourna.
Jednak sama walka nie daje nam takiej satysfakcji, jakby mogło się zdawać - sztuczna inteligencja przeciwników jest równa zeru, czasami wydawało mi się, że jedyne, co potrafią to biegać przed celownikiem. Sprawy nie ułatwia przyklejanie się do osłon wzorowane na "Gears Of War", w teorii fajnie, ale w praktyce jest to piekielnie nieprecyzyjne. Ile to razy musiałem "odklejać" się od ściany, aby przebiec do drugiego murku, bo nie było możliwości płynnego przeskoczenia. Dodam tutaj również, że nasz super tajny agent nie potrafi przeskoczyć najniższego krawężnika (dzięki Bogu James Bond nie był takim nieudacznikiem).
Wspomnę jeszcze o dwóch aspektach, wręcz idiotycznych, pierwsza to pancerne czaszki przeciwnika, gdy nasza postać jest jeszcze słabo rozwinięta strzał w głowę nie eliminuje przeciwnika automatycznie - to dość nierealny pomysł. Drugim absurdem są walki z bossami. W grze, która jakby nie patrzeć stawia na realistyczną rozgrywkę, nie powinien znaleźć się taki element, jak pasek zdrowia bossa(i nie tylko bo każdy przeciwnik posiada coś takiego). No przepraszam, ale takim zagraniem autorzy dają mocnego kopa w tyłek nam i całemu klimatycznemu scenariuszowi.
Przed każdą misją mamy chwilkę czasu na uzupełnienie amunicji, dokupienie broni, bądź odczytanie maili. To wszystko dzieje się w naszym apartamencie, który jest naszpikowany gadżetami. Ot choćby zwykła szafka na ubrania, tak naprawdę jest to skrytka na arsenał. Mała rzecz, a klimatyczna jak cholera.
Rozwój postaci...
To co najważniejsze w każdym RPG, czyli rozwój postaci został zrealizowany wręcz idealnie. Mamy możliwość rozdysponowania punktów doświadczenia w 9 kategoriach, każda z nich daje nam nowe umiejętności oraz zwiększa naturalne statystyki naszego protagonisty. Poza tradycyjnymi statystykami możemy rozdysponować różne perki lub gadżety, których zadaniem jest pomoc nam przy wykonaniu celów misji. Oczywiście broń posiada również cały wachlarz swoich statystyk, które za pomocą różnych dodatków mogą zostać zmodyfikowane i personalizowane pod nasz styl rozgrywki. Wszystkie te czynniki tworzą z AP świetny RPG, który może konkurować z innymi tytułami.
Hakowanie...
Gra daje nam możliwość dostania się do różnego rodzaju urządzeń elektrycznych, w celu wyciągnięcia informacji, bądź wyłączenia monitoringu. Zabawa polega na prostych minigierkach, które może nie są wymagające, ale autorzy troszkę zepsuli pewne elementy. Aby wyłączyć alarm wystarczy znaleźć odpowiedni tunel prowadzący do właściwej cyfry. Przeszkodą jest tutaj upływający czas, każda zła decyzja kosztuje nas cenne sekundy.
Znacznie bardziej frustrujące jest łamanie kodu przy komputerach - nie dość, że mamy odnaleźć dwa kody z pośród gęstwiny przemieniających się cyferek(można dostać co najmniej epilepsji), to na dodatek musimy dopasować ciąg kodu, sterując myszą i klawiaturą. Rozwiązanie o tyle niepraktyczne, iż mysz jest bardzo niedokładna i zdarzają się wpadki w postaci przeskoczenia kodu o jedną cyferkę, a każdy błąd powoduje wszczęcie alarmu.
Oczywiście to nie wszystkie minigry, mamy również otwieranie zamków, polegające na naciśnięciu myszy w odpowiednim miejscu. To zdecydowanie najłatwiejsza z dostępnych minigier. Na włamywanie się do systemów ma wpływ poziom rozwoju naszej postaci w zakresie hakowania, im wyższy poziom, tym zadania są łatwiejsze.
Technologiczne bagno...
Graficznie ta gra jest spóźniona o całą generację. Tekstury są niewyraźne i rozmazane, twarze bohaterów mogę porównać do Pinokia, a animacja to katorga dla oczu. Dawno nie miałem okazji widzieć tak fatalnej animacji. Przy skradaniu się nasz bohater kuca, a gdy zaczynamy się przemieszczać macha tyłkiem w górę i w dół niczym gwiazda filmów porno. Mimika twarzy stoi na równie niskim poziomie, po twarzach nie widać ani krzty emocji, a jeżeli już jakieś się pojawią, to najczęściej są dobrane niewłaściwie do sytuacji. Wszystkie techniczne aspekty zostały zbezczeszczone i potraktowane, tak jakby się absolutnie nie liczyły.
Na przeciwnym biegunie niż grafika stoi udźwiękowienie, jest po prostu rewelacyjne i nie mam jemu nic do zarzucenia. Głosy aktorów są świetne, każdy z 3 wariantów odpowiedzi brzmi tak jak powinien, czasami żartobliwie, a innym razem agresywnie i z charakterem. Muzyka jest również spasowana z całością, fakt może nie zapada jakoś w pamięć, ale również nie przeszkadza. Wszystkie inne odgłosy otoczenia - zaczynając od wystrzału broni, a kończąc na szeptach oponentów brzmią dobrze i tworzą odpowiedni klimacik. Jeżeli chodzi o dźwięk, to autorzy nie dali ciała i zasłużyli na plusa.
Wersja Alpha...
Do recenzji dostałem piekielnie nierówną grę. Z jednej strony to świetny RPG, gdzie wszystkie nasze wybory mają jakieś konsekwencje w przyszłości, a z drugiej to technologiczny szajs, który może się równać z grami od City Interactive(za 20zł). Przez całą rozgrywkę towarzyszyło mi dziwne uczucie, byle przejść do dialogów. To wszystko za sprawą nieciekawej rozgrywki, skradanie jest niejakie, bo wszędzie mamy te minigierki, a nagminna rozwałka spowoduje stratę moralną u informatorów. Chciałbym, aby „Alpha Protocol” był wczesną wersją alpha, jednak jest to już pełnoprawny tytuł, a więc błędy pozostają. Podsumowując w jednym zdaniu „Alpha Protocol” to gra, która nie chce abyś w nią grał.
Plusy
- system dialogów
- rasowy RPG
- klimat
- udźwiękowienie
Minusy
- grafika
- animacja
- SI oponentów
- nachalne hakowania
- zmarnowany potencjał