Homefront
Dodano dnia 20-04-2011 22:24
Homefront to FPS, który spowodował, że wielu graczom ręce zadrżały jak u narkomana na głodzie. Znów pojawił się ten charakterystyczny błysk w oku. Integracja gracza z głównym bohaterem nabrała nowego znaczenia. Na przestrzeni dziejów, potrafię wymienić jedynie garstkę tytułów, w których w ciągu paru minut miałem problem z nabraniem powietrza do płuc, a po godzinie byłem bliski zawału serca z natłoku wrażeń. Owa gra stała się hitem już parę dni po premierze. Zapodam ciekawostkę - w Korei zabroniono sprzedaży ów wspomnianego tytułu.
"Home is where the heart war is"
To proste i zarazem bardzo logiczne zdanie nabrało zupełnie nowego znaczenia. Od zarania dziejów, każdy człowiek pragnął znaleźć swój dom, odnaleźć swój sens istnienia. "Dom znajduję się tam, gdzie jest nasze serce". Każdy z nas zupełnie inaczej interpretuje to zdanie. Tak naprawdę wielu z nas, młodych ludzi, ma problemy z odnalezieniem swojego domu. Nawet w polskiej literaturze, czytając znany wszystkim licealistom utwór "Ludzie bezdomni" autorstwa Stefana Żeromskiego, odnaleźć można znaczenie zbliżone do analizy tego błahego stwierdzenia. Zanudzać szczegółami nie mam zamiaru, napomknę zaledwie, że motywem przewodnim jest poszukiwanie domu. Główny bohater gry, Robert Jacobs, zmienił zupełnie znaczenie owych słów. Pozwolę sobie najpierw przytoczyć historię i tematykę gry umiejscowionej w czasach ocierających się niemalże o tematykę science-fiction.
Dziś pomysł na: Od czego zacząć wojnę z USA ?
Aby rozpocząć zmiany w komunistycznym państwie, potrzebny jest nowy władca. Wielkie zmiany zaczynają się od Korei Północnej. Po śmierci Kim Jong-Ila, która nastąpiła w 2011 r., jego miejsce zajął jego syn Kim Jong-Un. Ambitny i wierny kraju zaczyna przebudowę państwa wzorując się na tym, czego nauczył się studiując za granicą. W ciągu dwóch lat opracował plan, dzięki któremu zjednoczył Koreę Północną i Południową tworząc jedno państwo o dwóch ścieżkach rozwoju i odmiennych poglądach. W 2015 roku w Stanach Zjednoczonych nastąpił kryzys ekonomiczny spowodowany całkowitym wyeksploatowaniem złóż ropy naftowej w Iraku, Iranie i Afganistanie. Ceny za litr sięgały horrendalnych cen, bliskich 20 dolarów. W 2017 r. w USA doszło do wielu buntów, w wyniku których państwo stało się podzielone i niemalże otwarte na inwazję. W 2018 r. Zjednoczona Korea zagroziła wtargnięciem na teren Japonii, ta jednak, aby zażegnać konflikt, poddała się Koreańskiej Federacji. Do 2024 roku Korea rozszerzała swoje granice, po czym postanowiła wypuścić kolejną satelitę, której celem miało być polepszenie komunikacji. Okazało się, iż był to diabelski podstęp. Satelita została przekształcona w nadajnik sygnału EMP, dzięki któremu całe Stany Zjednoczone zostały pozbawione elektryczności na długi czas. Pierwszym krokiem było zdobycie Hawai, następnym było San Francisco, o kolejnych dowiemy się w grze. Interesującym rozwiązaniem okazały się być "gazetki" porozrzucane w każdym zakątku misji. To właśnie z nich możemy się dowiedzieć co stało się po 2024 roku.
Poniżej umiejscawiam intro z gry, które lepiej wyjaśnia ww. historię:
Mam na imię Robert Jacobs i jestem pilotem
Główny bohater, jak już pozwoliłem sobie wspomnieć, to nie lada indywidualista. Po zakończeniu służby w wojsku(czyt. po jej rozwiązaniu), postanowił wrócić do domu. Zanim satelita z EMP został aktywowany, Jacobs znajdował się w swoim aucie. Po jej włączeniu, porzucił auto na jakiejś drodze i osiedlił się w zapuszczonej norze w miejscowości Montrose. Spał w niej na samym materacu, a jako źródło światła służyły mu świeczki. W 2027 roku Armia Lepszej Republiki Korei postanawia przesłuchać Jacobsa, wpadając z przysłowiową "futryną" do jego meliny z rozkazem aresztowania, któremu zadawano wiele pytań związanych z jego dawną pracą, wojskiem. Jak na partyzanta przystało, nasz bohater buntuje się przeciwko Koreańczykom, po czym ma być wysłany do reedukacyjnego obozu na Alasce. Po uderzeniu kolbą w twarz, budzi się zakuty w kajdany w busie szkolnym. Szyby są dość przejrzyste, więc wraz z nim stajemy się świadkami dantejskich scen i represji ze strony okupantów. Ludzie mordowani są pod ścianą, na oczach dziecka zostaje rozstrzelana jego rodzina - matka i ojciec. W pewnym momencie jesteśmy również świadkami zbrodni podobnej do katyńskiej. Martwi ludzie, zamęczeni przez obozy pracy, wywożeni są koparkami do dołów zrobionych na stadionie. W następnej kolejności zaczyna się tuszowanie sprawy, czyli przysypywanie zwłok żwirem. Nagle następuje zupełnie nieoczekiwany zwrot akcji, wielka ciężarówka, pędząca z zawrotną prędkością uderza w busa, powodując wielką kolizję. Cały wypadek widzimy w spowolnionym tempie, wszystkie ciała w momencie zamieniają się w wirujące zwłoki niczym w rosyjskim balecie. Po ocknięciu się, ktoś podaję nam rękę. To właśnie Connor Morgan "ocalił nam życie" i wcielił nas, niemalże w parę sekund, w szeregi Oporu Amerykańskiego.
SEX & VIOLENCE
Przez całą grę zwiedzimy aż SIEDEM (przyp. red. tak, siedem z dużej litery, bo są one wyjątkowo krótkie i potwierdzić to ma moją fascynację ową "długością") etapów poświęconych skośnookimi przeciwnikom, w których każdy z nich ma ciekawą broń. Najbardziej w moje gusta trafiło M249 i snajperka M200. Do tego każda z misji rozgrywać się będzie w innych terenach. Zwiedzimy przedmieścia, typową Amerykańską prerię, obozy pracy, a finałowy etap rozgrywać się będzie na [SPOILER] moście Golden Gate.[/SPOILER] Szału nie ma, naszymi głównymi zadaniami będą małe wypady partyzanckie, do czasu jak dołączymy do Armii USA uzbrojonej po same zęby. Pomimo mojego narzekania, musze potwierdzić, że podczas rozgrywki ani na chwile się nie nudziłem. "Domowy Front" pozbył się moich zdolności do zasypiania przy nudnych tytułach, zmienił moją myszkę w śmiercionośną broń, a klawiaturę w narzędzie ruchu. Od teraz poczułem jak można bardzo szybko i prosto się do czegoś przywiązać. W ciągu paru godzinek (przyp. red. coś koło trzech, następną spędziłem na rozgrywkach online) zakończyłem całą kampanię i jestem z siebie dumny. Ów duma pochodzi od satysfakcji, a satysfakcja związana jest bezpośrednio z tym co przeżyłem podczas gry. Zwarta fabuła, charakterystyczni bohaterowie, zarówno pierwszo i drugoplanowi, wzbudzili we mnie odruch ojcowskiej miłości. Postanowiłem więc przywiązać się do gry od Kaos Studio i pokochać ją.
Multi(witamina)player i system "osiongnieńć".
Zaiste, powiadam Wam czytelnicy, STEAM to usługa warta uwagi. Przekonałem się do niej od razu po tym jak dostałem do recenzji którąś tam część "Warhammera 40k: Dawn of War II". Ceny zbijają z nóg, aczkolwiek obsługa jest bardzo miła, w pełni zautomatyzowana, dzięki czemu również szybka niczym jazda niemiecka autostradą. Patche ściągają się same, jak wychodzi jakieś DLC to jesteśmy informowani o premierze. Niektóre DLC kosztują grosze, niektóre troszkę więcej. Jak ktoś ma gruby portfel to czasem można nieźle poszaleć oraz kupić na przykład bardzo fajny i tani zestaw gier w promocyjnych cenach. Teraz o "Homefront". Pierwszym i znanym z innych FPS'ów rozwiązaniem jest system zdobywania poziomów. Im większy poziom tym lepszy arsenał. Do wyboru, podczas rozgrywek sieciowych, mamy aż trzy tryby rozgrywek: Terytorium pod kontrolą, Deatchmatch drużynowy i Urodzony Dowódca. W pierwszym z wymienionych, na mapie umieszczone są dwie drużyny, wyznaczone są trzy punkty, czas i tak zwane tickety. Zadaniem głównym jest jak najdłuższe utrzymanie się w danym punkcie i odparcie jak największej ilości przeciwników. Za owe wyczyny dostawać będziemy tickety. Osoba, która zbierze najwięcej, wygrywa. Kolejnym jest Deatchmatch drużynowy, którego tajemnic zgłębiać nie będziemy. Urodzony Dowódca to coś zupełnie innowacyjnego w rozgrywkach Multi. Jest to pewnego rodzaju miły dodatek do Deatchmatchu, bądź Terytorium pod kontrolą. Polega on mniej więcej na tym, że dowódcą grupy staje się osoba, która najwięcej zabije i najdłużej pozostanie przy życiu. Jeżeli owy członek zostanie wyeliminowany to grupa, która go zlikwidowała otrzymuje premię.
Grafa, soundtrack i efekty specjalne
Dzięki wysiłkowi Kaos Studio, które bardzo dużo pracowało nad silnikiem Unreal Engine 3.0, otrzymaliśmy właśnie "Homefront". Grę, która choć jest lekko zbugowana, dalej cieszy oko. Produkcja prezentuje się świetnie na DirectX 11. Wszech otaczający nas świat zdaje się być bardzo realny, naturalny i prawdziwy, chciałoby się wręcz rzec fantastyczny. Wybuchy i innego typu niespodzianki powodują natychmiastowy skok adrenaliny, natomiast różnego rodzaju widoki są niejako miłym przerywnikiem. Twarz ludzka, choć nadal pozbawiona mimiki, coraz to bardziej zaczyna przypominać tą prawdziwą. Podczas całej rozgrywki nie mogę narzekać na kiepską muzykę. Jestem wręcz nią zachwycony, ponieważ została świetnie dopasowana do każdej sytuacji. W tym momencie należą się wielkie brawa twórcom.
Podsumowanie
Świetna gra, warta pieniędzy, o którą "wołają" twórcy do zapłaty, chociażby ze względu na ciekawy tryb Multi. Jednym z plusów jest możliwość "odstrzelenia się żółtkom raz na zawsze". Dodatkowym atutem niewątpliwie jest oprawa audiowizualna oraz przede wszystkim świetnie wymyślona fabuła. Uniwersum Jacobsa jest ponadczasowe i utkwi w naszych głowach na długi czas.
Plusy
- Fabuła
- Poczuć się jak rebeliant
- Oprawa audiowizualna
Minusy
- Bugi
- Nie lubię niektórych PRO na multi
- Więcej grzechów nie pamiętam