Przygody TinTina
Dodano dnia 21-07-2012 18:24
Świat komiksem stoi. Szczególne piętno na kulturze odcisnęły nie tylko te amerykańskie od Marvela, ale także francuski "Asterix" oraz belgijskie "Przygody Tintina". Kto z was nie zna tego rudzielca? Na pewno nie raz rzucił wam się w oczy. I zrobił to po raz kolejny, tym razem na komputerach i konsolach do gier.
"Przygody Tintina" to nie tylko komiks, ale oparta na jego bazie odcinkowa kreskówka, ostatnio nawet pełnometrażowy film oraz właśnie gra. Te 2 ostatnie to właściwie jedno i to samo. A dokładniej precyzując, to co wpadło w moje ręce to nic innego jak interaktywne i trochę brzydsze wydanie filmu.
Mamy tu do czynienia nie tylko z typową przygodówką. Są tu jak najbardziej elementy klasyczne platformówek, wyścigów i bijatyk. Ubisoft decydując się na egranizacje filmu podjął tyle środków ile było potrzeba by nie popełnić tych samych błędów co Electronic Arts wobec serii "Harry Potter".
Fabuła jest identyczna jak ta z produkcji kinowej. Wcielamy się w postać młodego reportera o nazwisku Tintin, który jest wszędzie tam, gdzie coś się dzieje. Wiernym towarzyszem jego przygód jest pies Miluś, który dla mnie od dziecka zawsze był niezwykle sympatyczną postacią. Kolejnym z bohaterów jest Kapitan Baryłka, z tych Baryłków. Przygoda kręci się właściwie wokół historii przodka Baryłki, sławnego pirata, który zapisał się w historii jako zamachowiec-terrorysta. Naszym zadaniem jest rozwikłanie zagadki przodka naszego towarzysza, a także odkrycie historii statku zwanego Jednorożcem i skarbu z nim związanego.
Gra oferuje nam bogactwo jeśli chodzi o sposób prowadzenia rozgrywki. Część platformowa z klasycznym widokiem jest chyba najlepszym elementem zabawy. A to musimy kogoś ogłuszyć żeby przejść dalej lub zdobyć klucz do następnych drzwi lub po prostu musimy uruchomić/zatrzymać jakiś mechanizm. W miejsca, w które nie możemy się dostać z racji naszych ludzkich gabarytów, wciśnie się jak najbardziej nasza poczciwa psina. W późniejszych etapach towarzyszy nam Baryłka, który pomaga eliminować pojedynczych przeciwników, a także strong-papuga, która jest w stanie podnieść naszego dzielnego reportera i "przelecieć" go na drugą stronę.
Kolejnym, nudnawym elementem zabawy jest prowadzenie pojazdu/samolotu/obsługa działka tudzież procy, co jest bardzo nudne i trzeba wielokrotnie powtarzać te etapy, do ich całkowitego przejścia. Przy trójwymiarowym trybie poruszania się po świecie gry, życie uprzykrza nam kamera, która nigdy nie potrafi ustawić się tak jak powinna, często ukazując nas od frontu, a nie kierunek, w którym zmierzamy. Kolejny mankament to sterowanie myszą podczas etapów, w których prowadzimy pojedynki na miecze. Nie da się nią wyprowadzać ataków, również klawiatura nic tu nie pomoże. Nie obędzie się bez pada, który o wiele bardziej uprzyjemnia zabawę niż sterowanie klawiaturą i myszą.
Ekipa, która pracowała nad tym tytułem, a nie zapominajmy, że są to ludzie z Ubisoftu, chyba zapomnieli jak się robi ładnie wizualne gry. "Przygody Tintina" to swoisty koszmarek, grafika wygląda jak sprzed 5-6 lat, jest kanciasta i strasznie uproszczona, a poszczególne poziomy również niczego ciekawego sobą nie prezentują. Świat gry nie jest tak ładnie zrobiony jak w innych produkcjach Ubi, jak np. seria Assassin's Creed. Film był tworzony przy wsparciu grafiki komputerowej i to mocno w nim widać, co jest jego sporym plusem. Bo wygląda na poły filmowo na poły bajkowo. Tutaj zabrakło tego odwzorowania realizmu.
Muzyka, która wydobywa się z głośników podczas zabawy jest bardzo przyjazna dla ucha, bardzo umila rozgrywkę, i przyznam się szczerze, że nawet sobie podkręciłem głośność potencjometrem. Dialogi zostały nagrane w pełni w języku William Shakespeare'a, a polskiemu graczowi towarzyszą kinowe napisy. Stosowany zabieg kinowej lokalizacji jak najbardziej się tutaj sprawdził, obawiam się, że gdyby ktoś dopuścił się tutaj rodzimego dubbingu, prawdopodobnie tytuł wiele by na tym stracił.
Piotr "Maliniak" Malinowski
Brak obrazów powiązanych z tą grą.