Steel Battalion: Heavy Armor
Dodano dnia 21-07-2012 19:09
"Steel Battalion: Heavy Armor" to gra akcji stworzona przez znane studio Capcom, które słynie z produkcji jak np. "Resident Evil", "Street Fighter", "Bionic Commando", czy "Devil May Cry". Jest to więc gra, która jest pierwszym eksperymentem po "Rise of Nightmares" na polu gier na Kinecta. Tytuł sugeruje, że mamy do czynienia z ciężką artylerią, w tym wypadku będą to Vertical Tanks podobne do maszyn zwanych AT-ST z "Gwiezdnych Wojen". Akcja w grze ma miejsce w Stanach Zjednoczonych 2082 roku pańskiego. Obejmujemy sterowanie nad pilotem wspomnianej chodzącej machiny wojny w najświętszym celu uwolnienia Ameryki. Z początku dodam, że można się do ww. tytułu zrazić przez zbyt krótki samouczek, lecz po przebrnięciu przez parę pierwszych misji zakochamy się w grze na zabój. Zapowiada się więc ekstra ciekawie.
Nowości teatru wojny
Pierwszą innowacją, która mnie urzekła jest sterowanie przy użyciu Kinecta i pada równocześnie. Kinect pomaga nam w poruszaniu się w kokpicie i wyglądaniu z niego, natomiast pad służy jako celownik i przycisk strzału. Jak już wiadomo i nie jest to żadną nowością, Kinect jest lekko niedopracowany i czasem może nie łapać naszych wszystkich ruchów. Szczerze mówiąc po dłuższym obyciu z tym sprzętem, można już wiedzieć czego unikać przy graniu właśnie w takiego typu gry. Nagłe i niespodziewane ruchy, bądź wychodzenie poza obręb widzenia kamery jest przeciwwskazane, bo to co się dzieje potem na ekranie jest zupełnie nieprzewidywalne. Czasami bywa tak, że próbuję przybić żółwika, a zamiast tego włącza się mi przycisk do wentylacji. Podobnych bubli podczas gry wystąpiło wiele, na początku mnie to odrzuciło, ale pojąłem wreszcie, że nic nie jest doskonałe, tym bardziej gry na Kinect. Kontynuując, napis na 1/4 opakowania umieszczony z tyłu okładki głosi: "War. Inside & Out". Nie mam pojęcia czy to żart, czy nie, ale w metalowych puszkach spędzamy większość bitew, więc "out" jest potraktowany raczej po macoszemu. Szczerze mówiąc, więcej dzieje się w kabinie niż na zewnątrz. Niejednokrotnie występującym przykładem jest sytuacja, gdzie przyjdzie nam uderzyć osobę z załogi, właśnie uciekającą przez właz wyjścia. Nagminnie będziemy przemawiali im do rozsądku nawet w momentach kryzysowych, gdy trzymamy rękę na przycisku samo destrukcji niepewni swojego losu. Każde nie przybicie "high five" z partnerem broni odbija się źle na morale załogi, demotywując ich do dalszej pracy. Czas przejść do oddawania strzału. Była to najbardziej bawiąca sytuacja w moim życiu. Strzał wygląda mega komicznie gdyby się przypatrzyć z boku, bo pad mamy przyciągnąć do siebie i następnie wyrzucić ręce naprzód. Nie powiem, co mi to przypomina, bo nie tylko dorośli nas czytają. Cała gra, jak widać, to zmaganie się z samym sobą i wspomaganie rodaków. Kim jesteśmy? O tym poniżej.
Fabuła
Za 70 lat tajemnicze urządzenie wysyła impuls elektromagnetyczny, który niszczy elektronikę na całym świecie. Ludzie muszą powrócić o cały wiek do tyłu, gdzie elektroniczne gadżety były niedoceniane, najwięcej znaczyła wtedy praca ludzkich rąk. Jak się następnie okazuje, za tajemniczym atakiem nie stoi nikt inny jak wieczny wróg USA - Chińska Republika Ludowa. Cofniemy się więc pod względem militarnym do czasów drugiej wojny światowej, gdzie wygrywał ten kto miał większe pociski. Chiny rosną więc na potęgę widocznie zagrażając innym, ponieważ zaczynają produkować w pełni zmechanizowane Vertical Tanks w celu zawładnięcia wszechświatem. Tanie w obsłudze załogowe roboty mają siać zniszczenie i strach na polu walki. Żeby odeprzeć ich atak, również my, dumni Amerykanie musimy wsiąść do tych łażących metalowych trumien podobnych z wyglądu do czołgów wyposażonych w kacze płetwy...