Star Wars: The Old Republic
Dodano dnia 28-11-2012 18:29
Jeszcze wcześniej niż dawno temu, w odległej galaktyce narodzić się miała gra idealna, której przeznaczeniem było obalenie króla wszystkich MMO. Imperium EA połączyło siły z BioWare i wspólnie użyli wszelkich znanych sobie metod, aby stworzyć herosa. Herosa, na tyle podobnego do mistrza, aby łatwo było ukraść jego poddanych, zarazem będąc na tyle innym, żeby zainteresować ich czymś nowym. Tak narodziło się Star Wars The Old Republic.
Moc za darmo
Od premiery minęło już sporo czasu i nie musimy zadawać sobie pytania, czy gra zdołała zdetronizować
World of Warcraft. Odpowiedź oczywiście jest przecząca, przez co między innymi mam przyjemność zrecenzować darmową stronę wersji produktu.
Star Wars The Old Republic zbudowane zostało na sławie świetnego RPG od BioWare o tytule
Star Wars: Knights of the Old Republic, które to w obu swych częściach zabierało nas w zamierzchłe dla galaktyki czasy, na długo przed wydarzeniami znanymi z filmów. Pokaźne grono fanów bardzo sceptycznie podchodziło do pomysłu przeniesienia tego tytułu w świat online, gdyż jak dobrze wiadomo – produkcje BioWare najlepiej smakują solo. Obawy te podzielałem również ja i już na wstępie mogę powiedzieć, że wolałbym ujrzeć trzecią odsłonę serii niż przemianowanie jej na produkcję MMO.
World of The Old Republic
Oprawa graficzna bardzo przypomina
World of Warcraft swoim „bajkowym” wyglądem, przywodzącym na myśl znaną animowaną serią „Clone Wars”. Choć dla mnie to zdecydowany minus, jednakże stylistyka jest już kwestią osobistego gustu. Ważny natomiast jest fakt, że taki zabieg bez wątpienia zapewni iluzję wolniejszego starzenia się silnika graficznego i prawdę mówiąc, na dłuższą metę daje radę. Choć ciężko wyczuć powagę sytuacji w fabule przy kreskówkowym świecie, można się do tego przyzwyczaić. Wszyscy fani Gwiezdnych Wojen powinni być zadowoleni przynajmniej z muzyki, gdyż ścieżka dźwiękowa, która choć stara się nie wykorzystywać motywów wyciągniętych prosto z filmu, doskonale naśladuje jego niepowtarzalny styl.
Grafika, to nie koniec porównań gry z
WoWem, gdyż inspirację widać gołym okiem w wielu miejscach. Te same skróty klawiszowe, system walki i rozwijania postaci, skrzynki pocztowe i wszelkiej maści mechanizmy towarzyszące rajdom, to niemal czysta kalka od produkcji Blizzarda. Nic dziwnego więc, że wielu zapalonych graczy
WoWa szybko odnalazło się w
TORze, jednak czy bezmyślne powtarzanie w kółko tych samych mechanizmów nie robi się już nudne?
Widocznie to samo pytanie zadali sobie twórcy
TORa, gdyż kilka kluczowych elementów zostało zrobionych zupełnie inaczej, aby zachować choć odrobinę oryginalności
Stań się kimś ważnym jak wszyscy inni
Największą innowacją, jaką wprowadza
TOR do świata gier MMO jest pełnokrwista fabuła, godna spuścizny pozostawionej przez BioWare. Każda z dostępnych klas (więcej o nich później) ma swoją własną, rozbudowaną ścieżkę fabularną, pozwalającą wkręcić się w klimat świata i poczuć więź ze swoją postacią. Dialogi prowadzone są w sposób znany z
Mass Effecta, dając nam dużą swobodę i możliwość rozwiązania questów na różne sposoby. Oznacza to również, iż wszystkie są czytane przez aktorów, a ci sprawdzili się na medal. Dostępny jest nawet wskaźnik dobra i zła, co w MMO jest już zupełnie nie do pomyślenia.