Miner Wars 2081
Dodano dnia 13-01-2013 20:22
To jest niezwykły czas dla twórców gier niezależnych. Wreszcie trafiliśmy do punktu, kiedy producenci mogą nam obiecać gruszki na wierzbie, a potem je dostarczyć. Minecraft rozpoczął trend na nieograniczoną rozgrywkę, gdzie z kolei większość kreatorów analogicznych tytułów obiecuje nam, iż zabiorą graczy tam i jeszcze dalej. Do tego wszystkiego jest jeszcze kosmos. Coraz więcej gier chce nas zabrać ni stąd ni zowąd w te wielkie przestworza. Przykładem może być Miner Wars 2081. Problemem natomiast staje się to, że reprezentuje ona ciemną stronę swojego pierwowzoru.
Tytuł miał być z założenia grą o nieskończonych możliwościach. I może pewnego dnia będzie, gdyż Miner Wars jest w fazie rozwoju. Jednakże, teraz jest to szkielet tego, co producent zaproponował. Szkoda, zwłaszcza, że było tam parę obiecujących aspektów. Jednak, nie jest ich zbyt dużo, ponieważ „wiercenie w największe głębiny odkrywa tylko pustkę”. Cel
Miner Wars 2081 jest bardzo prosty. Stajemy się kosmicznym najemnikiem Apollo, który zostaje wrzucony w wir akcji, podążając za kosmicznym artefaktem.
Historia przedstawiona w tle nie jest taka zła, jak ukazali ją jej producenci. Galaktyka wybuchła, ludzkość przetrwała, a my musimy ratować jej strzępy. Oczywiście, jest to bardzo ciekawe. Bądźmy szczerzy, kiedy mieliśmy okazję zetknąć się podobnie ciekawą historią w grach? To właśnie tym musimy zajmować się podczas podróży, przez imponująco dużą i przygnębiającą galaktykę. Po drodze spotkamy się w wielką ilością niemalże nieszkodliwych statków NPC.
Patrząc prawdzie w oczy -
Miner Wars zapewnia całkiem przyzwoitą rozgrywkę. 31 misji oferują bardzo długi czas spędzony przy grze. Wysadzanie statków kosmicznych, odkrywanie kosmosu, uciekanie przed wybuchającymi asteroidami. Mamy naprawdę wiele do roboty. Jednak po chwili staje się to trochę monotonne, natomiast zadania są powtarzalne. Możemy się oczywiście podjąć pobocznych misji, jednak one również bardzo rzadko oznaczają coś innego, niż widzieliśmy wcześniej. Czuję się zawiedziony tym, że tak dobry pomysł został tak źle zrealizowany. Wielkim mankamentem jest to, iż podczas eksploracji planet rzadko napotkamy „żywe” postacie.
Niszczenie asteroid jest takie, jak zapowiadano. Czyli praktycznie możemy wszystko unicestwić. Niektóre z obiektów pozostały niezniszczalne. Nawet te wady byłyby znośne, jeżeli walka i latanie ukazane byłoby lepiej, niestety tak nie jest. Sztuczna inteligencja również kuleje, a większość misji skupia się na lataniu po bardzo podobnych korytarzach. Gra wygląda bardziej jak FPS, który przypomina jazdę na nartach bez grawitacji.
System walki jest bardzo prosty i rzadko wykorzystujemy go w pełni. Jednakże, zwykle jedynie pogarsza nasze odczucie orientacji. Zmusza to do polegania na jeszcze mniej intuicyjnym systemie GPS.
Na dodatek mamy rozczarowujący brak spójności, jeżeli chodzi o walkę. Systemy otaczające pole bitwy nie zdają egzaminu, ponieważ wiele jej elementów zostało bardzo słabo przygotowanych. Przykładem może być sposób naprowadzania rakiet, w którym większość z nich nie dociera do swojego celu. Przez cały czas praktycznie jesteśmy zmuszeni koncentrować się na naszych pięciu głównych zasobach: paliwie, tlenie, tarczach, poszyciu oraz na życiu pilota. Zabieg ten jest bardzo realistyczny, ponieważ każdy z zasobów wchodzi ze sobą w odpowiednią interakcje. Na przykład: jeśli pocisk przedziurawi poszycie, nasz zapas tlenu zacznie się gwałtownie zmniejszać. Niestety, to w praktyce sprawia, że
Miner Wars jest bardzo frustrujące. Przez większość czasu musimy skupić się na zbyt wielu szczegółach w defensywie. Nawet drobny strzał może okazać się dla nas zabójczy.