Ignite
Dodano dnia 28-01-2013 22:22
Produkcja budżetowych wyścigów jest mniej ryzykowna, niż strzelanin lub innych gier akcji. Trudniej jest zauważyć braki czy niedociągnięcia, podczas gdy w innych gatunkach dostrzegamy je na pierwszy rzut oka. I tak się właśnie dzieje z Ignite. Wiele aspektów zostało wykonanych znośnie, ale czuć towarzyszące nam oszczędności. Najlepszych Need for Speed’ów nie zastąpi, jednak mniej wymagającym graczom zaoferuje przyjemną zabawę. Muzyki jednak nawet głuchy nie wybaczy, ponieważ jest tak irytująca i monotonna, że aż uszy bolą.
W driftowym raju
Trasy podzielone są na kilka „dzielnic”, w obrębie których będziemy się ścigać. Jest m.in.
Miasto wieżowców,
Nabrzeże Nitro,
Płn. Nitro City i kilka innych. Każdy z obszarów ma swój charakterystyczny styl infrastruktury, np. w
Nabrzeżu, ścigamy się na terenie doków, wśród wielkich dźwigów, skąd możemy zauważyć także kotwiczące w porcie statki.
Miasto wieżowców z kolei, oferuje typowo miejską okolicę, gdzie dominują wielkie budynki i drapacze chmur. Każdy tor w regionie jest inny od pozostałych, jednak różni się głównie detalami w samej trasie. Jedna będzie dłuższa, a druga skrócona o jakiś odcinek, ale generalnie jeździmy po tych samych planszach. Nie licząc samouczka, takich prowincji jest 7 i każda z nich zapewnia po 5 torów. By odblokować sobie kolejny obszar do rajdów, trzeba ukończyć wszystkie wyzwania na poprzednim. Wyścigi dzielą się na 3 rodzaje. Pierwszym z nich jest
Nokaut, polegający na tym, że ostatni zawodnik na okrążeniu odpada z konkurencji. Następny, to
Wyścig z czasem, w którym na start każdy dostaje 9999 punktów. Jeśli wykorzysta je w trakcie okrążenia całkowicie, kończy udział w zabawie. Trzeba bowiem wiedzieć, że punkty są niezwykle istotne w rozgrywce. Zdobywamy je za driftoawanie, draftowanie czy niszczenie obiektów na mapie. Możemy je zaś wykorzystać jako dopalacz, dający mocnego kopa naszej maszynie. Jeśli chodzi o draftowanie, wyjaśniam, że chodzi tutaj o jak najdłuższe siedzenie przeciwnikowi na ogonie. Ostatnim typem rajdów są najzwyklejsze w świecie
Wyścigi. Konkurujemy z kilkoma rywalami o miejsce na podium, nie przejmując się możliwością odpadnięcia z braku punktów czy ostatniego miejsca na okrążeniu. Jednak uzbierane w trakcie rajdu liczby, umożliwiające użycie nitro, przydają się także na końcu, w podsumowaniu. Przeliczane są one wówczas na czas całego przejazdu, dzięki czemu wykorzystując je, możemy mieć krótszy okres pokonania trasy. Może się okazać, że ukończymy wyzwanie jako zwycięzcy, mimo, że do mety dojechaliśmy jako drudzy.
Samochodów są 3 rodzaje: oldskulowe, zwykłe oraz wyścigowe. Te pierwsze, to typowe pojazdy muscle, które fatalną sterowność nadrabiają prędkością. Zwykłe maszyny są bardzo przyjemne w prowadzeniu, ale rozwijane kilometry na godzinę już niespecjalnie satysfakcjonują. Auta wyścigowe są fenomenalne, jeśli chodzi zarówno o szybkość oraz przyjemność prowadzenia. Są jednak niezwykle unikalne i trafia się na nie o wiele rzadziej, niż na poprzednie typy. Zalety i wady wehikułów należy dostosować do mapy. Co sprawdzi się najlepiej na trasie o bardzo długich, prostych odcinkach? Oczywiście jeden z muscle carów. Na małych odcinkach, pełnych ostrych zakrętów, najlepiej wypadają zwykłe auta sportowe. Superszybkie maszyny są natomiast uniwersalne i bez problemu poradzą sobie w każdych warunkach. Za każdy wygrany wyścig dostajemy na danym pojeździe coś, co gra określa jako konfiguracja, a okazuje się być malowaniem dla naszej bestii oraz pewnym bonusem. Dzięki temu, dostajemy +10% punktów za szybką jazdę, +125% premii za uderzania w przedmioty oraz wiele, wiele więcej. Dodatków trzeba używać z głową i dobierać odpowiednio do mapy.
Ignite posiada coś, co zazwyczaj zniechęca mnie do wyścigowych produkcji. Mowa tutaj o niezwykle przyjemnym modelu jazdy. W zależności od typu wehikułu, każdym steruje się inaczej. Najgorzej jeździło mi się oldskulowymi, ponieważ są to ociężałe krowy, ciężkie do opanowania. Pozostałe rodzaje prowadzi się bajecznie. Jeżdżenie, czyli fundament wyścigów, wykonano naprawdę dobrze i dzięki temu chce się dalej startować w kolejnych wyzwaniach.