Ignite
Dodano dnia 28-01-2013 22:22
Nie miałem problemów z wchodzeniem w naprawdę ostre zakręty, czasami udawało się to nawet z włączonym nitro. Żeby jednak nie było wątpliwości, nie jest tak, że produkcja „sama się przechodzi”, ponieważ rywale nie dają za wygraną, ale dzięki dobremu modelowi jazdy, możemy skupić się na walce z przeciwnikami, a nie ze sterowaniem. Dobrze, że oponenci nie są tak głupi, jak mogłoby się wydawać. Owszem, czasami się nadzieją na jakiś wystający obiekt, tak samo jak gracz, ale generalnie przez cały czas walczą o pozycję. Próbują wyprzedzać, używają dopalacza, jeżdżą po wewnętrznej. Krótko mówiąc, stanowią dobrą konkurencję. Inaczej się zachowują na wyższych poziomach trudności, z których ostatni potrafi być naprawdę wymagający. Poza tym, fajnie się ich taranuje, spycha na jakąś przeszkodę, by na niej utknęli, więc na szczęście zapewniają pozytywne doznania. Bez dobrego modelu jazdy oraz sztucznej inteligencji,
Ignite nie byłoby tak wciągające.
W muzycznym piekle
Udźwiękowienie stoi na nienagannym poziomie, jednak utwory muzyczne wołają o pomstę do nieba. W tle ciągle lecą te same, wypalające mózg kawałki. Tego naprawdę ciężko słuchać, więc polecam całkowicie wyłączyć muzykę, przyciszyć odgłosy i włączyć swoje ulubione radio lub player. Dźwięki silników brzmią nawet nieźle, chociaż są generalnie bardzo do siebie podobnie. Podczas driftów, jesteśmy raczeni odgłosami piszczących opon, a w trakcie zderzeń słuchamy uderzającego plastiku lub ocierającej się karoserii.
Grafika prezentuje się zadowalająco. Modele samochodów są jednak pozbawione czegoś mocniejszego, jakichś większych detali czy szczegółów. Otoczenie, trasy i elementy na nich ustawione wykonano poprawnie, nie ma się do czego przyczepić. Tekstury wyglądają ładnie, a podczas szaleńczych wyścigów i tak rzadko się zwraca na nie uwagę. Efekty rozmazania ekranu, to bardzo dobra robota, mimo, iż zazwyczaj nie przepadam za takimi rozwiązaniami. Barierki, pachołki czy inne obiekty fruwają po przejeździe kilku wariatów, ale odnawiają się przy ponownym okrążeniu. Twórców jednak trzeba skarcić mocno za model zniszczeń. Poturbowane maszyny wyglądają tak, jakby ktoś przeszedł dookoła nich i uderzał delikatnie młotkiem po całej powierzchni pojazdu. Żadnych głębszych wgnieceń, wybitych szyb, ani odpadających elementów tutaj nie uświadczymy.
Pozytywne zaskoczenie
Po pierwszych kilku wyścigach niechętnie podchodziłem do
Ignite. Gra wydawała mi się kolejną, nudną ściganką, a okazała się zjadliwym produktem. Czuć budżetowość i nie wszystko jest tutaj dopięte na ostatni guzik, jednak model jazdy oraz SI wypadają dobrze. Podoba mi się motyw z odblokowywaniem nowych aut, co zachęca do dalszych wyścigów. Modele pojazdów, choć powinny być bardziej szczegółowe, nie odrażają, za to skutecznie robi to oprawa muzyczna, której wprost nie da się słuchać. Jeśli ktoś nie ma pieniędzy na nowe
Need for Speedy, polecam
Ignite, które może dać równie dużo przyjemności.