Girl Fight
Dodano dnia 28-10-2013 23:09
Jeżeli jesteś amatorem wirtualnych piersi i idealnie wyrzeźbionych kobiet, długo się nie zastanawiaj i szukaj na XBOX Live Arcade bądź PlayStation Network gry o tytule: „Girl Fight”. Lubisz grać w „Mortal Kombat”, „Tekken”? Po parunastu pojedynkach zmienisz zdanie o swoich wymaganiach dotyczących gier konsolowych, gwarantuję. Wszystko, o czym marzy facet, to zimne piwko i ładne dziewczyny z nietuzinkową figurą. Tutaj dostaniemy wszystko oprócz piwa, a sprawne oko amatora doceni efekty poruszania się pań, którymi przyjdzie nam sterować. Z własnego doświadczenia wiem, że żyłka na czole potrafi pojawić się niespodziewanie szybko. Przygotuj pada, dużą ilość kremu do rąk i papieru, bowiem grywając w „Girl Fight” solo lub z kolegą/koleżanką, musisz być gotowy na porządny „wycisk”.
Wszystko przygotowane? Możemy w takim razie zaczynać. „Girl Fight” to typowy arcade z dużymi brakami w budżecie – niektóre sprawy zostały potraktowane po macoszemu, jak na przykład wątek fabularny. Tytuł ten stworzyło od podstaw studio Kung Fu Factory, uzyskując przy tym pomoc od wydawców: Microprose Software, Inc. oraz Majesco Entertainment. Już dziś mogę śmiało powiedzieć, że gra wkrótce osiągnie miano dochodowej i najbardziej kiczowatej gry roku. Wszystko zaczyna się niewinnie – od wyboru trybu gry, w który obecnie zachce się nam grać. Tryb fabularny dotyczy przede wszystkim istoty zwanej „The Foundation”, która ściągnęła nasze bohaterki z całego globu do wirtualnego świata, celem wyszkolenia ich umiejętności psionicznych. Cała fabuła w ogóle się nie rozkręca, bo zamiast „polepszać swoje umiejętności”, dowiadujemy się ciekawostek z życia danej postaci. W momencie gdy wygramy z dziesiątką utalentowanych i roznegliżowanych przeciwniczek, otrzymujemy prawo do bycia wolnym. Tak, to wszystko.
Samo sterowanie przyprawia mnie już o dreszcze. Zwłaszcza po przyzwyczajeniach z serii „Soul Calibur” lub „Street Fighter”. Zamiast standardowego ustawienia, czyli: „szybkie kopnięcie/mocne kopnięcie” czy też „szybkie uderzenie/mocne uderzenie” mamy cios, kop, chwyt i blok. Combosy są bardzo proste do wykonania, mnie wystarczyło poznanie trzech, by pokonać całą drogę do wolności. Istnieje również możliwość kontrowania, która nie wychodzi zawsze tak jak trzeba. Dlatego też wolałem napierać i nie blokować bądź kontrować, bo było to stratą czasu.
Najciekawszym aspektem „Girl Fight” są moce psioniczne - specjalne umiejętności, których możemy użyć po zbudowaniu paska psionicznego. Istnieją takie moce jak np. kradzież życia bądź zwiększenie siły uderzeń. Największym rozczarowaniem jest sposób aktywacji powyższych umiejętności. Wystarczy przycisnąć jeden bumper w danym kierunku i tym samym na d-padzie.
Multiplayer to totalna porażka. Pomimo tego, że serwery są postawione, i tak lobby jest wymarłe, większość tylko chwilowo toczy pojedynki, a następnie kończy rozgrywkę. Kolejną sprawą jest to, że gracze, którzy znajdują się w Top10, są tak naprawdę raczkującymi amatorami, najlepsi stoczyli około 130 pojedynków, a ta liczba nie świadczy raczej o byciu pro. Kolejnym trybem po fabularnym jest „Competetive Girl Fight”, który jest podobny do arcade mode znanego z każdego innego fightera – walczysz do czasu aż Ci się umrze.