Odpalając Alpha Polaris na laptopie nie przyszło mi nawet do głowy, że tytuł ten będzie sprawiał problemy na takim sprzęcie. Po kliknięciu "Ok" w zewnętrznych ustawieniach gry moim oczom ukazywała się w dalszym ciągu tapeta pulpitu wraz z ikonami. Nic więcej. Możliwa była jedynie gra w oknie, ale mnie ona nie satysfakcjonowała. Problemem okazała się obsługiwana rozdzielczość przez produkcję, wystarczy zerknąć na tylną stronę pudełka z grą, aby dowiedzieć się, iż dziecko Turmoil Games obsługuje rozdziałkę minimum 1280x800. Niestety, mój komputer przenośny takiej opcji nie ma, dlatego zmuszony byłem zagrać na komputerze stacjonarnym. Tam wszystko hulało jak trzeba.

Arktyka też dzika!

Protagonista gry to 28-letni Norweg Rune Knudsen, biolog i amator wspinaczki. Przybył do stacji Alpha Polaris, aby prowadzić badania nad niedźwiedziami polarnymi, a później napisać doktorat na ten temat. Stacja badawcza znajduje się gdzieś w środku Grenlandii, a jej pracownicy trudzą się nad szukaniem złóż ropy naftowej. Podczas rozmowy przez radio Novy Anavak z Alem Schaumannem dowiadujemy się, że odkryto nowe miejsce kipiące od ropy naftowej oraz dziwne przedmioty. Na początku pomagamy bohaterowi w jego docelowym zajęciu, poganiamy się z niedźwiedziami, a potem przebadamy artefakty przywiezione przez Ala i naczytamy się opowieści o starożytnym plemieniu kanibali zamieszkujących wyspę niedaleko Grenlandii. W nocy ludzie zaczynają szaleć, wymachują karabinami i wygadują dziwne rzeczy, śnią się im koszmary, w których krew jest wszędzie, na Ziemi leżą trupy z poobcinanymi głowami... Głównego bohatera też dotykają te brutalne wizje. Gra na pierwszy rzut oka nie wydaje się być thrillerem i robi to bardzo nieśmiało. Wydaje się jakby scenarzysta nie chciał przesadzić z mocnymi scenami, jednak zrobił to, tylko w drugą stronę, przez co moment w którym naprawdę mogłoby być gorąco zrealizowano w mało porywający sposób. A szkoda, bo fabuła jest ciekawa i aż prosi się o mocne sceny, ale i tych też kilka będzie.



Ta produkcja to typowa przygodówka point & click. Zbieramy przedmioty, łączymy je ze sobą i używamy ich na jakimś obiekcie. Od czasu do czasu trafią się jakieś łamigłówki, ale generalnie nie są one skomplikowane, jedynie odgadywanie niektórych symboli plemienia Toonijuk jest bardzo ciężkie, gdyż nie dostajemy zbyt pomocnych wskazówek. Kłopotu na pewno nie sprawi wyszukiwanie przedmiotów, ponieważ dzięki jednemu przyciskowi odkryte są aktywne obiekty i miejsca. Problemem może być natomiast właściwe użycie zebranych rupieci, czasem trzeba coś z czymś połączyć, aby można było tego użyć. Mimo to, tytuł ten można spokojnie ukończyć bez jakiegokolwiek spoglądania do poradnika czy innych pomocy, wystarczy się zastanowić i przeczytać opis przedmiotu, aby wpaść na rozwiązanie. Po stacji Alpha Polaris możemy poruszać się swobodnie, niektóre pomieszczenia z początku będą zablokowane, ale z czasem i do nich uzyskamy dostęp. Pałętając się po stacji można w końcu zapomnieć jaki jest nasz aktualny cel, ale wystarczy kliknąć na bohatera, by ten przypomniał co ma teraz do zrobienia. Placówka nie będzie jednak jedyną lokacją, zwiedzimy odkrytą na początku gry szczelinę która zawiera bogate złoża ropy naftowej oraz okolice.



Alpha Polaris ma jedną znaczącą wadę - jest stanowczo za krótka, można ją ukończyć bez wysiłku w jedno deszczowe popołudnie. Góra 4 godziny zabawy to mało, nawet jak na grę przygodową, mimo to uraczeni jesteśmy dobrą, ale dość "nieśmiałą" fabułą.