W zasadzie to nie wiem jak rozpocząć recenzję. Dana została mi gra, której tytuł mówi o niej wszystko i na tym, na dobrą sprawę, mógłbym zakończyć. Chociaż, miło by było z mojej strony gdybym okazał się na tyle wspaniałomyślny, by was ostrzec odpowiednią argumentacją przed wyrzuceniem pieniędzy w błoto. Nie przedłużając już niepotrzebnie wstępu: Panie i Panowie, przed wami Smash 'N' Survive.
 
Rozwal i przeżyj.

I tyle. Nic więcej sensownego nie da się powiedzieć o celu tej gry. Mamy tu bowiem do czynienia z nieślubnym dzieckiem "Twisted Metal" i "Need for Speed". Taki trochę wanna be "Destruction Derby". Naszym zadaniem jest zasiąść za sterami wątpliwego, pod względem bezpieczeństwa na drodze, wozu i pokazać naszym oponentom gdzie raki zimują - za pomocą rozmaitych narzędzi zagłady doczepianych do naszego automobilu.
 
Takich wozów mamy do wyboru kilkanaście, z czego wszystkie (poza pierwszym) trzeba odblokować w kampanii dla pojedynczego gracza, a następnie kupić. Trochę to bezsensowne, gdyż te pieniądze do niczego innego się nie przydają. Możliwe jest również personalizowanie auta, ale tylko pod względem wizualnym, co skutecznie ostudziło mój zapał względem tej gry. Już nawet w starych "NFS'ach" personalizowanie samochodu nie ograniczało się tylko do wyglądu. Opcja Customize została potraktowana tu po macoszemu.
 
Wspomniana kampania to szereg potyczek z komputerowymi przeciwnikami w różnorakich trybach gry. Nie posiada żadnej fabuły (bo pobieżne opisy kolejnych misji to nie jest fabuła), co czyni grę jeszcze mniej ciekawą niż zapowiada się to na początku - nie będę ukrywał, że miałem optymistyczne podejście do tego tytułu gdy pobierałem go z PSS.
Cóż byłaby to za recenzja gry samochodowej gdybym nie wspomniał o fizyce prowadzenia wozu. Otóż nie raczyła się tu zjawić, nie wspominając już o absencji właściwej fizyki opisanej chociażby przez autorytety pokroju Newtona. Pozwólcie, że posilę się przykładem. Gdy w jednym momencie dwóch moich przeciwników wjechało mi w maskę i bagażnik, mój pojazd niczym rakieta fundowana przez NASA, wystrzelił w powietrze na dość duży dystans po czym spadł z impetem porównywalnym do cegły zrzuconej z najwyższego piętra jakiegoś biurowca. Jeśli już na cegłach jesteśmy, to uczucie prowadzenia samochodu w "Smash 'N' Survive" można porównać do prób okiełznania i ujeżdżenia cegłówki - pojazdy skręcają ślamazarnie i ciężko je wyczuć. Nawet najszybsze zdają się mieć zawieszenie z betonu i system kierowniczy z drutu zbrojeniowego. Podsumowując, samochody prowadzi się w tej grze jak ciężki sprzęt budowlany, a to podobno są nieco zmodyfikowane wozy wyścigowe (w większości przynajmniej). Wygląda na to, że twórcy mają wiele wspólnego z przemysłem budowlanym, albo niewiele wspólnego z rzeczywistym prowadzeniem auta. O ile w innych grach tego typu da się to przeżyć i jest zabawne, tak tutaj jest zwyczajnie irytujące.
 
Mamy dostępnych szereg fascynujących trybów gry, które możemy doświadczyć w całej masie innych gier. Jedynym w miarę ciekawym sposobem rozgrywki jest atak na konwój, ale i tak ogranicza się do bezsensownej rozwałki. Gra miałaby większy potencjał i byłaby dużo bardziej grywalna, gdyby posiadała sieciowy multiplayer, ale niestety - ten dołączył do fizyki jazdy i najwyraźniej poszedł z nią na piwo. Nie ma go tu. Zastępuje go jedynie tryb dla dwóch graczy na podzielonym ekranie. To miłe, ale nie w tej grze.