Back To The Future
Dodano dnia 27-03-2012 19:07
Gra generalnie polega na posuwaniu akcji do przodu. Zbieramy jedynie przedmioty i prowadzimy dialogi z napotkanymi postaciami. Używania przedmiotów jest tutaj stanowczo zbyt mało, zagadek logicznych jest na lekarstwo, ponadto gra nie wymaga wielkiego intelektu, nie ma tu żadnych kombinacji i wyciskania ostatnich soków z naszych szarych komórek. Gra ma na celu bycia łatwą i przyjemną dla odbiorcy. Ot jest to taki kolejny pochłaniacz czasu, który nie rozwija naszego myślenia.
Drugi epizod przyniósł nam drobną poprawkę w fabule, mianowicie stała się ona bardziej zawiła i dynamiczna, dzięki czemu potrafiła wciągnąć i zostawić niedosyt na czas oczekiwania kolejnej części. Do kluczowych postaci poza Marty'm i Doc'em należą Kid Tannen, ojciec Biffa, Arthur i Trixie - dziadkowie McFly'a i młody Emmet Brown, ale także Edna Strickland, która za młodu była żywiołową bojowniczą i buntowniczką, a na starość stała się zrzędliwą jędzą.
Zmierzam mianowicie do tego, że punktem zwrotnym "w serii" stała się trzecia część, w której nasz młodociany bohater powraca do roku 1986 jednak w alternatywnej rzeczywistości, gdzie Hill Valley staje się jednym wielkim gettem, w którym wszyscy są pod kontrolą policyjną i przechodzą resocjalizację na prawach Pierwszego Obywatela Browna.
Mam spore pretensje do twórców, że zrobiłi produkt z dosyć fajną i ciekawą fabułą, choć niepotrzebnie rozwleczoną na aż 5 odcinków. Przez co jej całość dosyć się rozmywa, a przebrnięcie przez wszystkie epizody wymaga nie lada wyzwania. Zwłaszcza, że twórcy nie poprawiają żadnych przez siebie popełnionych błędów.
Grafika w grze to połączenie nawiązania do bajki i komiksu, jest dla mnie zbyt delikatna i cukierkowa, co w dobie dzisiejszych gier odwzorowujących realizm wizualnych wypada dosyć blado. Postacie oraz elementy otoczenia są kanciaste i mało szczegółowe. Lokacje zbyt małe i sterylne. Świat każdej z części jest dla mnie zbyt mały, przez co grając w tak nietypowo ubogą lokacyjnie przygodówkę, miewam napady klaustrofobii.
Podoba mi się pomysł twórców na wykreowanie postaci, o których nie było nigdy mowy w uniwersum filmu. Jak np. dziadkowie Marty'ego, Edna Strickland, Kid Tannen, ojciec dr Browna, ojciec i dziadek dziewczyny młodego McFly'a i inni.
Na pochwałę zasługuje także oprawa dźwiękowa. Muzyka została żywcem wzięta z filmu i buduje fajny klimat, z czasem dograno nowe utwory i zrobiło nam się muzycznie bardziej bogato i filmowo. Największe brawa należą się jednak aktorom za wcielenie się w ich role. Bardzo podobała mi się gra Christophera Lloyda, który wcielał się w rolę Doc'a zarówno w filmowej trylogii jak i w grze. Młodego Marty'ego McFly'a zagrał nie Michael J. Fox, który cierpi na chorobę Parkinsona, lecz nieznany jeszcze nikomu AJ LoCascio. Chłopak wykazał się niesamowitym talentem i wspaniale nadaje się na dublera Foxa. Dobre wrażenie robią także inni aktorzy wcielający się w pozostałe postacie. Muszę przyznać, że pod względem doboru głosów Telltale Games nie zawiodło!
"Back to the Future: The Game" jest moim zdaniem dosyć przeciętną przygodówką. Bawi średnio, jeszcze słabiej zmusza do myślenia, na dodatek ta plastikowo-cukierkowa grafika... Całość ratują jedynie jako taka fabuła, nowe postaci, uniwersum gry i oprawa dźwiękowa. Tytuł mogę ze szczerego serca polecić tylko fanom filmu, którzy czekali 20 lat z utęsknieniem na kolejne przygody swoich ulubionych bohaterów. Dla całej reszty może to być gra, w którą warto zagrać, choć może mocno zniechęcić jej rozczłonkowanie i wykonanie po łebkach. Twórcy powinni postarać się lepiej przy okazji stworzenia ewentualnego kolejnego sezonu przygód Emmeta i Marty'ego.
Dziękujemy serwisowi Gamersgate za udostępnienie egzemplarza gry do recenzji.