Mount & Blade: Warband - Napoleonic Wars
Dodano dnia 04-06-2012 21:24
Nie warto się łudzić, że losowi gracze znajdujący się na serwerze podejmą nagle współpracę i zaczną ustawiać się w szyku i atakować z kilku stron. Zatem na mapach znajdują się luźne jednostki atakujące we wszystkich kierunkach - tam, gdzie jest wróg. Oczywiście jeśli znajdzie się grupa ludzi, czyli klany, zabawa może nabrać realizmu, dzięki używaniu XIX wiecznej taktyki.
Po każdej śmierci można wybierać klasę postaci, a respawny zazwyczaj szybko odstawiają nas na pole bitwy. Czasem jest ograniczenie graczy na daną jednostkę, więc trzeba wybierać spośród innych wojaków. Ważne by dobierać postać zależnie od mapy i sytuacji. Bez sensu jest wybieranie artylerzysty, gdy bitwa oddalona jest od stanowisk armatnich lub wybieranie kawalerzysty, gdy walka toczona jest między budynkami. Najbardziej uniwersalnym żołnierzem jest zwykły piechur liniowy wyposażony w muszkiet oraz w długi bagnet. Ma szansę w walce z przeciwną piechotą i przeciw kawalerii też nie jest bezbronny, gdyż długi muszkiet wraz z bagnetem tworzy swego rodzaju lancę.
Map jest naprawdę sporo i są bardzo urozmaicone, jest zwykła przestrzeń, wioski, lasy, forty, zamki itd. Można ustawiać porę dnia, obecność mgły czy pogodę. Jest także mnóstwo trybów gry, wśród których znajdują się klasyczne tj. Team Deathmatch, Deathmatch, Capture the Flag. Jest także Battle, gdzie nie ma respawnów i wygrywa drużyna, która całkowicie wyeleminuje oponenta; Siege, gdzie oblegamy lub bronimy fortu; Conquest, w którym przejmujemy sektory i uszczuplamy tym samym liczbę respawnów wroga; Commander Battle, w którym przejmujemy rolę dowódcy i dowodzimy oddziałem botów przeciwko innym graczom.
Skrzepnięta krew
Oprawa graficzna już przy okazji premiery pierwszego
Mount & Blade nie zachwycała. Tekstury otoczenia są słabo wykonane, razi pikselozą i kwadratowymi modelami. Środowisko, łącznie z budowlami, nie wygląda przekonująco, jedynie woda się jakoś broni. Kto widział jakąkolwiek część
Mount & Blade ten wie, jak wygląda
Napoleonic Wars od strony oprawy otoczenia. Natomiast modele postaci i uzbrojenie to inna bajka. Co prawda te elementy też nie odstają od reszty, ale wyróżniają się szczegółowością i ilością detali. Każda jednostka jest odwzorowana bardzo starannie, widać szczegóły na mundurach, czapkach, uzbrojenie jest równie wiernie odtworzone. Już z daleka widać z kim mamy do czynienia, czy to z zabłąkanym artylerzystą czy może oficerem. Zadbano także o odpowiedni wygląd wierzchowców, które pełne są ozdób i kunsztownych siodeł. Widok piechoty zwartej w szyk lub nacierającej kawalerii cieszy oko wymagających znawców tego okresu historii.
Dźwięk dobrano znakomicie, wśród licznych utworów jest też hymn Polski, który daje każdemu polskiemu patriocie + 10 do morale i + 20 do waleczności. Wiele z tych utworów zapewne już gdzieś słyszeliście, jeśli odrobinę interesujecie się muzyką klasyczną.
Kasa warta przelewu?
Napoleonic Wars to dodatek bardzo wymagający, ale także bardzo satysfakcjonujący. Jeśli już przyzwyczaimy się do modelu rozgrywki czekają na nas niesamowite chwile pełne epickich bitew. Aby móc w ogóle zagrać w to DLC trzeba mieć koniecznie wersję podstawową czyli
Mount & Blade: Warband. Jeśli kogoś zaciekawił ten temat i jest gotowy do zakupu, niech to koniecznie zrobi tam, gdzie zakupił podstawkę. Mając
Warbanda na
Steamie i
Napoleonic Wars z
GamersGate natrafiłem na pewne komplikacje, rozwiązane na forum producenta gry. Później trafił się także problem z łatką oznaczoną numerem 1.004, która nie wykrywała zainstalowanej gry. Mimo tego polecam ten dodatek DLC, oferuje sporo nieźle odwzorowanych jednostek, w tym także polskich!, oraz emocjonujących bitew. Jedyne wady tej gry to oprawa i toporne sterowanie podczas walki wręcz.
Podziękowania dla serwisu GamersGate za udostępnienie nam gry do testów.