Serious Sam 3: BFE
Dodano dnia 21-07-2012 19:21
Jeżeli czujemy się samotni, możemy spróbować swoich sił w trybie kooperacji i razem z przyjaciółmi poważnie dokopać sługom Mentala. W towarzystwie zawsze raźniej i gra pod tym względem dużo zyskuje, chociaż dalej jest niczym nieskrępowaną, niezbyt inteligentną rzeźnią i nie za specjalnie wymuszającą na graczach współpracy. Ot, robimy to samo, co w singlu, tyle że z kumplami. Ciekawostką jest tryb podzielonego ekranu, gdzie możemy grać ze znajomymi na jednym komputerze, a to w grach na PC jest raczej niespotykane i stanowi kolejną zaletę - o ile mamy jakiś dodatkowy kontroler. Poza trybem "fabularnym", obecny jest standardowy survival oraz cała masa trybów rywalizacyjnych. Klasyczne odmiany Deathmatchu, zdobywanie flag, czy polowanie na potwory od czasów "Unreal Tournament" lub "Quake'a", dawno nie było takie zabawne. Mało jest już gier, zarazem odpychających, jak i przyciągających prostotą rozgrywki.
Całość, bez dodatkowego towarzystwa szybko nuży i jeśli nie jesteśmy miłośnikami niezobowiązującej przemocy, skończymy przygodę z "BFE" tak szybko, jak ją zaczęliśmy.
Poważnie?
Nowa odsłona Serious Engine wypada nieco blado. W kwestii wyglądu, nie ma fajerwerków. Gra wygląda trochę, jak z poprzedniej epoki, a wrażenie robi tylko "fizyka" krwi, która bryzga jak oszalała i pięknie rozmazuje się po podłodze, ścianach czy nawet na nas. Gra wygląda do bólu przeciętnie. Uroku dodaje jej ścieżka dźwiękowa, przesiąknięta ciężkim brzmieniem, przeplatanym z utworami, stylem przypominającymi egipskie kawałki. Całość dopełniają soczyste dźwięki wystrzałów, wybuchów, ryki potworów (zarówno tych żywych, jak i zamienianych przez nas w czerwoną papkę) i wszystkiego innego, co napotkamy na drodze. Każdy stwór ma swój charakterystyczny odgłos - Kamikaze wrzeszczą jak opętani, szkielety wykonują dźwięki specyficznego tupania, a biomechanoidy hałasują mechanicznymi nogami. Wszystko da się rozpoznać po zbliżającym się dźwięku i nie musimy nawet widzieć potwora, aby wiedzieć, jakiej broni użyć.
Jeśli ktoś jest fanem "Unreal Tournament", a w "Quake 3" zjada innych na śniadanie, to odnajdzie się w tej produkcji, jak we własnym pokoju. Natomiast, jeśli za bardzo lubimy "Battlefielda" czy "Call of Duty" i mdli nas na widok zwykłej, prostej rąbanki, skończymy zabawę z "Serious Sam 3" błyskawicznie. Ostatecznie ciężko mi ocenić tą grę - jest ona jednocześnie przyjemna i zabawna, ale też bezgranicznie głupia i prosta. Z pewnością nie nadaję się na rozrywkę dla każdego.