Knight Age
Dodano dnia 12-09-2012 20:57
Pierwsze wrażenie, jakie wywarła na mnie gra, było po prostu złe. Nie mogłem się do niej przekonać już od chwili, gdy ujrzałem przerażająco uśmiechające się do mnie grafiki z głównej strony. Słodycz, tęcza i radość wylały się na mnie hektolitrami, gdy w końcu odpaliłem owe dzieło i już wtedy byłem pewny, że moje pierwsze wrażenia były błędne.
Rzeczywistość okazała się dużo gorsza.
Na szczęście, produkcja Joymax dała mi czas na uprzątnięcie pokoju z radości i spływającej po ścianie tęczy. Uruchamiała się bowiem zdecydowanie za długo, z powodu zabezpieczeń antyhakerskich, które przy każdorazowym uruchomieniu skanują cały komputer. Przynajmniej mamy pewność, że nasze drogocenne konto pozostanie nienaruszone przez keylogery!
Epicki Bohater
Tworzenie postaci jest dosyć biedne oraz zwyczajnie zwodnicze. Do wyboru mamy cztery klasy, posiadające z góry narzuconą płeć oraz posturę postaci. Zmienić możemy jedynie fryzurę, jej kolor i szczegóły twarzy (jeśli można mówić o jakichkolwiek szczegółach przy tej grafice). Mamy tutaj do czynienia ze stereotypowym wyborem klas – wojownik, rycerz, czarodziejka oraz łuczniczka, których nikomu chyba nie muszę opisywać czy przedstawiać.
W ekranie kreacji postaci możemy również wybrać mounta, chowańca o niefortunnej dla Polaków nazwie „pupa” oraz ubranko. Są to jednak wybory złudne, gdyż niczego z wyżej wymienionych przedmiotów nie dostaniemy w swoje łapska, więc po co dostaliśmy możliwość ich wyboru? Możliwe, że twórcy chcieli zaostrzyć nasz apetyt?
Mnie osobiście tylko poirytowali.
Choć klas jest mało, to starają się nam to zrekompensować możliwością tworzenia hybryd. Punkty zdobyte podczas levelowania, wydać możemy na rozwinięcie dowolnej klasy pobocznej, która nie może przekroczyć poziomu profesji głównej. Daje nam to dostęp do ich drzewka umiejętności, jednak nie otrzymujemy przywilejów pokroju noszenia zbroi, czy oręża przypisanego pod inną klasę.
Tęczowo i nudno
Gra jest przesadnie bajkowa i słodka. Postaciom bliżej jest do japońskiego „chibi” (miniaturowa postać), niż prawdziwych stworzeń, co może się podobać. Mnie natomiast to drażni, gdy głowa mojego bohatera jest niemalże większa od reszty ciała, a cała gama emotek (zajmująca dwa action bary), ilościowo wychodzi ponad minki znane z anime. Wszystkie przeganiają się natomiast w konkurencji, która z nich jest słodsza.
Ja odpadam.
Sam świat mimo radosnej kolorystyki jest pusty, nudny i brzydki. Często bajkowa lub komiksowa oprawa graficzna, potrafi zamaskować niedoskonałości silnika. Tutaj jednak nie ma o czymś takim mowy. Strasznie niski poziom szczegółów razi w oczy, przez co świat wygląda niemal, jakby kolorowany był przez wypełniacz w Paincie. Wszystko jest tutaj niemal identycznie: zielone górki, żółte dróżki, brązowe domki i… tyle. Nie natrafiłem na żadną lokację, która w jakikolwiek sposób wyróżniałaby się z otoczenia, o zapadaniu w pamięć już nie wspominając.
Esencją MMO jednak nie powinno być zwiedzanie, prawda? Questy są tym, co wnosi do gry sens i sprawia, że chcemy robić ich więcej aby nasz pasek doświadczenia skakał w górę!
No cóż, nie tutaj. Zadania są sztampowe i do znudzenia powtarzalne. Nie natrafiłem nawet na jedno, który nie polegałoby na ubiciu określonej liczby (czasem nawet siedemdziesięciu pięciu!) lisów o dwóch ogonach czy innych wilków, tudzież zebraniu podobnej liczby kwiatków lub lootu.