Krater
Dodano dnia 29-10-2012 13:07
Postapokaliptyczne pustkowia ciągną się przez świat, przynosząc wszelkim stworzeniom jedynie śmierć. Ostatnią nadzieją na przetrwanie jest krater, pamiątka po wybuchu, który ściągnął na świat zagładę. Z niewiadomych przyczyn, tylko tutaj jeszcze rosną rośliny, mogące zapewnić pożywienie. Krater otworzył również dostęp do podziemnych, przedwojennych tuneli, pełnych dawno zapomnianych skarbów. Przybywaj, wędrowcze, do krateru, jeśli nie chcesz, żeby śmierć zacisnęła na Twojej szyi kościstą łapę. To jedyne miejsce, gdzie masz szansę przeżyć.
Wojna, wojna się zmieniła.
Zapewne niejeden z Was zwiedził już pustkowia wiele razy, zapoznał się z ich okrucieństwem i czarnym humorem, który trzymał mieszkańców (lepiej lub gorzej) przy zdrowych zmysłach. Uwierzcie jednak na słowo, że takich pustkowi jeszcze nie oglądaliśmy. W Kraterze bowiem, zamiast rozciągających się po horyzont wypalonych pustyni, przyjdzie nam przemierzać zielone doliny i rażące kolorowymi neonami miasta. Jedynie tunele rozciągające się pod całym światem trzymają się kanonu, są stare, zniszczone i (na pierwszy rzut oka) opuszczone. Jeśli myślicie, że odbiera to grze klimatu, to od razu wszystkich uspokoję – takie lokacje jak najbardziej pasują do świata gry i ani trochę nie traci ona na swojej atmosferze. Nadal bez problemu można wczuć się w świat niewybaczający błędów, gdyż za kolorowymi lokacjami wciąż czyha śmierć i szaleństwo pustkowi.
Również humor, który często towarzyszy takim produkcjom, starając się odciągnąć od przytłaczającej sytuacji świata, znalazł się w Kraterze, o czym świadczyć może już sam samouczek. Na początku budzimy się skacowani po imprezie, podczas której zrównaliśmy z ziemią całe miasto. Osobiście przyznam, że do mnie akurat taki humor nie trafia i zdecydowanie wolałem ten znany z Fallouta, jednak na pewno znajdzie się wielu, którym przypadnie do gustu.
Taktycznie i chaotycznie.
Choć gra zdecydowanie jest h&s, uparła się do odbiegania od szablonowych przypadków, tak jak zrobiła to z wizją zniszczonego świata. Wyłamuje się również na tle swojego gatunku, wprowadzając drużynę i elementy taktyczne. Zatem pokierujemy grupą trzech najemników, dzielących się na cztery klasy – potężnego kafara, dystansowego regulatora, szybkiego siepacza i leczącego medicusa. Każda postać posiada tylko dwie umiejętności, do których dostęp mamy z paska na interfejsie, co daje zawsze sześć skilli, plus każdy z najemników może nosić przy sobie gadżet, również zaliczający się do paska umiejętności. Wydawać może się, że jest to niewiele, jednak w ferworze walki powstaje zbyt duży chaos, żeby być w stanie ogarnąć więcej umiejętności, tym bardziej, że życie lubi szybko spadać i bez przerwy musimy trzymać rękę na pulsie za sprawą medicusa. Trudniejsza walka wymusza na graczu taktyczne podejście i produkcja aż prosi się o wprowadzenie aktywnej pauzy, która zdecydowanie ułatwiłaby planowanie i dokładne wykorzystanie wszystkich umiejętności postaci.
Brak możliwości zatrzymania gry boli tym bardziej, że śmierć członka naszej drużyny może być permanentna. W momencie, gdy postać ginie po raz czwarty, a w tym czasie nie odwiedziliśmy medyka, taki osobnik może albo zupełnie zginąć, albo odnieść rany trwale zmniejszające jego statystyki. W dłuższych i trudniejszych podziemiach trzeba bardzo na to uważać, dlatego przydatną staje się możliwość zamiany członków drużyny w dowolnym miejscu, na postaci, które już wcześniej zrekrutowaliśmy do naszej paczki. Opłaca się zatem trzymać „zapasowych” bohaterów i popracować nad ich poziomem oraz uzbrojeniem, jeśli nie chcemy stracić naszego pupila w wypadku zbyt dużej ilości zdarzeń śmiertelnych.