The Dark Eye: Demonicon
Dodano dnia 28-10-2013 22:54
Pod graficznym i technicznym względem „Demonicon” stoi raczej na średnim poziomie. Animacje postaci pozostawiają wiele do życzenia, na szczęście ratują je dialogi oraz wcześniej wspomniane cut-scenki. Postacie poruszają się strasznie sztywno i sztucznie, trochę lepiej jest podczas walk, ale nadal pozostawia to wiele do życzenia. Większość modeli jest do siebie podobna, więc każde stworzenie ma lekkie „naleciałości” z poprzedniego. Przykładowo – normalny aligator jest szary, magiczny koloru zielonego. Przy teksturach twarzy zdarza się nagminne reguła „kopiuj-wklej”, co mnie lekko rozczarowało. Efekty specjalne towarzyszą najczęściej czarom bądź atakom, reszta to poświaty lub próba tchnięcia życia w otoczenie. Muzyka jest bardzo przyjemna, podobnie jak efekty dźwiękowe, które są odpowiednio wyważone i stonowane. Nie ma przesady jak w „Gothic III”, gdzie po paru godzinach miałem dość operowej muzyki w tle. Godne uwzględnia jest również porównanie do poprzedniej części. Nastąpiło tu wiele zmian, jak chociażby typ gry, przejście na widok 3D zamiast rzutu bocznego oraz przede wszystkim głębsze wprowadzenie w system Dark Eye.
Wraz z postępem przestałem zwracać uwagę na wady i bardziej skupiłem się na tej ciekawszej części – rozgrywce. Gdy zdobywałem kolejne poziomy Caironem, równocześnie rozwijałem swoje statystyki, coraz lepiej i sprawniej walczyłem i stosowałem przebiegle czary. I nie była to zwykła walka, nie było żadnego współzawodnictwa przy „bossach”. Po prostu wysiekiwałem sobie drogę przez demoniczne hordy i ludzkie kości przy pomocy coraz to lepszej siekierki. Rozpoczynałem grę od prostego czaru zamrażania, teraz jestem w stanie opluć kwasem i siekać z pół-obrotu. Nadal nie wiadomo, kim byli rodzice Cairona – być może to Chuck Norris? To ja rządziłem w tej grze, sam decydowałem o swoim losie i to mi się najbardziej podobało!
Podsumowując całą recenzję – spodziewałem się totalnego crapu, a otrzymałem coś, co wciągnęło mnie na dobre. Nie uważałem, że gra z taką grafiką będzie w stanie zrobić na mnie wrażenie. Jednak nawet dziś nie tylko samą stroną wizualną człowiek żyje. Wtopiłem się w świat Dark Eye jak nóż w masło - z tą różnicą, że niechętnie z niego wyszedłem. Może sam sprawdzisz, czy warto?
Zdecydowanie polecam.