Hard Reset
Dodano dnia 18-09-2011 17:48
Polskie studia wciąż w natarciu. Zbieranina byłych pracowników CD Projekt RED (Wiedźmin 2), People Can Fly (Bulletstorm, Painkiller) oraz City Interactive (Sniper: Ghost Warrior) pod wspólną banderą - Flying Wild Hog - wypuszczają na świat swoje nowe dziecko. Polacy stawiają na akcję, cyberpunkowy świat opanowany przez roboty oraz liniowość i brak jakiegokolwiek multiplayera. Produkcja jednak broni się innymi aspektami, może i niespecjalnie odkrywczymi, ale za to dobrze zrealizowanymi.
Tańczący z robotami
Protagonista
Hard Reset'a to major Fletcher, pracownik korporacji CLN. Akcja gry toczy się w roku 2436 w mieście Bezoar. Korporacja broni Sanktuarium - sieci, która przechowuje cyfrowy zapis miliardów osób. Sztuczna Inteligencja, czyli wszelkiej maści roboty mają za zadanie zmieść życie z powierzchni planety. Zadaniem naszego komandosa, jest powstrzymanie niecnych planów blaszanych kreatur. Przerywniki między misjami opowiadające o losach dzielnego wojaka przedstawione są w formie komiksu, znajdą się tu więc tradycyjne chmurki z tekstem i typowa, komiksowa kreska a niekiedy też proste animacje. W trakcie misji zadania zlecają nam członkowie centrali CLN bądź inni ludzie zamieszani w aferę z robotami.
Gdzie pukawki 2 tam można zrobić rozpierduchę
Zabawę zaczynamy z 2 broniami w dłoniach, z taką też ilością kończymy całą grę. Do naszej dyspozycji oddano broń plującą ołowiem oraz plazmowy karabin. Cała zabawa polega na tym, że każdy typ spluw da się modyfikować, o ile mamy wystarczającą ilość punktów N.A.N.O., które zdobyć możemy szukając ich w lokacjach oraz poprzez eksterminację wrogów. Zbieranie tych punktów jest podobne do najzwyklejszego systemu levelowania postaci, w którym nabijamy doświadczenie i w odpowiednim momencie rozdajemy punkty na umiejętności. W "Hard Reset" zapełniony pasek N.A.N.O. rozdysponujemy wg trzech kategorii: broń CLN, N.R.G. i sprzęt bojowy, z czego każda pozycja ma jeszcze 5 podkategorii - możemy ulepszać podstawowy karabin o mniejszy rozrzut, większą szybkostrzelność, albo iść w innym kierunku i wybrać sobie np. działo cząsteczkowe. Je też możemy ulepszać dodając np. strzelanie przez ściany. Po wybraniu nowej modyfikacji możemy ją od razu przetestować, najpierw wystarczy wybrać odpowiedni typ broni, a potem patrzeć jak "transformuje" się ona w coś innego. Proste i zarazem genialne. W dodatku nie trzeba biegać za odpowiednimi typami amunicji do każdego ulepszenia, warianty pocisków są 2.
Pod lufę wyskoczy nam stosunkowo niewielka liczba modeli wrogów. Podstawowy przeciwnik to kopia
Claptrapa z
Borderlands tylko mniej przyjaźnie nastawiona, są też roboty-samobójcy, które detonują się w bliskim spotkaniu z majorem, wielkie blaszane roboty, które szarżują na nas w podobny sposób jak
Charger z
Left 4 Dead 2, ciekawym typem przeciwnika jest też ciężki grenadier, odziany w ludzką skórę i posiadający na karku wyrzutnię wypluwającą pociski z prędkością karabinu maszynowego, roboty-ninje, zwinne, pragnące wbić nam ostrze z jak najbliższej odległości, oraz ich odmiana z karabinami maszynowymi. Modeli przeciwników nie ma więc zbyt dużo, za to często wszyscy wyskoczą na nas jednocześnie, dzięki czemu zrobi się trudna do ogarnięcia zadyma w której ciężko podziwiać monotonne, acz nieźle wykonane roboty.
Ciekawym patentem jest też wykorzystywanie otoczenia do walki ze Sztuczną Inteligencją pragnącą zawładnąć światem. Praktycznie wszędzie porozstawiane są wybuchające beczki bądź niewinnie wyglądające skrzynki, pojemniki będące pod napięciem, które po spotkaniu z kulami naszego karabinu wybuchają i rażą najbliższych oponentów, a jeśli i my stoimy za blisko, to i nam też się oberwie. Podczas wymian ognia, można podziwiać feerię barw - nie dość że robotów na mapie jest dużo, to każdy prawie inaczej pomalowany, wszędzie wybuchy albo rażące strumienie elektryczne. To wszystko wygląda prześlicznie i sprawia mnóstwo frajdy.