Hard Reset
Dodano dnia 18-09-2011 17:48
To są chyba jakieś żarty...
Szybko nabieramy przekonania, że produkcja ta nie należy do najłatwiejszych. Mimo iż jest to prosta nawalanka, to bardzo łatwo można tutaj zginąć. Już 2 poziom trudności z 5 (z czego ostatni do odblokowania) jest naprawdę trudny o czym można przekonać się w walce z większymi przeciwnikami oraz bossami. Zdrowie stracić można tutaj bardzo łatwo, a że regeneracji tutaj nie ma, musimy szukać apteczek po mapie. Na pewno jest to ukłon w stronę starych, hardkorowych graczy, ale żeby już na poziomie trudności "Normalnym" trzeba się męczyć kilkanaście razy z bossem? Lekka przesada. Czasem bez dobrego rozpoznania mapy, bez wiedzy gdzie rozlokowane są apteczki i wybuchające pułapki, możemy bardzo łatwo zginąć z mechanicznych łap najmniejszych przeciwników. Jest więc trudno, ale wiadomo, że satysfakcja z pokonania niezdobytej dotąd lokacji jest ogromna. Walki z bossami są jeszcze bardziej przegięte, pokonanie dwóch ciężkich grenadierów graniczy z cudem, nie dość że są wytrzymali jak czołgi, to jeszcze widzą nas przez ściany i nawalają swoimi pociskami zadając nam obrażenia nawet gdy nie trafiają bezpośrednio w protagonistę. Przy którejś z kolei próbie pokonania dwóch nieśmiertelnych goryli bluzgi lecą niczym części "rozmontowanych" robotów.
Mimo iż gra należy do tych nieskomplikowanych, bo głównie chodzi tu o sianie zamętu i wrakowanie napotkanych maszyn, to czasem znajdzie się fragment platformowy, niby nic trudnego, ale czasem jeden błąd decyduje o tym, czy wczytamy grę od ostatniego cheakpointu. I tutaj dochodzimy do kolejnego jeszcze bardziej irytującego elementu - punkty kontrolne są niekiedy zbyt rzadko rozlokowane. Jak już wiadomo zginąć w tej grze jest łatwo, a nie wiadomo co przyniesie nowa lokacja. Podczas walk z bossami jest jeszcze gorzej, ponieważ zwykle starcia takie składają się z kilku etapów, ale pomiędzy nimi nie ma żadnego zapisu. Tak więc w razie porażki, o którą niezmiernie łatwo trzeba zaczynać wszystko od początku. Irytujące.
Gra fika
Na potrzeby produkcji Polacy stworzyli silnik graficzny nazwany
Road Hog. Generuje on bardzo ładne lokacje, świetnie operuje światłem i cieniem, animacje robotów stoją na równie wysokim poziomie. Świetnie wyglądają wybuchy i eksplozje oraz strumienie elektryczne. Destrukcja otoczenia nie ogranicza się do minimum - czasem da się zniszczyć jakąś ścianę (ale to głównie zasługa skryptów), opuszczone pojazdy da się wysadzić w powietrze, zasypując jednocześnie wroga odłamkami. Fizyka silnika graficznego pozwala także na przemieszczanie małych przedmiotów np. skrzyń, komputerów, stolików itd., dzięki czemu żadne pomieszczenie nie będzie wyglądało tak samo przed i po walce. W oko szybko wpada interfejs, który jest bardzo zminimalizowany, wszystko co potrzebne znajduje się na niewielkiej przestrzeni w lewym dolnym rogu ekranu - położenie wrogów, stan amunicji, pancerza i zdrowia, jaką broń aktualnie trzymamy, jaki jest stan punktów N.A.N.O., itd. HUD zabiera bardzo mało miejsca i jest jednocześnie łatwy do odczytania. A można go też ulepszać o nowe możliwości.
Podczas większej rozpierduchy, gdy na ekranie pojawiają się setki przeciwników,
Hard Reset potrafi nieco zwolnić , ale w takim stopniu, że nie utrudnia to rozgrywki. Oprawa dźwiękowa oferuje klimatyczne, utrzymane w cyberpunkowej atmosferze utwory. Muzyka jest inna gdy spacerujemy swobodnie i zwiedzamy zakamarki plansz i gdy w okolicy pojawiają się wrogowie. Warto wspomnieć też o otwartości niektórych map - generalnie jesteśmy prowadzeni za rączkę, ale czasami można zboczyć ze ścieżki i znaleźć sekretne miejsca, w których natkniemy się zazwyczaj na punkty N.A.N.O., zdrowie, czy amunicję. W dodatku za odkrycie wszystkich ukrytych lokacji można zdobyć achievmenta. Wracając do oprawy dźwiękowej: każdy typ robotów wydaje z siebie inne dźwięki, ale wybuchają zazwyczaj w ten sam sposób, robiąc wielkie BUM. Świetnie też brzmią odgłosy obu typów pukawek, oraz angielscy lektorzy.