Dead Island: Game of The Year Edition
Dodano dnia 29-07-2012 19:01
Dead Island właśnie doczekało się wydania Game of the Year Edition. Oznacza to, że płyta oprócz podstawki, zawiera wszystkie wydane dotąd dodatki DLC. Pakiet, w którego skład wchodzą rozszerzenia Bloodbath Arena DLC, Ryder White DLC oraz The Ripper, to niesamowicie grywalny, wciągający, tani i (co najważniejsze) polski produkt. Niech się schowa Left 4 Dead, teraz to Dead Island króluje wśród zombieapokaliptycznych gier.
Krwawe Banoi
Gra rozgrywa się na wyspie Banoi, tropikalnym raju, leżącym u wybrzeży Papui Nowej Gwinei. Gracze mają do wyboru 4 postaci różniące się stylem gry. Pierwszą bohaterką jest
Purna, która specjalizuje się w używaniu wszelkich rodzajów pukawek. Kolejny protagonista, to
Logan, nieźle radzący sobie z orężem miotanym.
Sam B. z kolei, dobrze włada bronią obuchową, a
Xian Mei sieczną. Każda postać ma swoją historię, w którą nie będę się tu zagłębiać, oraz inne umiejętności do rozwoju i furię. Jako, że mój wybór spędzenia czasu w
Dead Island padł na Xian Mei, kobietę o ostrym temperamencie i ponadprzeciętnej urodzie, będę przytaczał wszystkie aspekty produkcji na jej przykładzie. Rozwój postaci przebiega jak w RPGach. Za zabijanie, a właściwie dobijanie zombiaków i wykonywanie wyzwań postawionych przez grę, wzrasta pasek doświadczenia. Każdy poziom daje możliwość wydania jednego punktu na jedną z trzech gałęzi rozwoju: Furii, Walki i Sztuki Przetrwania. Ulepszają one postać o bonusy takie, jak zmniejszenie energii podczas walki, mniejsza zużywalność oręża, większe obrażenia, przyrost i prędkość szału, większa energia, dodatkowe miejsca w plecaku i o wiele, wiele więcej. Oczywiście, premie dla broni dotyczą wyłącznie oręża zgodnego z naszą domyślną specjalizacją, czyli w przypadku Xian Mei są to miecze, katany czy siekiery.
Napotkane na naszej drodze bronie można modyfikować i ulepszać. Trzeba jednak najpierw znaleźć warsztat, co nie jest żadnym wyzwaniem, ponieważ znajdują się one w każdym zakątku Banoi. Warsztaty umożliwiają naprawę zużytego ekwipunku, oczywiście za pieniądze. Pierwsze co możemy zrobić z bronią to upgrade'ować. Każdy oręż ma 4 maksymalne poziomy zwiększające obrażenia, wytrzymałość i wygląd broni. Oczywiście, każdy taki awans kosztuje, ale pieniądze rosną w tej grze na drzewach. Żeby zmodyfikować naszego podręcznego pogromcę epidemii, najpierw trzeba znaleźć schematy, gęsto rozrzucone na terenie całej wyspy. Plany pozwalają na zmianę parametrów i wyglądu, dodając efekty płomieni, trucizny czy elektryczności. Fajnie się ogląda, gdy zadając obrażenia elektrycznością, przez ciało zombiaka przepływa śmiertelny prąd lub go po prostu podpalamy za pomocą płomieni. Dostępne są także do samodzielnego złożenia niezwykle pomocne koktajle Mołotowa, granaty czy amunicja do każdego typu broni. Trzeba tylko najpierw znaleźć odpowiedni schemat.
Zombieapokalipsa z prawdziwego zdarzenia
Wyspę Banoi opanowuje nieznanego pochodzenia zaraza, atakująca ludzi. Czwórka bohaterów, których wymieniłem na początku, jest odporna na wirusa, dlatego ludzie ci są tak cenni dla ocalałych. Właśnie, ocalałych. Jako fan i gracz serii
Left 4 Dead przyzwyczajony byłem, że oprócz czterech wybrańców, nie ma innych "normalnych" ludzi. Tutaj zaskoczyło mnie, że jest mnóstwo zdrowych i kryjących się w bezpiecznych kryjówkach istot. Niektórzy są oblężeni przez nieumarłych, ale można im pomóc wyzwalając od niebezpieczeństwa. Inni zaś znajdują się w czasowo bezpiecznym miejscu z ograniczonymi zapasami, dlatego zlecają zadania albo odprowadzenia do jakiegoś większego punktu ocalałych lub znalezienia żywności. Wśród ludzi dostaniemy całą masę przeróżnych questów, np. zabicie przeciwników w określonym miejscu, przyniesienie odpowiedniego przedmiotu, eskorta, rozwieszenie plakatów, uruchomienie głośników, dostarczenie paliwa itd. Bardzo spodobało mi się rozwiązanie, gdy trzeba było dostarczyć 2 kartony soków lub kanistry z paliwem. Nasza postać nie chowa tych wielkich przedmiotów za pazuchę, tylko nosi w rękach, jak broń.