Dead Island: Game of The Year Edition
Dodano dnia 29-07-2012 19:01
Takie przedmioty wrzucamy do bagażnika samochodu, transportujemy i odkładamy w określone miejsce. Bardzo pozytywnie zaskoczył mnie taki pomysł, dodało to głębi tej grze.
Welcome to Banoi
Obszar gry, czyli wyspa Banoi, jest przeogromny. Pierwsza lokacja, to miejscowość wypoczynkowa, w której znajduje się między innymi wielki hotel, plaża, stacje benzynowe oraz dwa ośrodki ocalałych. Później trafiamy do miasteczka Moresby, gdzie ludzie schronili się w kościele. Miejsce jest pełne niebezpieczeństw. Tutaj po raz pierwszy natknąłem się na broń palną i na bandytów, czyli ludzi, którzy chcą na epidemii zarobić. Podlokacją tej mapy są rozległe kanały oraz ratusz pełen ocalałych. Następnie, mamy wielką dżunglę z takimi atrakcjami, jak rozbity samolot czy w przeszłości prężnie prosperującą wioskę, teraz zamienioną w osadę-widmo. W niej zabunkrowało się kilku żywych. Stąd trafimy do laboratorium pełnego naukowców. Ostatnią lokacją jest więzienie.
Lokacje są bardzo różnorodne, co pozytywnie wpływa na odbiór gry. Jeśli znudzi nam się jedna miejscowość, możemy przejść do innej i poszukać nowych zadań lub poszwędać się w poszukiwaniu schematów czy innych przedmiotów kolekcjonerskich. Każdy nowy poziom wprowadza odmienny typ przeciwnika. Kurort postawił naprzeciw mnie Samobójcę, Moresby - Tarana, kanały - Topielca, a dżungla - Rzeźnika.
Zwykli zombie zostali nazwani Szwendaczami, a nieco szybsza ich odmiana Zarażonymi. Jednak jeśli nie ma ich w wielkiej liczbie, to nie są to przeciwnicy, z którymi będziemy mieli problemy. Samobójca ma za zadanie zbliżyć się do nas i wybuchnąć tuż przed nosem, co jest śmiertelnie niebezpieczne. Jedynymi metodami walki z nim jest zastrzelenie go z daleka lub obrzucanie faceta ostrymi przedmiotami, które można potem wyjąć z jego truchła. Taran jest przeciwnikiem, z którym rzadko stawałem w szranki. Moja delikatna bohaterka nie wytrzymywała z nim długo, dlatego wolałem rzucać Mołotowem albo granatem. Taran odziany jest w kaftan bezpieczeństwa i taranuje swoim ponad dwumetrowym cielskiem. Potrafi też kopać. Topielec pluje żółcią z oddali, ale gdy się go zajdzie i zada pierwsze ciosy w plecy już jest po nim. Rzeźnik, to z kolei bardzo szybki napastnik. Zamiast rąk ma ostrza, którymi posługuje się równie sprawnie, co Ezio z serii
Assassin's Creed. Łatwo go pokonać, ale także łatwo stracić życie w walce z nim.
Model walki jest świetny. Wrogów możemy kopnąć, co powoduje ich upadek, dzięki któremu otrzymujemy możliwość odrąbać im głowę lub ją zmiażdżyć butem (o ile mamy rozwiniętą umiejętność). Z mojego doświadczenia wynika, że najlepiej sprawdza się walka kołowa, czyli bieganie wokół zombiaków i ciągłe zadawanie ciosów. Szybka eksterminacja gwarantowana. Walka twarzą w twarz, to klęska, bo nawet jeśli wyjdziemy z niej zwycięsko, zazwyczaj tracimy zbyt dużo punktów życia. Głowy, ręce czy nawet nogi odcina się tutaj łatwo. Jednak nieumarły, pozbawiony swoich rąk, nadal jest groźny, potrafi kopać i gryźć. Broń sieczna z której korzystałem, nadawała się najlepiej do skracania przeciwników. Broń obuchowa potrafi miażdżyć i łamać kości, co odbija się na sprawności oponenta. Pukawki, które również wpadły mi w ręce, dają dużo frajdy, a właśnie co do nich miałem największe obawy. Wymiany ognia z normalnymi żywymi, to tutaj częste zjawisko i wypadają całkiem nieźle jak na grę, o wirusie zamieniającym ludzi w zombie. Najbardziej opłacalne są strzały w głowę, zabierają życie już z pierwszym pociskiem, natomiast korpusy wytrzymują ich całkiem sporo.
Arsenał jest zaskakująco bogaty. Są pistolety, strzelby, obrzyny, karabiny szturmowe M4, AK-47 oraz stacjonarne karabiny maszynowe siejące pociskami z prędkością błyskawicy. Broń palną także da się modyfikować, podobnie jak oręż do walki wręcz. Można zmienić tak parametry broni, że będzie dodatkowo zadawać obrażenia od prądu czy trucizn. Mało realistyczne, ale się sprawdza.