Cold Fear
Dodano dnia 07-06-2011 23:29
W
Cold Fear niezaimplementowano mapy lokacji, dlatego trzeba zapamiętywać gdzie znajdują się konkretne pomieszczenia. Jest to doskonałe rozwiązanie, gdyż często pałętamy się bez celu, odwiedzając przy tym ciekawe miejsca i znajdując fragmenty dzienników różnych postaci związanych z fabułą. Można rzec, że jest to sztuczne przedłużenie gry, ale mapa ułatwiałaby rozgrywkę.Zabawy nie upraszcza także system celowania z broni. Nie ma tutaj klasycznego krzyżyka na środku ekranu, jest za to celownik laserowy, zamontowany na standardowym pistolecie, MP5, AK47 i prototypowej kuszy, zahaczający o każdą przeszkodę przed nami. Aby wycelować prosto w łeb kroczącego mutanta podczas sztormu wcale nie jest prosto. Niektóre bronie nie posiadają takiego bajeru, np. shotgun, ale z niego nie trzeba celować żeby trafić w cel, podobnie jak z miotacza ognia i wyrzutni granatów M39.
Dość często natrafimy także na mini zagadki logiczne, polegające np. na odstrzeleniu instalacji elektrycznej umożliwiającej otwarcie drzwi. Wszędzie porozmieszczane są zawory, gaśnice bądź wybuchowe beczki, które po trafieniu zapalają się i eksplodują. Zamiast marnować amunicję na kilku nadciągających wrogów, łatwiej wzniecić ogień strzelając do zawóru z paliwem lub parą.
W sztormową noc
Grafika prezentuje się przeciętnie. Szalejące morze nie wygląda najlepiej, tekstury rażą niską rozdzielczością, modele postaci są wykonane kiepsko i wyglądają bardzo podobnie do siebie. W dodatku ciała pokonanych lewitują bądź zostają odrzucone po postrzale na znaczne odległości. Nieźle wygląda animacja ruchu postaci, statek bujający się podczas sztormu prezentuje się efektownie - czasem aż strach, by nie wypaść przez burtę. Twórcy próbowali ukryć niedoróbki silnika graficznego wszechobecną ciemnością, ale w oświetlonych pomieszczeniach niedociągnięcia wychodzą na jaw. Wszędzie pełno jest krwi i zmasakrowanych ciał, dlatego grę ciężko polecić młodszym graczom. Sztuczna inteligencja nie powala, załoga statku strzela przed siebie nie zastanawiając się nad obraniem jakiejś wymyślnej taktyki. Bezmózgie zombie gdy zobaczą postać Hansena od razu na nią biegną. Niektóre typy przeciwników wycofują się w pewnym momencie, by chwilę potem zaatakować z zaskoczenia. Inne korzystają z sytuacji i atakują z tyłu, gdy my zajęci jesteśmy eksterminacją ich kompanów. Boss, którego przyjdzie nam pokonać w finałowym starciu również nie grzeszy inteligencją.
Maszerując w skupieniu przez kolejne pomieszczenia przez większość czasu panuje cisza. Gdzieś w dali słychać jakieś pojękiwania, bądź wystrzały. Na powietrzu panuje hałas rozszalałego morza, podczas ataku słychać ryki i głośną, irytującą muzykę. Ten sam utwór gra w głównym menu. Po pewnym czasie ma się ochotę wyłączyć całkowicie muzykę.