R.U.S.E.
Dodano dnia 18-07-2011 23:46
Baza prototypów jak nazwa wskazuje produkuje pojazdy, które były dopiero w planach, dzięki czemu możemy podziwiać niemiecki czołg ciężki Maus albo amerykański niszczyciel czołgów T95. Dostępnych jednostek jest masa, można je podejrzeć w zamieszczonej w grze
Rusopedii opisującej parametry oddziałów.
Wciągnięci w zasadzkę
Multiplayer oferuje standardową bitwę na 1 z 26 map oraz
Operacje. Te ostatnie tak naprawdę są tylko 2 przez sieć z 6, kolejne 2 to
1 na 1 polegające na pokonaniu wrogiej armii, przy okazji wykonując kilka zadań pobocznych, oraz
Samotnik w którym musimy w pojedynkę pokonać nie 1, a kilka wrogich nacji. Za kampanię single player, bitwę z SI bądź żywym graczem i za
Operacje zdobywamy doświadczenie, dzięki któremu awansujemy na kolejny poziom, a to świadczy jedynie o naszym zaangażowaniu w grę.
Sztuczna inteligencja nie próżnuje i cały czas coś kombinuje. W kampanii dla jednego gracza ma z góry narzucone działania, ale w zwykłej bitwie może nas zaskoczyć. Jedynie na poziomie łatwym komputer nas nie zaszokuje, ponieważ zupełnie nic nie robi. Na wyższych poziomach trudności możemy spodziewać się ofensyw, licznego wsparcia z powietrza i oszukiwania. Niekiedy wróg ma tyle wojska, iż wygląda to na inwazję, a nie zwyczajny atak, ale odparcie takiej napaści jest emocjonujące i satysfakcjonujące. Wtedy zapewne wygra ten, kto zniszczy wszystkie jednostki przeciwnika na polu bitwy.
R.U.S.E. hula na silniku
IRISZOOM Engine, który pozwala na wygenerowanie ogromnych pól bitew. Fascynujące jest też to z jaką płynnością przechodzi się z widoku maksymalnego oddalenia do maksymalnego przybliżenia mapy. Każda plansza to tak naprawdę stół taktyczny, za którym znajdują się żołnierze, zazwyczaj stojący w miejscu bądź siedzący przy różnych skomplikowanych maszyneriach. Na oddaleniu jednostki zamieniają się w żetony, które można łączyć w grupy, im więcej wojska, tym wyższa będzie góra sztonów. Jednostki pancerne oznaczone są dużymi żetonami, a piechota małymi, używając jednego z forteli możemy zmylić przeciwnika i zamienić oznaczenia w efekcie czego czołgi będą dla wroga piechotą. Z bliska wszystko wygląda efektownie, a na wyższych rozdzielczościach oko cieszą wysokiej jakości tekstury. Na maksymalnym przybliżeniu obrazu miasto wygląda szczegółowo, wszędzie stoją samochody, drzewa oraz inne elementy. Cudownie wygląda bitwa pancerna, co chwila pojazdy wyrzucają z siebie pociski tworząc przy tym chmarę dymu, te które otrzymały obrażenia wybuchają po chwili. Walcząca piechota wygląda nieco dziwnie z tego względu, że podczas walki żołnierze ustawiają się w takiej formacji, jakiej używali wojskowi w XVIII wieku.
Udźwiękowienie stoi na równie wysokim poziomie co grafika, o wydarzeniach z pola bitwy informuje nas amerykański lektor. Muzyka wpada w ucho i idealnie wpasowuje się w klimat II wojny światowej. W oddali słychać grzmoty podczas burzy i padający deszcz. Podczas wymian ognia ciągle ktoś coś krzyczy, potwierdza wykonanie rozkazu itd.
As forteli
R.U.S.E. to bardzo dobra i wciągająca strategia. Wprowadziła nowy element, który nie był do tej pory wykorzystywany w tym gatunku. Dodatkowo produkcja ta sama w sobie jest grą niezłą i przy kampanii i innych trybach przygotowanych przez twórców spędzimy przynajmniej kilkanaście godzin. Co więcej, na
Steam dostępnych jest kilkadziesiąt osiągnięć, które można odblokować wraz z postępami w kampanii dla jednego gracza, oraz achievementy nad którymi trzeba dłużej posiedzieć.
Podziękowania dla serwisu GamersGate za udostępnienie nam gry do testów.