Ridge Racer: Unbounded
Dodano dnia 11-10-2012 20:10
Wsteczny
Cała seria Ridge Racing nigdy nie kojarzyła się mi z agresywnymi wyścigami, gdzie wrogów wpycha się na ściany, a budynki można zniszczyć aluminiową karoserią. Do czasu, bo jak się okazuje, lepiej wypuścić gniot, niż realistyczną grę pokroju Need For Speed. Z nowości, został dodany w prawym dolnym rogu pasek o tajemniczej nazwie „Power”. Wypełniać go możemy, czyniąc same niecne występki, jak: miażdżenie wrogów, spychanie ich, driftowanie i skakanie z dużą prędkością. Co nam daje owy pasek? Parę sekund nitra, które tak naprawdę nic nie zmienia, nie wliczając ułatwionego fragowania aut. Wisienką na torcie są nagrody, które zdobywamy jednorazowo, na cały przejazd po danej planszy. W zamian za wykonywanie niebezpiecznych manewrów, nasz pasek z nitro zostanie napełniony na max, co umożliwia nam niszczyć wszystko, łącznie ze swoją bryczką.
Audio/Video
Pod względem graficznym „Ridge Racing: Unbounded” nie oferuje nowości, bo grafika jest szorstka jak język kota. Niektóre części otoczenia, czyli ściany, czy też głupi trawnik, wołają o pomstę do nieba swoim rozpikselowaniem. Zasmuciła mnie informacja, że żadne auto nie jest markowe, a modele i szkielety to jedna wielka porażka – wszystko wygląda na wiejski tuning, za parędziesiąt złotych z „alledrogo”. Szkoda, że z opakowaniem gry nie dorzucili dywaników z Teskacza, albo alkoholu z Czech, zawierającego metanol. W sprawie efektów specjalnych, nie można narzekać na niską efektywność, bo urozmaicają rozgrywkę i w pewien sposób odciągają od jej wad. Mówiąc o muzyce, minusem jest dubstep, który leci w głośnikach non stop, nie dając naszym uszom odpocząć nawet na chwilę. Wśród miernych gwiazd, które zajmują lwią część soundtracku znalazł się Skrillex ze swoimi dwoma kawałkami, które pasują do całości jak pięść do oka. Moim pomysłem na taką zaje*istą muzykę jest wyciszenie gry na maksa i puszczenie swojej tracklisty, która pachnie piractwem jak widły gnojem. Daje mi to większą satysfakcje niż odgłos wiertarki buksującej o twardy jak stal beton.
Zakończenie
Zatoka Shatter Bay nie da Ci tego, co najnowsze dzieła firmy Electronic Arts, co nie znaczy, że będziesz się źle bawił. Wręcz przeciwnie, „Ridge Racing” jest grą prostą w odbiorze, w przystępnej cenie, oferuje kupę dobrej zabawy i uspokaja po ciężkim, trudnym dniu. Polecam szczególnie masochistom z zapędami do samo destrukcji przy pomocy samochodu.
Podziękowania dla serwisu GamersGate za udostępnienie nam gry do testów.