XCOM Enemy Unknown
Dodano dnia 08-11-2012 08:30
Tak mniej więcej prezentuje się rozgrywka w „XCOM”. Obejmujemy dowodzenie nad tajnym projektem, mającym na celu ochronę ludzkości i odparcie inwazji obcych. Do dyspozycji jest szereg naukowców, inżynierów, żołnierzy i podziemna baza. Nad wszystkim sprawuje pieczę gracz, podejmując wszelkie decyzje, dając instrukcje swoim ludziom. Poczucie bycia mózgiem operacji towarzyszy nam przez całą zabawę. Dosłownie ponosimy odpowiedzialność za ludzką rasę. To uczucie towarzyszy przez pełną rozgrywkę. Jest za razem diabelnie przytłaczające jak i przyjemne. Każdy pieniądz ma znaczenie, każdy kraj wymaga naszej uwagi. Od czasu do czasu słyszymy alarmy, sygnalizujące aktywność obcych w kilku miejscach. Musimy podjąć decyzję, gdzie wyślemy żołnierzy. Wiąże się to oczywiście z korzyściami, typu obniżenie paniki w lokalizacji, do której lecimy oraz dodatkowymi funduszami, naukowcami, inżynierami czy żołnierzami. Niestety, w miejscach gdzie się nie udamy, wzrośnie strach i będziemy musieli powrócić tam później, gdy zajdzie potrzeba, albo zapewnić takim państwom nadzór satelitarny, który nie dość, że pomoże wychwytywać dokładniej pojawienia się obcych, to jeszcze sprawi, iż narody chętnie dołożą się finansowo do projektu. Pieniędzy zawsze jest za mało i wciąż z niecierpliwością czekamy na koniec miesiąca, by po raporcie dla rady XCOM dostać dofinansowanie. Wszystko zajmuje tu konkretną ilość czasu, a tego też jest nawet mniej niż całej forsy. Nieustannie, w napięciu czekałem w Centrum Kontroli, patrząc na obracający się holograficzny ziemski glob, albo na wyniki badań czy zleconej produkcji nowych urządzeń, czy też na kolejny alarm lub misję zleconą przez radę.
Przytrafić się nam mogą różne misje, od zwykłego wyżynania obcych, przez ratowanie cywili, po eskortowanie czy odbijanie VIPów. Rzecz jasna, nasi przeciwnicy nie są w ciemię bici i potrafią nam w tym całkiem skutecznie przeszkodzić. AI kosmitów jest przebiegłe i nieprzewidywalne. Potrafi czekać na nasz ruch, by tylko złapać nas w pułapkę i w ciągu tury lub dwóch, zmasakrować cały wysłany oddział, pozbawiając nas najlepiej wyszkolonych żołnierzy i tym samym zmuszając do wysłania totalnych żółtodziobów na kolejne misje. Wiąże się to z dużo większym ryzykiem niepowodzenia. Wciąż nie czujecie napięcia? To co powiecie na wchodzenie bezpośrednio na teren obcych? Jeśli naszym samolotom uda się strącić któryś ze statków, albo nasze satelity znajdą miejsce lądowania takiego, wysyłamy tam ludzi, by posprzątali – o ile obcy nie okażą się sprytniejsi i nie sprzątną nas, gdy już tam się zjawimy.
Jeszcze większe jaja zaczynają się robić, gdy nasi naukowcy proszą o schwytanie żywego kosmity. Zaufajcie mi. Wbrew pozorom zadanie jest trudne. Momentów, w których dzieje się coś nieprzewidzianego jest dużo. Gra potrafi zaskoczyć na każdym kroku czymś nowym i nie raz wprawić nas w osłupienie lub zmusić do głośnego przeklinania. Poziom trudności jest wysoki nawet na najniższych ustawieniach, a dodatkowo możemy sobie go ,włączając tryb „Ironman”, który pozbawia nas możliwości zapisu rozgrywki w dowolnym momencie i robi to automatycznie po każdej podjętej decyzji i wydanym rozkazie. Straty stają się nieodwracalne, a błędne decyzje uderzają swoimi konsekwencjami dwa razy mocniej. Czy jest to gra dla masochistów? Nie, ale na pewno nie jest to zabawa dla graczy niedzielnych. Ci pewnie odinstalują ją przy pierwszej druzgocącej porażce i pozbędą się nośnika. Ja natomiast pokochałem tą produkcję, gdy pierwszy raz rzuciła mną jak mokrą szmatą o podłogę, po czym użyła w charakterze pomywacza.