XCOM Enemy Unknown
Dodano dnia 08-11-2012 08:30
Ładna ta inwazja
Gra wygląda cudownie. Działa na zasłużonym Unreal Engine, dzięki czemu da się ją odpalić na słabszym sprzęcie i wciąż będzie wyglądała obłędnie. Modele postaci są szczegółowe i nie da się tu ukryć bardzo drobnej kreskówkowej stylistyki. Nasi ludzie wyglądają na zaprawionych w bojach zakapiorów, kosmici z kolei groteskowo i przerażająco, a mroczne i ponure realia apokalipsy w wykonaniu złych kosmitów, przyprawiają momentami o ciarki. Wszystko dopełnia świetny, choć nieco powtarzalny soundtrack, przygrywający nam w chwilach trudnych budującym napięcie ambientem, w momentach akcji podnosi nam ciśnienie dynamicznymi nutami, a w chwilach triumfu czule łechta nasze ego bardziej podniosłymi kawałkami.
Dawno nie spotkałem się z grą, która w tak piękny sposób wynagradzałaby nasze poczynania. Gdy faktycznie uda nam się coś osiągnąć, dostajemy stosowną scenę, w której nasi ludzie cieszą się i świętują. Czy choćby po udanym zestrzeleniu pierwszego UFO czy podbiciu bazy kosmitów. Klimat gry jest bez dwóch zdań genialny. Trzyma w napięciu i honoruje wszelki nasz wysiłek czy stresującą chwilę. Warto napocić się i poświęcić dla takich widoków.
Dodatkowo, każdy żołnierz może być dowolnie przez nas spersonalizowany, co jest dość okrutnym zabiegiem ze strony Firaxis Games – sprawia to, że bardziej przywiązujemy się do naszych ludzi, a ich strata zostawia na nas mocniejszy ślad. Zawsze będę pamiętał, gdy mój najlepszy żołnierz, po tym jak przetrwał niemal wszystkie misje, miał na koncie dziesiątki ustrzelonych obcych, zginął jak bohater, ratując pozostałych członków oddziału, którzy pod naporem zbyt dużego ognia nieprzyjaciela musieli się wycofać. Prawda – rzuciłem wtedy siarczyście mięsem i obraziłem się na grę, ale trwało to jedynie krótką chwilę, bowiem szybko chciałem wziąć odwet i pomścić bohaterskiego człowieka.
Dość już „ochów i achów”, czas na dobitną prawdę. Gra, choć niemal idealna, ma pewne wady. Najpoważniejszą jest przede wszystkim niedoskonale zaprojektowana wielopoziomowość otoczenia. Kursor i kamera potrafi zwariować w piętrowych i zamkniętych lokacjach, często zupełnie przypadkiem wystawiając naszego człowieka na ostrzał, gdy kazaliśmy schować mu się za osłoną. Wszystko tylko dlatego, że gra wykryła rozkaz ruchu w złą – położoną niżej i zaraz obok miejsca, gdzie kliknęliśmy lokalizację. Parę razy straciłem przez to ludzi. Drugą wadą, nieco mniej denerwującą, jest pewna niedoskonałość animacji strzelania zza osłon, przez co żołnierz wydaje się czasem celować w zupełnie innym kierunku niż jest kosmita, a i tak pociski magicznie trafiają w cel. Po trzecie – AI obcych potrafi zawiesić się na chwilę i dłużej zastanawiać nad wykonaniem ruchu, co może zirytować, gdy napięcie jest zbyt duże i z niecierpliwością czekamy na konsekwencje naszych decyzji, podjętych na polu walki.
Po czwarte – multiplayer.
Jako dodatek do bardzo obszernego singla, dostajemy skromniutki tryb wieloosobowy, w którym możemy sprawdzić się na polu walki przeciwko innym graczom. Budujemy w nim swoją drużynę, gdzie możemy zawrzeć nawet jednostki kosmitów. Każda kosztuje odpowiednią ilość punktów i musimy zmieścić się w limicie, by móc podejść do zabawy. Moim zdaniem, ten tryb rozrywkowy jest tutaj zupełnie niepotrzebny i można go spokojnie zignorować, nie tracąc całej zabawy. Ot taki skromny dodatek. Nic więcej.