Need for Speed Most Wanted
Dodano dnia 05-12-2012 01:27
Need for Speed było jedną z moich ulubionych serii ściganek w młodości. Cieszyło się ono bardzo dużą popularnością, której szczyt przypadł na rok 2005, kiedy to na sklepowych półkach pojawiło się
Need For Speed: Most Wanted. Korzystając z tego, że niewiele wcześniej premierę miała konsola Xbox 360, twórcy z Electronic Arts pokazali całkiem nowe możliwości techniczne, wprowadzając tym samym gry o wyścigach ulicznych na zupełnie nowy poziom. Po tym niezaprzeczalnym sukcesie pojawiło się jeszcze 10 gier z serii NFS, jednak z przykrością zauważałem, że z edycji na edycję stawały się one coraz słabsze i oddalone klimatyczne od serii, którą tak za młodu uwielbiałem. Wiadomość, że EA GAMES zabrało się do stworzenia kolejnego dodatku, nie wywołała u mnie pozytywnych emocji, natomiast wieści o planowanym powrocie do tytułu Most Wanted przy pomocy Criterion Games wzbudziły pewne nadzieje. Myślałem, że studio odpowiedzialne za świetne tytuły, takie jak Burnout Paradise nie może stworzyć słabej gry i naprawdę liczyłem na wielki powrót NFS. Niestety, już w pierwszych minutach zabawy mocno się zawiodłem...
Gdzie się podział Need for Speed?
Seria kojarzyła mi się zawsze z doskonałą oprawą dźwiękową, niesamowitymi efektami specjalnymi, stuningowanymi samochodami i seksownymi kobietami. Need For Speed, który kochałem, był zawsze nie tylko produkcją o wyścigach. Całości dopełniała ciekawa fabuła, przyjemne dla oka wstawki filmowe i doskonała gra aktorska. Most Wanted znacząco odbiega od najlepszych pozycji z tej kolekcji. Pierwszą jego skazą jest zupełny brak jakiejkolwiek fabuły. Próżno szukać jakichś zadań do wykonania, przerywanych wstawkami filmowymi, rozmów z przeciwnikami czy mentorów, którzy prowadziliby nas w drodze po szacunek miejscowych mistrzów czterech kółek.
Kolejnym, bardzo poważnym mankamentem jest brak tak charakterystycznej rzeczy, jak personalizacja pojazdu. W najnowszym dziele Criterion Games nie zdobywamy kolejnych aut wraz z wyścigami (z wyjątkiem 10 w ramach konkurencji Most Wanted), ale wybieramy spośród rozsianych po całej mapie ponad 40 pojazdów. Odkrywamy je za pomocą tzw. Speed points, które są nagrodą za wygrane wyścigi oraz różne wyczyny, takie jak na przykład ucieczka przed stróżami prawa. Warto także dodać, że każdy wehikuł ma pulę pięciu wyścigów, poszeregowanych pod względem trudności na łatwe, średnie oraz trudne. W ramach tychże konkurencji, dla każdego samochodu z osobna można odblokować usprawnienia techniczne, co w zasadzie stanowi całość możliwości tuningu w grze. Przez to wszystko, nowy NFS przypomina bardziej grę w stylu sandbox, a nie do końca o to chodziło w serii. Drażni także fakt, że skoro twórcy już postanowili stworzyć grę w taki sposób, to brak smaczku pod postacią podjeżdżających do nas na ulicy i rzucających wyzwanie kierowców jest zwyczajnym nietaktem. Dodatkowo, za sprawą bardzo trudnego sterowania pojazdami, Most Wanted przypomina bardziej symulator niż typową ścigankę. Można się rozwodzić na temat tego czy to dobrze czy źle, bo na pewno znajdą się osoby, którym taki typ rozgrywki bardzo będzie odpowiadać. Okaże się to jednak dużym kłopotem dla tych, którzy nie mają czasu by siedzieć całymi dniami przed konsolą. Problematyczne jest fakt, że przyzwyczajenie się do stylu kierowania pojazdem w grze zajmuje przynajmniej kilka godzin, a każdy z samochodów prowadzi się inaczej.