Anarchia może pozwala bezkarnie dać komuś po mordzie, coś zniszczyć i czerpać pewne korzyści z panującego zewsząd chaosu. Jednak, po pewnym czasie okazuje się, że jeśli pragniemy czegoś więcej, musimy wprowadzić jakiś ustrój i zasady. Tak samo jest z grą Anarchy Reigns, dzięki której możemy mocno powyżywać się fizycznie na wirtualnych, bądź żywych przeciwnikach, jednak, jeżeli oczekujemy czegoś więcej, powinniśmy zdecydowanie nie wywoływać tej rewolucji. Paskudna grafika, nudna fabuła, schematyczna rozgrywka i brak trybu multiplayer na jednej konsoli nie odstraszą tylko najtwardszych zwolenników gatunku, którym recenzowany przeze mnie tytuł z całą pewnością zapewni wiele godzin świetnej zabawy i w pełni spełni ich oczekiwania. Cała reszta może spróbować zainteresować się grą, jednak nie powinna liczyć na hit. Anarchy Reigns staram ocenić się jak najbardziej obiektywnie dla wszystkich, dlatego zapaleni miłośnicy beztroskiego siania zniszczenia i rozgrywki sieciowej, powinni podnieść wystawioną przeze mnie ocenę o dwa oczka wyżej. Dla tej grupy graczy tytuł obowiązkowy, pozostałym polecam zakup jedynie w przypadku, kiedy naprawdę nie będą mieli już w co grać.