Deluxe Ski Jump 4
Dodano dnia 20-02-2013 21:37
Zacznę od pierwszej, dużej i zaskakującej nowości. W porównaniu do wcześniejszych DSJ-ów, nowa odsłona dostała w 100% licencjonowane i bardzo pieczołowicie odwzorowane skocznie. Oczywiście chodzi mi tylko o same obiekty, a nie ich sąsiedztwo. Każda arena, na której przyjdzie nam się zmierzyć jest naprawdę solidnie wykonana pod względem projektowym jak i wizualnym, stąd często mamy uczucie, że gdzieś te obiekty już widzieliśmy...no przecież w TV :-)
Kolejne usprawnianie to rozbudowany tryb treningu. W obecnej chwili możemy dostosować wszystko. Od siły i kierunku wiatru, po poziom opadów i zachmurzenia, a kończąc na wysokości belki. Tak rozbudowane opcje pomogą nam powoli przestawić się z starej mechaniki na nową, która sprawiła, że pokochałem "DSJ" na nowo.
O co właściwie chodzi? Jussi odszedł od starej koncepcji "Deluxe Ski Jump", gdzie mieliśmy 5 m/s wiatr, mogliśmy latać po 300 metrów, a skoczek wyglądał jak latawiec. By gra zrobiła milowy krok musiała przejść rewolucyjne zmiany. I przeszła je. Czwórka dostała nową fizykę lotu i zupełnie zmienione animacje. Wiatr zamyka się w 2 m/s, a nasze skoki zbliżone są do tych, które co tydzień możemy widywać w telewizji. Mimo wszystko frajdy jest mnóstwo...co najmniej tyle, co przy części drugiej.
Osoby, które dużo spędziły przy poprzedniczkach, na pewno zaznają szoku. Jak to? Spadam na bulę?! Ta gra jest zwalona! Przecież nic tutaj nie działa! Dlaczego ten skoczek nie leci?! Przypuszczam, że to reakcja wielu graczy mających styczność z odmienionym "Małyszem". Zaręczam jednak, że po kilkunastu skokach treningowych załapiemy "bakcyla", a satysfakcja z pokonywania punktu "K" i "HS" będzie ogromna. Sposób zabawy kompletnie się nie zmienił - dalej do obsługi wystarczy tylko myszka. Teraz jednak trzeba nią znacznie lepiej operować. Nie wystarczy wybić się i zrobić z siebie "latawiec". Musimy od początku do końca kontrolować lot. Dobrze trafić, potem korygować nieustanie sylwetkę w locie drobnymi, wręcz niewyczuwalnymi ruchami myszki, by nasz skoczek ciągle był w optymalnej pozycji. Na koniec dobrze wyliczyć moment lądowania, by nie przeciągnąć skoku, co w efekcie może zakończyć się upadkiem. Całość jest tak realistyczna, że przez kilka godzin zastanawiałem się jak mogła to zrobić JEDNA osoba. Fizyka lotu jest niesamowita. Wreszcie czuje, że na postać wpływa grawitacja i wiatr. Czuję, że mam pełna kontrolę nad jego poczynaniami. Zrobiono z tego absolutny symulator, choć dalej obsługujemy go tylko myszką! To po prostu niesamowite.
Należy brać też pod uwagę fakt, że skaczemy na realistycznych skoczniach, dlatego też naszą sylwetkę trzeba dostosowywać do rożnych konfiguracji progu, buli i zeskoku. Czasem trzeba wybić się nieco wyżej i tylko delikatnie położyć się na nartach, a czasem przeciwnie. Wychodzimy nisko i lecimy jak pocisk. Wyczucie odpowiednich technik lotu wymaga szlifowania umiejętności całymi miesiącami i najprawdopodobniej, a i tak wielu z nas nie osiągnie perfekcji.
Tak jak trójeczka, tak i jej następczyni posiada tryb Online. Jest to niesamowicie uczciwy system, w którym po prostu liczy się lepszy i każdy ma takie same możliwości do zwycięstwa. Wszyscy skaczą z tej samej belki w tych samych warunkach w tym samym czasie. Po skoku przechodzimy do "pokoju" gdzie widzimy wyniki. Najlepsza łączna nota wygrywa. Klimat gier sieciowych w "DSJ4" jest niesamowicie luźny, ale i chęć rywalizacji duża. Gdy nie skaczemy, rozmawiamy sobie na dołączonym czacie, gdzie absolutnie dominują nasi rodacy. Jak przychodzi czas skoku, koncentrujemy się w 100% i staramy się odlecieć, bo rywalizacja w tej produkcji jest ogromna i każdy chce się pokazać. Rekordy bite są non stop, a fani DSJ lubią po forach chwalić się sygnaturkami z rekordami. Rywalizacja jest zacięta, ale absolutnie zdrowa, co wyróżnia ją na tle innych produkcji. Niestety przyjemność gry sieciowej kosztuje - konkretnie 8 euro za 3 i 16 euro za 12 miesięcy. Czy jest to duży wydatek? Dla fana serii na pewno nie, bo pieniądze te są dobrze wykorzystywane. Poza tym autor ciągle grę usprawnia, a choćby utrzymanie serwerów też kosztuje. Jeśli jednak po 3-miesięcznym okresie testowym nie przypadnie wam tryb Online do gustu, zawsze możecie pograć ze znajomymi na jednym komputerze - zabawa jest równie emocjonująca.