Szepty w Mroku: Statek Widmo
Dodano dnia 27-08-2013 22:46
Głównym elementem gry są tak zwane elementy hidden object. Wśród stosu różnorakich przedmiotów należy znaleźć wszystkie te, które zostały wypisane w spisie u dołu ekranu. Niekiedy wymagało to bystrego spojrzenia, innym razem wszystko było widoczne niemalże jak na dłoni. Proces eliminacji należy przy tym przeprowadzić bardzo spokojnie. Klikanie na pałę, gdzie popadnie nie przynosi żadnych pozytywnych skutków. W grze zawartych jest 13 scen hidden object. Nie jest to ani za dużo ani za mało jak na 3-4 godzinną zabawę, a przy okazji pozwala poćwiczyć wzrok i spostrzegawczość.
Mechanika rozgrywki jest bardzo prosta, obsługa nie sprawia żadnego problemu. „Szepty w Mroku” podobnie jak inne tytuły Artifex Mundi doskonale nadają się do zabawy dla dzieci i kobiet, które nie oczekują od gier rewelacyjnej trójwymiarowej grafiki i zabawy na 12 czy więcej godzin. Gra ma bardzo niskie wymagania, więc powinna pójść na każdym komputerze bez żadnych zgrzytów. Jedyne problemy techniczne, jakie pojawiły się podczas zabawy, miały miejsce po pierwszym uruchomieniu gry. Wszystkie napisy wyświetlały się na różowo i były strasznie nieczytelne. Ponowne odpalenie tytułu rozwiązało problem.
Wypadałoby się w końcu jednak do czegoś poważnie przyczepić. Muzyka w grze mnie ujęła. Kwestiom mówionym też nie miałbym teoretycznie nic do zarzucenia, bo aktorzy mówiący po angielsku są rzetelni i fachowi, akcentu też się trzymają. Jednak po tylu wydanych produkcjach Artifex mógłby się zdecydować na zatrudnienie polskich aktorów i nagranie dubbingu. Nie muszą to być gwiazdy, niech będą to nawet studenci ze szkoły aktorskiej. Dla nich to forma promocji, dla gracza świadomość, że gra w pełni polski produkt. Niech dialogi mówione w języku angielskim pozostaną dla odbiorcy zagranicznego.
Kolejna rzecz, której mógłby się czepić, to fakt, że poza fabułą, lokacjami i oprawą dźwiękową w grach Artifex Mundi nic się nie zmienia. Firma nie idzie do przodu, nie próbuje czegoś nowego. A przecież o wiele popularniejsze są gry przygodowe typu point’n’click, gdzie zaimplementowana jest też grafika 3D. „Szepty w Mroku: Statek Widmo” jest już trzecim wydawnictwem Zabrzan, które przyszło mi recenzować i nie zauważyłem żadnego ogromnego postępu. Owszem, w najnowszym tytule mamy więcej animacji, postacie podczas wypowiadania kwestii poruszają nawet ustami. Jednak po metodzie małych kroków przyszedł czas na to by twórcy zrobili milowy krok i wydali coś, co nas zupełnie zaskoczy.
„Szepty w Mroku: Statek Widmo” dostaje ode mnie solidną ósemkę. Nie zauważyłem w grze większych uchybień. Potrafi bawić, ale jest za krótka. Jest bardzo ładna, ale bez rewolucji w stosunku do poprzednich tytułów. Brzmi lepiej niż poprzedniczki, ale brakuje polskich głosów. Jest prosta w obsłudze, ładnie skonstruowana, więc może trafić do szerokiego grona dzieci i kobiet. Ocena być może jest zawyżona o jedno czy dwa oczka, ale Artifex Mundi i Moonrise Interactive należy się kredyt zaufania z nadzieją, że kolejne tytuły będą jeszcze lepsze, a ja będę z zachwytu zbierał szczękę z podłogi.
Plusy
- dużo ciekawych i wymagających zagadek
- ładne, ręcznie malowane lokacje
- budująca atmosferę muzyka
- ciekawa fabuła
Minusy
- brak postępów względem poprzednich gier twórców
- za krótka