Tom Clancy's Ghost Recon: Future Soldier
Dodano dnia 11-11-2010 18:13
Seria Ghost Recon przechodzi zmiany. Nie będzie już dogłębnego planowania i martwienia się, czy wszystko pójdzie zgodnie z planem. Charakter rozgrywki nabierze tempa, produkcja wyraźnym krokiem zmierza w stronę marek takich jak Call of Duty, czy Medal of Honor. Twórcy stawiają na akcję, dynamikę i skrypty. Ale czy to źle? Ponownie przed tytułem widnieje nazwisko Toma Clancy’ego, ale niewiele ma on wspólnego z grą.
Rosja wojuje, Ameryka ratuje
W Rosji nastały burzliwe czasy. Rebelianci przejmują siłą władzę w państwie, by później zaatakować Norwegię i przejąć jej złoża ropy naftowej. Prócz wspomnianej Norwegii weźmiemy udział w walkach na Bliskim Wschodzie oraz w Azji. Gracz wciela się w członka elitarnego oddziału – tytułowego
Ghost Recon, a dokładniej w żołnierza o swojskim kryptonimie „Kozak”. Fabuła nie będzie przedstawiana za pomocą standardowych przerywników filmowych, twórcy chcą poprowadzić ją w inny sposób. Mianowicie wydarzenia pomiędzy misjami będą widziane oczyma zwykłych ludzi np. inżyniera, gdy to ultranacjonaliści zaatakują pole naftowe, innym razem ochroniarza prezydenta, cywila itd. Wieje
Call of Duty, prawda? Podczas przygody w trybie dla pojedynczego gracza czeka na nas 14 misji, które ukończymy mniej więcej w 13 godzin. Dostępny będzie jeszcze tryb kooperacji oraz multiplayer, ale o nim później.
Zabawa w strzelanie
Duchy nie pobawią się już w strategów i taktyków. Rozgrywka wydaje się być liniowa. W trakcie jednej z misji wykonujemy polecenia naszego dowódcy, który każe nam albo stać, albo kogoś zdjąć. Wyglądało to zupełnie jak w
Modern Warfare 1 czy 2. Podczas tego zadania nasi komandosi używali przeróżnych zabawek, na przykład kamuflażu optycznego, który sprawiał, że żołnierze stawali się niewidzialni dla przeciwników. Wrogowie oczywiście nic nie widzieli, ale nie trudno było dostrzec naszego towarzysza paradującego z tym kamuflażem na środku placu… W dodatku dziwne, że zamiast zabić nożem lub czymś innym, cichym i nie bazgrzącym krwią podłoża, nasz bohater przystawia, nic nie podejrzewającej ofierze pistolet do skroni i strzela. W zanadrzu nasi elitarni komandosi mają jeszcze małą wyrzutnię na ramieniu (niczym Predator), która jest w stanie zniszczyć czołg. Dostępny jest też pojazd bojowy bezzałogowy, który wyżyna piechotę niczym kosa zboże, czy system zaznaczający wszystkich oponentów w okolicy. O inteligentnych karabinach snajperskich wykrywających wrogów nie będę nawet wspominał…
Wszyscy żołnierze posiadają unikalną specjalizację oraz ksywę: jest snajper (Pepper), inżynier (Bones), zwiadowca (30k) i szturmowiec (Kozak). Każdy ma jakiś swój specyficzny gadżet. Inżynier bawi się urządzeniem EMP, które unieszkodliwia elektronikę nieprzyjaciela, może też sterować pojazdami bojowymi (dronami). Snajper wyposażony jest w czujniki ruchu wykrywające przeciwników, szturmowiec ma zamontowaną wyrzutnię na ramieniu, a zwiadowca odziany jest w kamuflaż optyczny.
Rozgrywka przypomina zwyczajną strzelaninę, choćby
Gears of War czy
Brothers in Arms: Hell’s Highway. Tak jak w tych produkcjach zaaplikowany będzie system chowania się za osłonami, w którym akcję oglądamy zza pleców postaci. Wrogowie walą do nas z tego co mają, a my im odpłacamy. Rebelianci też będą dysponowali pewnymi nowinkami technicznymi, ale raczej nie dorównają sponsorowanym przez wujka Sama elitarnemu oddziałowi
Ghost Recon. Przeciwnikami głównie będzie zwykła piechota, uzbrojona w kałasze, chociaż znajdą się lepsi kozacy. Spodziewać się można również czołgów, pojazdów bezzałogowych, stanowisk ogniowych i innych ciężkich broni.