Zaproponuj newsa Zarejestruj się Zaloguj się Zaloguj z Facebook.com Odzyskaj hasło
Profil na Facebook.com Profil na Facebook.com Profil Twitch.tv
Szukanie zaawansowane

LISTA ZAPOWIEDZI

Red Faction: Guerrilla

Dodał: Łukasz "JoHnyW" Wolski | 04-05-2009 17:43

Red Faction:Guerrilla ukaże się 26 czerwca 2009 roku na Playstation 3, Xboxie 360 oraz pecetach. W dwie poprzednie części Red Faction mieliśmy okazje zagrać na wielu platformach. Oprócz specyficznego klimatu charakteryzowało je bardzo zniszczalne jak na tamte czasy otoczenie. Nowy Red Faction w kwestii rozwałki do zaoferowania będzie miał o wiele więcej. Jednak w przeciwieństwie do swoich poprzedników widok będzie ukazany z trzeciej osoby (kamera za plecami bohatera), a nie z pierwszej. Ważną informacją jest także to, że gra będzie przetłumaczona na język polski. Historia Red Faction:Guerilla rozgrywa się w roku 2125, pięćdziesiąt lat po pierwszej części. Na przetransformowanym Marsie wielkie wpływy uzyskała organizacja EDF (Earth Defense, Force), która porywa ludzi do przymusowej pracy w obozach. Alec Mason to główny bohater, w którego się wcielamy jest on górnikiem, który buntuje się przeciwko EDF po śmierci swojego brata. Tytułowe Red Faction to organizacja walcząca z EDF, która ma poparcie większości społeczeństwa.Zbieranie złomuPo czerwonej planecie będziemy mogli poruszać się swobodnie (tzw. Sandbox) jednak nie od początku, stopniowo będziemy musieli walczyć o dominację w poszczególnych sektorach, na które podzielony jest obszar gry. Największą zaletą RFG jest w pełni zniszczalne środowisko, co umożliwia silnik Geo-Mod 2.0. Dzieło Volition bije wszystko, co do tej pory widzieliśmy. Rozwałki dokonywać będziemy przy pomocy rozmaitego arsenału oraz zróżnicowanych pojazdów, które niczym w GTA możemy kraść. Zarówno broń jak i pojazdy są bardzo ciekawie zaprojektowane. W nowym Red Faction przejedziemy się różnorodnymi samochodami wszystkie obowiązkowo na wysokim zawieszeniu dobrze sprawują się w terenie oprócz aut i motocykli będziemy sterowali min czołgiem i maszyną kroczącą. Na broń także nie warto narzekać oprócz obowiązkowych karabinów i pistoletów jest także młot górniczy, dzięki któremu zrównamy dosłownie każdy budynek z ziemią nie mówiąc już o przeciwnikach. Okazale prezentują się bomby, które przyklejają się do każdej powierzchni i mogą zostać później zdetonowane. Nic jednak nie robi takiego wrażenia jak karabin elektryczny, który śmierć sieje na prawo i lewo. Walutą w grze jest złom, który zbieramy ze zniszczonych obiektów. Aż strach pomyśleć ilu ludzi będzie tłumaczyć w sądzie kradzież torów braniem przykładu właśnie z tej gry (Ci, co są w temacie wiedza ile było podobnych sytuacji z udziałem GTA).Zarobek to kolejny powód oprócz oczywistej frajdy do niszczenia, czego się tylko da, widok pięknie sypiących się ścian budynków jest przecudny. Możemy dosłownie przekopać się przez ściany budynku by zrobić sobie drogę ucieczki lub po prostu rozwalić je doszczętnie i patrzeć na spadające elementy dachu. O zniszczalności otoczenie można by pisać wiele właściwie jedyne, czego nie da się zdeformować to powierzchnia, po której chodzimy. "Better Red than Dead"Zadania, które przyjdzie nam wykonać są bardzo zróżnicowane i każde z nich można wykonać na wiele sposobów, ale w większości z nich najwięcej owoców przynosi partyzantka. Uczestniczyć będziemy w różnych zadaniach sabotażowych czy też „chuligańskich”, w których będziemy musieli zniszczyć konkretny budynek (lub kilka budynków). W innych misjach będziemy porywać pojazd, bronić swoich kryjówek, przechwytywać VIP-ów, organizować różne pułapki jak i robić kilka z wyżej wymienionych w jednej misji. Co ciekawe misje maja sprawiać wrażenie konsekwencji jak Np. rozwalonych budynków, łapanek ulicznych czy przesłuchań. Wiele misji kończy się szybką ucieczką do bazy. Warto także troszczyć się o zaufanie cywili, którzy zostawiają dla nas skrzynie z bronią, a nawet czasami mogą zapewnić nam wsparcie ogniowe. W misjach czasowych dostaniemy nawet rankingi, w których będziemy mogli porównać się z innymi graczami. Na zróżnicowanie zadań nie powinniśmy narzekać, gorzej będzie ze zróżnicowaniem terenu, to w końcu Mars wszędzie tylko czerwień, kratery i skały.Oprawa A/VZarówno grafika jak i dźwięk prezentują się na bardzo wysokim poziomie, co zobaczyć można w demie lub na trailerach. Modele postaci prezentują się bardzo dobrze. To samo można powiedzieć o samochodach, jednak najlepsze wrażenie spełniają budynki, w których każdy element architektoniczny to oddzielny model. Wspomniane budynki jeszcze lepiej wyglądają podczas rozwałki zarówno blacha, beton jak i inne materiały kruszą się w bardzo realistyczny sposób. Muzyka efektownie pomaga budować ten „marsjański” klimat. Dźwięki otoczenia to także pierwsza klasa, w szczególności, gdy posiadamy zestaw kina domowego.Podsumowując tą zapowiedź…Łatwo wywnioskować, że RFG to tytuł, na który wato czekać. Beta testy, multiplayera już trwają nagrania z nich można obejrzeć na różnych serwisach. Raczej nie mamy się, czego obawiać, ta gra będzie hitem. Oby nie zanudziło nas jedynie zbyt małe zróżnicowanie lokacji. Osobiście przyznam, że grą jestem zachwycony i polecam sprawdzenie dema (z PSN/XBLA), od, którego ciężko się oderwać.

Komentarze | czytaj więcej

Battlefield: 1943

Dodał: Łukasz "JoHnyW" Wolski | 14-04-2009 10:48

Studio DICE należące do EA stworzyło w zeszłym roku bardzo dobrą grę – Mirror’s Edge, jednak wyniki sprzedaży tego tytułu nieco zawiodły, a Battlefield: Bad Company przerósł oczekiwania samych autorów. W związku z zaistniałą sytuacją DICE tworzy, aż cztery gry ze słowem Battlefield w tytule. Pierwszą, a zarazem najpoważniejszą z nich jest kontynuacja genialnego Bad Company, drugą z nich jest Battlefield: Heroes, który jest w fazie betatestów.Jest także Battlefield: Online, kierowany wyłącznie na rynek koreański. Ostatnim z tytułów na który z pewnością warto zwrócić uwagę będzie Battlefield: 1943. Grę będzie można ściągnąć z PSN/XBLA za mniej więcej 60 złotych. Z pewnością jest to dobra wiadomość dla fanów pecetowego Battlefielda 1942. To, że autorzy oferują nam aż 3 mapy znane z poprzedniej części budzić może lekki niepokój, miejmy nadzieje, że dostaniemy ich więcej i w jak najniższej cenie. 1943 będzie napędzany silnikiem Frostbite, wykorzystanym już w Bad Company, zniszczalne otoczenie mamy zapewnione. Przed rozgrywką wybierzemy jedną z trzech klas postaci: Rifleman uzbrojony w karabin bardzo dobrze sprawdza się na średni dystans, Inflantary, specjalista od rozwałki wyposażony będzie w karabin maszynowy i bazookę, a Scout w snajperkę. Oprócz klasycznej broni palnej pojawi się też broń biała. Amerykanie będą mogli zaatakować bagnetem nasadzonym na karabin, a Japończycy, potomkowie Samurajów będą wyposażeni w katanę. Nie mogłoby zabraknąć także pojazdów, obok jeepów pojawią się ciężkie czołgi, nad nimi latać będą samoloty, a wodę gracz będzie mógł pokonać przy pomocy łodzi desantowej. Mimo niewielkiej ilości map gra zapowiada się wyśmienicie. Prawdopodobnie Battlefield: 1943 obok Wipeouta HD stanie się jedną z lepszych gier bez tektury.Pytanie tylko czy zaskoczy jakością na tyle by odciągnąć uwagi graczy od Bad Company, nie wspominając już o zbijającym kokosy Killzone 2. Autorzy podkreślają, że gra nie ma mieć charakteru casualowego, więc będzie wymagała od gracza poświęcenia dużej ilości czasu, ale to już chyba zaleta. Spodziewam się, że docenią go osoby, którym brakuje czasu na rozwijanie swoich postaci (jak w wyżej wspomnianym Battlefieldzie: BC czy drugim Killzonie), a taki Crash Commando zbytnio ich nie pociąga. Akcji w grze na pewno nie zabraknie, a panom z DICE życzymy powodzenia. Ja osobiście liczę, że różnego rodzaju trophies i achievementy skutecznie przedłużą rozrywkę.

Komentarze | czytaj więcej

Dragon Age: Początek

Dodał: Michał "Terranik" Sławiński | 08-02-2009 23:06

Jest to kolejna produkcja ludzi z BioWare, którzy mają za sobą takie gry jak Baldur’s Gate, Neverwinter Nights, Star Wars: Knights of the Old Republic czy Mass Effect. Jednakże Dragon Age ma przede wszystkim najbardziej przypominać starego dobrego Baldura…O samej grze było już słychać dość dawno, lecz twórcy jakoś nie za dużo wspominali nam o niej i raczej milczeli na jej temat, skupiając się na innych grach. Jednak w ostatnich miesiącach znów zrobiło się głośno o niej, a BioWare zaczął sypać informacjami o grze i prezentować ją.Jak już wcześniej wspomniałem autorzy mają na celu stworzyć zastępczynie jakże znanej nam gry Baldur’s Gate. Klimat ma być mroczny, a fabuła dopracowana i wciągająca jak nigdy dotąd. Cały świat będzie wymyślony i stworzony od podstaw przez twórców, przypominającym średniowiecze, gdzie np. elfy wcale nie będą tak szlachetną rasą jak bywały w innych opowieściach. Główną przyczyną tego faktu jest to, iż kiedyś były one niewolnikami ludzi, przez co teraz albo są sługami możnych panów, albo drobnymi złodziejaszkami. Ogólnie gra ma być raczej „zua” i mroczna, bardziej skierowana do dojrzalszych odbiorców, gdzie krwi ma być niemało, a otoczenie nie będzie takie przyjazne dla nas jak to zwyczajowo bywa w grach.Dragon Age: Początek jak po samym podtytule, można się zorientować będzie cyklem gier i na jednej części bynajmniej się nie skończy. Historia Origin, może nie tyle co się zaczyna, a opowiada nam o kilkuwiecznej wojnie pomiędzy złem i dobrem. Zło objawia nam się w postaci mrocznych magów, którzy obudzili demona, dawnego boga-smoka, który przybył wraz ze swoimi zepsutymi poplecznikami, by siać panikę, zniszczenie, aby nam żyło się jeszcze gorzej niż dotychczas. Na nasze szczęście istnieje taka organizacja, która zwie się Grey Wardens. Jest to grupa ludzi, którzy specjalizują się w walce ze złem w każdej jego postaci i radzą sobie z tym całkiem dobrze. I tak dobro ciągle walczy ze złem, raz to potajemnie raz to jawnie przez społecznością, a nas znając życie jakoś dziwnym trafem wplączą w to wszystko przypadkiem =].Grę standardowo, będziemy zaczynali od zbudowania swojej własnej postaci, będziemy mogli wybrać: płeć, rasę, klasę oraz pochodzenie, które również będą miały duży wpływ na odbieranie nas przez społeczność. Na przykład wybierając jako rasę elfa, będziemy mogli posiąść większe zaufanie wśród swoich braci, lecz również możemy się stać celem szyderstw czy gorszego traktowania przez różne osoby. Wybierając za to człowieka (osobę będącą w hierarchii wyżej) spotkamy się z odpowiednim z racji pochodzenia szacunkiem przedstawicieli miejscowych władz. Tak samo wybierając nasze pochodzenie, będzie miało duże znaczenie jak i gdzie będą nas postrzegać ludzie. Dragon Age, będzie taktycznym rpg’iem, z możliwością spauzowania w każdym momencie gry, gdzie na spokojnie będziemy mogli przemyśleć każdą walkę, szczególności iż będziemy mieli możliwość posiadania aż cztero osobowej drużyny z swobodną kontrolą każdego z naszych członków.Dużym atutem gry mają być obszerne i wyczerpujące możliwości dialogu z różnymi postaciami, a wybrane przez nas odpowiedzi czy decyzje mogą mieć nawet dłuuugo po wyborze wpływ na dalszą fabułę. Dlatego myślę, że ten fakt powinien uszczęśliwić wszystkich fanów „wymagających erpegów”, a rozmowa ma stać się jednym z głównych elementów zabawy.Niektórzy będą mogli być nieco rozczarowani grafiką, która jest zrobiona bardzo porządnie, lecz raczej nie może się równać z najnowszymi produkcjami. Na szczęście nie ona tutaj gra pierwsze skrzypce i nie jest wcale najważniejsza, a według mnie i tak zaspakaja oko =].Cóż wszystko jak zwykle brzmi pięknie, ślicznie i wygląda, że faktycznie Dragon Age jest w stanie zdobyć miano zastępcy starego Baldura, ale czy tak się stanie? Ja niestety za krótko widziałem i grałem w nią by mieć pewność do obstawienia którejś ze stron. Na szczęście będzie nam już dane przekonać się o tym w marcu tego roku.

Komentarze | czytaj więcej

NecroVision

Dodał: Jacek "Garrett" Dzido | 07-02-2009 18:35

W marcu bieżącego roku, miłośnicy dynamicznych strzelanek zostaną uraczeni ciekawym tytułem prosto z rodzimego studia The Farm 51. Najwyższy czas znowu odwiedzić wojenne okopy, pola bitew i tajemne laboratoria. Mowa tu oczywiście o grze NecroVision. Dzięki wyobraźni twórców wcielimy się w amerykańskiego żołnierza biorącego udział w pierwszej wojnie światowej. Nie będzie to jednak „zwyczajny” wojenny FPS w stylu Call of Duty. O nie, tym razem naszym głównym wrogiem nie będą szeregi niemieckich wojaków, a przeciwnicy z iście piekielnych czeluści. Przyjdzie nam stoczyć walkę z hordami zombie, wampirów i demonów.Gra wykorzystuje silnik innej głośnej polskiej produkcji o tytule Painkiller. W odróżnieniu do niej posiada ona bardziej rozbudowany wątek fabularny. Przechodzenie kolejnych misji nie będzie polegać tylko na wybiciu wszystkiego co stanie nam na drodze w stylu Serious Sama (a przynajmniej nie na taką skalę ;) ). Gdzieniegdzie spotkamy innych żołnierzy – sojuszników, z którymi będzie możliwa rozmowa (cutscenki) oraz proste zagadki polegające zazwyczaj na znalezieniu odpowiedniego przełącznika. Na stronie Cenegi (polskiego wydawcy gry) zawarta jest również informacja, iż główny wątek będzie dało się przejść na kilka możliwych sposobów. Twórcy obiecali też gigantycznych bossów i monstrualne parowe maszyny bojowe.W naszym arsenale znajdą się wszelkie najczęstsze narzędzia mordu znane na początku XX wieku, łącznie z wojskową saperką (szpadlem) którą będzie można skrócić głowę przeciwnika, który odważy się podejść zbyt blisko. Dodatkowo będzie można korzystać np. z kopniaka tworząc mordercze kombosy w bezpośrednim starciu. Walka z demonami nie byłaby jednak wyrównana gdybyśmy mogli korzystać jedynie z historycznego wyposażenia. W naszych dłoniach znajdzie się też broń wymyślona dla potrzeb gry takie jak: demoniczne artefakty i wampirze wynalazki.Wydane ostatnio oficjalne demo gry, prezentuje się całkiem okazale. Dzięki unowocześnionemu silnikowi gry Painkiller udało się stworzyć całkiem dobrze wyglądające lokacje upiększone przy wykorzystaniu shaderów, dynamicznego cieniowania, HDR i DirectX 10 pod Vistą. Pod względem graficznym polska produkcja nie odbiega poziomem od najnowszych next-genowych tytułów. Niestety, aby nie było za różowo muszę dodać, że demo miało tendencję do zawieszania się, a nawet raz wyświetlił się niebieski ekran z błędem Windows. Miejmy nadzieję, że w finalnej wersji zostanie usunięty ten irytujący błąd, bądź że zostanie szybko wydana łatka.W grze głosu głównemu bohaterowi udzielił znany polski aktor Tomasz Kot. Mi osobiście jednak nie przypadł on do gustu w takiej roli. Tu potrzebny byłby raczej głos bezwzględnego twardziela zaprawionego w boju na froncie. Zostało nam już teraz tylko czekać na premierę w nadziei, że NecroVision zadowoli każdego wymagającego fana gier FPS, bo będzie ona z pewnością jednym z ważniejszych polskich tytułów w tym roku.

Komentarze | czytaj więcej

King’s Bounty: Wojownicza Księżniczka

Dodał: Wojciech "Aquamann" Lambert | 07-02-2009 15:03

Już na początku drugiego kwartału tego roku pojawi się w Polsce oficjalny dodatek do King’s Bounty: Legenda. Programiści z Katauri Interactive zapewniają, że add-one (może to być też kontynuacja) do wersji podstawowej gry tak dobrze konkurującej z serią gier Heroes of Might & Magic zostanie należycie dopracowany i uzbrojony w nową serię innowacyjnych rozwiązań, eksperymentów graficznych, z wykorzystaniem pomysłów i wskazówek nadesłanych przez graczy z całego świata.Jedną z najważniejszych zmian jakie niesie ze sobą dodatek jest metamorfoza płci. Zasłużony dla Endorii rycerz Bill Gilbert odchodzi, lecz na straży pozostawia swoją uczennicę Amelię. Czekają na nią setki nowych przygód i niebezpieczeństw na zupełnie nowej mapie Teanie, a żeby ułatwić graczom jej zwiedzanie oraz zwiększyć swobodę poruszania się, autorzy przewidzieli możliwość dodania rumakowi skrzydeł i zamienienia go w latającego pegaza…, dobra wiadomość dla amatorów podkradania skrzyń potworom. Naszą tytułową księżniczkę czekają ciężkie boje nie tylko ze starymi wrogami z Legendy, ale również z wieloma innymi, egzotycznie wyglądającymi i wymagającymi przeciwnikami. Wśród nich należy wymienić przede wszystkim nową rasę Jaszczurów oraz pięciu nowych, jeszcze bardziej zabójczych bossów.Toż nie mogło być inaczej, aby młoda, piękna księżniczka szła na wojnę jedynie z garstką sług. Jej cnoty będzie bronić smok! (Hmm… trochę to dziwne, bo podobno smoki lubiły zjadać dziewice, albo też Amelia nią nie jest ;)). Zastąpi on używaną wcześniej przez graczy Szkatułkę Szału. Smok posiadać będzie 9 różnych nabywanych wraz z rozwojem bohatera umiejętności, które w pełni zrekompensują utratę szkatułki. Oprócz opiekuńczego smoka Amelia będzie mogła korzystać z bonusów pochodzących od medalionów, 10 nowych czarów, a także 50 nowych artefaktów! Dobrą wiadomością dla koksów jest również perspektywa podniesienia maksymalnego progu rozwoju postaci do 50 poziomu, a co za tym idzie zmieniono i rozszerzono drzewo umiejętności bohatera wzbogacając je o nowe zdolności i talenty. Jeśli opisany powyżej arsenał okazałoby się niewystarczający do pokonania monolitycznego Gremlina, czy też to do odesłania Arcydemona Baala z powrotem w piekielną otchłań, w sukurs przybędą uprzednio wynajęci najemnicy.Niestety zła wiadomość dla pokolenia żigolaków i ciąży mnogiej z poprzedniej części gry: twórcy postanowili, że Amelia będzie dziewicą. Podziwiam ich tu za druzgocząca logikę. Wyobrażacie sobie, aby ciężarna kobieta była w stanie toczyć wojny, a do tego jeździć konno? Nie! Dlatego miejsce małżonki zajmie giermek/sługa, który dodawać będzie premie dla jednostek sojuszniczych i kolejne cztery miejsca w ekwipunku.W dodatku cała mapa nowego kontynentu ma pod względem rozmiarów dorównywać starej Endorii, ale już pod względem grafiki ma być dużo piękniejsza. Jednakże grafika gry została utrzymana w Legendarnym stylu, ale za to wzbogacono ją w mnóstwo nowych ręcznie rysowanych obiektów oraz dodano nowe, mieniące się wszystkimi kolorami tęczy, malownicze pejzaże. Ogólnie wiele rzeczy ma zostać poprawionych (m. in. poważne poprawki w silniku) na lepsze oczywiście.King’s Bounty: Wojownicza Księżniczka już w zapowiedziach i wywiadach uchylających rąbka tajemnicy przedstawia się jako poważny sukcesor po King’s Bounty: Legenda, na którego już teraz z niecierpliwością czekam chyba nie tylko ja. Czas odpowie również na pytanie, czy gra ta będzie samodzielnym dodatkiem, czy też będzie wymagała zainstalowanej wersji podstawowej.

Komentarze | czytaj więcej

Resident Evil 5

Dodał: Łukasz "JoHnyW" Wolski | 06-02-2009 16:01

Na wstępie słów kilka.Podobnie jak i każdy posiadacz Playstation 3 z dostępem do Internetu, mam okazje sprawdzić przed premierowe demo gry Resident Evil 5. W owym demie znajdziemy kilka błędów, ale do premiery, która ma miejsce 13 marca jest jeszcze trochę czasu, więc liczmy na pracowników Capcom, ze wszystko dopną na ostatni guzik. Piąta cześć serii może zawieść niektórych fanów całkowitą zmianą klimatów, bowiem z mrocznych miejscówek znanych z poprzednich odsłon serii przenosimy się do gorącej, wrogo nastawionej Afryki. W poprzednich Residentach (nie licząc outbreaków itp.) zazwyczaj byliśmy sami, a tym razem niezależnie czy gramy off czy online towarzyszy nam jedna osoba. Wiadomo razem raźniej i ciężej jest się wystraszyć. Graczy niedzielnych bardzo zdziwi wysoki poziom trudności oraz to, że tu nie wystarczy „biegać i strzelać do zombiaków” gra wymaga wiele myślenia i współpracy z drugą osobą.Rozgrywka właściwaGłównym bohaterem jest znany już z poprzednich części Chris Redfield, niezależnie czy to w singlu czy w multiplayerze towarzyszy mu czarnoskóra Sheva. Grać możemy na podzielonym ekranie jednej konsoli, niestety tracimy wtedy wysoką rozdzielczość, ale nie jest źle. Nieustannie musimy współpracować z drugim graczem, sterującym Shevą. Żadna z postaci nie może zginąć. Dlatego tworzyć musimy zgrany zespół. Czasem we dwoje stawiamy czoła hordzie przeciwników innym razem musimy osłaniać partnera, niekiedy jedna z osób posłuży za przynętę, krótko mówiąc nie będziemy narzekać na brak różnorodności. Wybierając opcje pojedynczego gracza, gra niczym się nie różni, a w rolę Shevy wciela się sztuczna inteligencja, która stale dotrzymuje nam kroku i dzielnie wykonuje nasze polecenia. Mamy także opcje gry poprzez Internet niestety nie działa ona najlepiej. Gdy próbujemy dołączyć się do kogoś, kto założył grę często gra wyświetla błąd. Kiedy zakładamy grę jest nieco lepiej, ponieważ po dołączeniu się do nas innego gracza można spokojnie na chwile pograć, niestety na chwilę bo gra często się rozłącza, najczęściej gdy mówimy coś do kompana przez headset. Pokładajmy nadzieje w autorach gry, że wszystkie błędy związane z sieciową rozrywką naprawią, ponieważ na dłuższą metę tak grać się nie da. Teraz kwestie ogólne odłóżmy na bok, a zajmijmy się szczegółami. W demie do naszej dyspozycji oddano 2 poziomy: Public Assembly oraz Shanty Town. Pierwszy z nich zaczyna się od spokojnego spacerku, po którym następuję krótka scenka przerywnikowi, widzimy w grupę osób słuchającą nawoływań przez megafon w nieznanym języku później wchodzi większy jegomość w rękach ma wielki topór a na głowie worek poprzebijany igłami, okazuje się to być scena egzekucji jakiegoś człowieka. Po owej egzekucji tłum nieumarłych zauważa parę bohaterów i wszyscy powoli ruszają w ich stronę. Tu dostajemy bardzo ciekawy moment, jesteśmy zamknięci w małym budynku, zanim wrogowie do nas dojdą możemy go trochę przeszukać, porozwalać skrzynki i leżące na stołach owoce by znaleźć w nich trochę przydatnych przedmiotów. Wrogów z minuty na minutę jest coraz więcej, aż wreszcie pojawia się wyżej wspomniany kat, przed którym musimy uciekać, bo nie sposób go zabić ołowiem. Okazuje się, że swoim toporem potrafi on także rozwalać ściany do tego jeszcze dołożyć możliwość skakania po dachach i goniących nas mniejszych przeciwników, ucieczka dostarcza nam sporo adrenaliny. Jedynym sposobem na pokonanie pana z toporem okazuje się być rozwalanie beczek z benzyną. Po jego pokonaniu przylatuje po nas helikopter i tak kończy się poziom „Public Assembly”.Druga z prezentowanych map „Shanty Town” jest nieco mniej przepełniona akcją i jest bardziej tajemnicza. Już na samym początku tego poziomu mamy do wyboru dwie ścieżki jedną poprzez mieszkanie, a drugą to udać się pobliska drogą. W domku także znajdziemy podejrzanie wyglądające świeżo pocięte flaki, piłę motorową (nie do użytku gracza) oraz śmierdzące szczątki jakiegoś zwierzęcia. Po chwili możemy podążyć kawałek dalej po drodze rozwalając otoczenie w poszukiwaniu cennych przedmiotów. Dalej widzimy scenę jak latające bestie niszczą lecący po nas helikopter ze wsparciem, musimy radzić sobie sami. Dalej widzimy budynek z wysoko położoną drabiną, żeby do niej dosięgnąć jedna z osób musi podsadzić drugą. Osoba, która została na dole musi podążać alejką pełną opętanych wrogów, a druga z dachu zapewnia wsparcie ogniowe. Później wchodzimy do kilkupiętrowego budynku, z którego jedna z osób za pomocą drugiej mogła się przedostać na budynek po przeciwnej stronie ulicy. Niestety, gdy tylko tam się znalazła zaroiło się od przeciwników, na domiar złego niektóry wyposażeni byli w kuszę. Teraz to osobę znajdującą się pomiędzy zombiakami druga musiała bronić z przeciwległego balkonu. Po krótkiej walce, udało się otworzyć drzwi i doszło do ponownego spotkania partnerów. Po krótkim zwiedzaniu terenu dochodzimy do zamkniętej bramy. Wtedy nadlatuje szaleniec z workiem na głowie i piła motorową w rękach i za jej pomocą otwiera nam bramę, po czym atakuje nas a na domiar złego towarzyszą mu mniej groźni koledzy. Koleś okazuje się być kuloodporny, wybuchy beczek z benzyną go ogłuszają, aż wreszcie jego pięta achillesowa okazuje się być oko. Po zaciętej walce wypada z niego klucz do następnej bramy, która okazuje się być końcem.Posiadając PS3 lub Xboxa 360 warto ściągnąć wyżej opisane demo wbrew pozorom nie jest ono wcale, krótkie, bo zginiemy wiele razy, a niestety nie uraczymy tu żadnych punktów kontrolnych, wiec po śmierci zabawę zaczynamy od nowa. Pełna wersja zapowiada się jeszcze lepiej, wystarczy poszukać trailerów by dowiedzieć się, ze w grze znajdą się też pojazdy i bóg wie, co jeszcze.Do tego streszczenia dema dodam, że grafika jak na dzisiejsze standardy jest bardzo dobra, w szczególności twarze oraz gra świateł. Interakcja z otoczeniem też jest niczego sobie, możemy rozwalać różne skrzynie, owoce, drzwi, niestety nie trzeba być mędrcem by zauważyć, że większość z przedmiotów za każdym razem rozwala się w taki sam sposób. Warto wspomnieć także o samych wrogach znanych nam już z czwartej odsłony Resident Evil są oni twardzi niczym skały i powoli wędrują w naszą stronę, często noszą także różne śmiercionośne przedmioty jak szklane butelki, które pięknie pękają w ich rękach, gdy w nie strzelimy czy też siekiery, którymi nieraz do nas rzucą. Czasami zombiak na nas wbiegnie i chwyci nas swymi rękoma, wtedy z ust zaczyna powoli wyciągać dziwne macki, którymi nas chce zabić, wtedy potrzebna jest pomoc drugiego gracza, bez jego pomocy rzadko nam się uda uwolnić. PodsumowanieResident Evil 5 będzie godnym następcom swoich poprzedników. Niektórym fanom serii, mogą się nie spodobać nowe realia w szczególności tym, którzy nie będą mieli okazji w piątkę zagrać, bo przypuszczam, że pozostali się do nich przyzwyczają. Powtórzę także, że RE nie jest grą dla każdego ze względu na oferowany poziom trudności. Seria kierowana jest przede wszystkim do graczy hardcorowych oraz miłośników horrorów. Gra ukaże się na PS3 i Xboxa 360 reszta będzie musiała obejść się smakiem. Niecierpliwym polecam sprawdzić demo.

Komentarze | czytaj więcej

Resident Evil 5

Dodał: Łukasz "JoHnyW" Wolski | 06-02-2009 15:59

Na wstępie słów kilka.Podobnie jak i każdy posiadacz Playstation 3 z dostępem do Internetu, mam okazje sprawdzić przed premierowe demo gry Resident Evil 5. W owym demie znajdziemy kilka błędów, ale do premiery, która ma miejsce 13 marca jest jeszcze trochę czasu, więc liczmy na pracowników Capcom, ze wszystko dopną na ostatni guzik. Piąta cześć serii może zawieść niektórych fanów całkowitą zmianą klimatów, bowiem z mrocznych miejscówek znanych z poprzednich odsłon serii przenosimy się do gorącej, wrogo nastawionej Afryki. W poprzednich Residentach (nie licząc outbreaków itp.) zazwyczaj byliśmy sami, a tym razem niezależnie czy gramy off czy online towarzyszy nam jedna osoba. Wiadomo razem raźniej i ciężej jest się wystraszyć. Graczy niedzielnych bardzo zdziwi wysoki poziom trudności oraz to, że tu nie wystarczy „biegać i strzelać do zombiaków” gra wymaga wiele myślenia i współpracy z drugą osobą.Rozgrywka właściwaGłównym bohaterem jest znany już z poprzednich części Chris Redfield, niezależnie czy to w singlu czy w multiplayerze towarzyszy mu czarnoskóra Sheva. Grać możemy na podzielonym ekranie jednej konsoli, niestety tracimy wtedy wysoką rozdzielczość, ale nie jest źle. Nieustannie musimy współpracować z drugim graczem, sterującym Shevą. Żadna z postaci nie może zginąć. Dlatego tworzyć musimy zgrany zespół. Czasem we dwoje stawiamy czoła hordzie przeciwników innym razem musimy osłaniać partnera, niekiedy jedna z osób posłuży za przynętę, krótko mówiąc nie będziemy narzekać na brak różnorodności. Wybierając opcje pojedynczego gracza, gra niczym się nie różni, a w rolę Shevy wciela się sztuczna inteligencja, która stale dotrzymuje nam kroku i dzielnie wykonuje nasze polecenia. Mamy także opcje gry poprzez Internet niestety nie działa ona najlepiej. Gdy próbujemy dołączyć się do kogoś, kto założył grę często gra wyświetla błąd. Kiedy zakładamy grę jest nieco lepiej, ponieważ po dołączeniu się do nas innego gracza można spokojnie na chwile pograć, niestety na chwilę bo gra często się rozłącza, najczęściej gdy mówimy coś do kompana przez headset. Pokładajmy nadzieje w autorach gry, że wszystkie błędy związane z sieciową rozrywką naprawią, ponieważ na dłuższą metę tak grać się nie da. Teraz kwestie ogólne odłóżmy na bok, a zajmijmy się szczegółami. W demie do naszej dyspozycji oddano 2 poziomy: Public Assembly oraz Shanty Town. Pierwszy z nich zaczyna się od spokojnego spacerku, po którym następuję krótka scenka przerywnikowi, widzimy w grupę osób słuchającą nawoływań przez megafon w nieznanym języku później wchodzi większy jegomość w rękach ma wielki topór a na głowie worek poprzebijany igłami, okazuje się to być scena egzekucji jakiegoś człowieka. Po owej egzekucji tłum nieumarłych zauważa parę bohaterów i wszyscy powoli ruszają w ich stronę. Tu dostajemy bardzo ciekawy moment, jesteśmy zamknięci w małym budynku, zanim wrogowie do nas dojdą możemy go trochę przeszukać, porozwalać skrzynki i leżące na stołach owoce by znaleźć w nich trochę przydatnych przedmiotów. Wrogów z minuty na minutę jest coraz więcej, aż wreszcie pojawia się wyżej wspomniany kat, przed którym musimy uciekać, bo nie sposób go zabić ołowiem. Okazuje się, że swoim toporem potrafi on także rozwalać ściany do tego jeszcze dołożyć możliwość skakania po dachach i goniących nas mniejszych przeciwników, ucieczka dostarcza nam sporo adrenaliny. Jedynym sposobem na pokonanie pana z toporem okazuje się być rozwalanie beczek z benzyną. Po jego pokonaniu przylatuje po nas helikopter i tak kończy się poziom „Public Assembly”.Druga z prezentowanych map „Shanty Town” jest nieco mniej przepełniona akcją i jest bardziej tajemnicza. Już na samym początku tego poziomu mamy do wyboru dwie ścieżki jedną poprzez mieszkanie, a drugą to udać się pobliska drogą. W domku także znajdziemy podejrzanie wyglądające świeżo pocięte flaki, piłę motorową (nie do użytku gracza) oraz śmierdzące szczątki jakiegoś zwierzęcia. Po chwili możemy podążyć kawałek dalej po drodze rozwalając otoczenie w poszukiwaniu cennych przedmiotów. Dalej widzimy scenę jak latające bestie niszczą lecący po nas helikopter ze wsparciem, musimy radzić sobie sami. Dalej widzimy budynek z wysoko położoną drabiną, żeby do niej dosięgnąć jedna z osób musi podsadzić drugą. Osoba, która została na dole musi podążać alejką pełną opętanych wrogów, a druga z dachu zapewnia wsparcie ogniowe. Później wchodzimy do kilkupiętrowego budynku, z którego jedna z osób za pomocą drugiej mogła się przedostać na budynek po przeciwnej stronie ulicy. Niestety, gdy tylko tam się znalazła zaroiło się od przeciwników, na domiar złego niektóry wyposażeni byli w kuszę. Teraz to osobę znajdującą się pomiędzy zombiakami druga musiała bronić z przeciwległego balkonu. Po krótkiej walce, udało się otworzyć drzwi i doszło do ponownego spotkania partnerów. Po krótkim zwiedzaniu terenu dochodzimy do zamkniętej bramy. Wtedy nadlatuje szaleniec z workiem na głowie i piła motorową w rękach i za jej pomocą otwiera nam bramę, po czym atakuje nas a na domiar złego towarzyszą mu mniej groźni koledzy. Koleś okazuje się być kuloodporny, wybuchy beczek z benzyną go ogłuszają, aż wreszcie jego pięta achillesowa okazuje się być oko. Po zaciętej walce wypada z niego klucz do następnej bramy, która okazuje się być końcem.Posiadając PS3 lub Xboxa 360 warto ściągnąć wyżej opisane demo wbrew pozorom nie jest ono wcale, krótkie, bo zginiemy wiele razy, a niestety nie uraczymy tu żadnych punktów kontrolnych, wiec po śmierci zabawę zaczynamy od nowa. Pełna wersja zapowiada się jeszcze lepiej, wystarczy poszukać trailerów by dowiedzieć się, ze w grze znajdą się też pojazdy i bóg wie, co jeszcze.Do tego streszczenia dema dodam, że grafika jak na dzisiejsze standardy jest bardzo dobra, w szczególności twarze oraz gra świateł. Interakcja z otoczeniem też jest niczego sobie, możemy rozwalać różne skrzynie, owoce, drzwi, niestety nie trzeba być mędrcem by zauważyć, że większość z przedmiotów za każdym razem rozwala się w taki sam sposób. Warto wspomnieć także o samych wrogach znanych nam już z czwartej odsłony Resident Evil są oni twardzi niczym skały i powoli wędrują w naszą stronę, często noszą także różne śmiercionośne przedmioty jak szklane butelki, które pięknie pękają w ich rękach, gdy w nie strzelimy czy też siekiery, którymi nieraz do nas rzucą. Czasami zombiak na nas wbiegnie i chwyci nas swymi rękoma, wtedy z ust zaczyna powoli wyciągać dziwne macki, którymi nas chce zabić, wtedy potrzebna jest pomoc drugiego gracza, bez jego pomocy rzadko nam się uda uwolnić. PodsumowanieResident Evil 5 będzie godnym następcom swoich poprzedników. Niektórym fanom serii, mogą się nie spodobać nowe realia w szczególności tym, którzy nie będą mieli okazji w piątkę zagrać, bo przypuszczam, że pozostali się do nich przyzwyczają. Powtórzę także, że RE nie jest grą dla każdego ze względu na oferowany poziom trudności. Seria kierowana jest przede wszystkim do graczy hardcorowych oraz miłośników horrorów. Gra ukaże się na PS3 i Xboxa 360 reszta będzie musiała obejść się smakiem. Niecierpliwym polecam sprawdzić demo.

Komentarze | czytaj więcej

A Vampyre Story

Dodał: 0000000000 | 27-01-2009 19:55

Dawno, dawno temu za siedmioma górami, za siedmioma lasami, żyła grupa osób, które jako swoje wspólne miano przyjęła LucasArts. Ci oto mistrzowie stworzyli dla nas, zwykłych śmiertelników wirtualny świat zwany „Monkey Island”, którego magia przyciągała niczym ziemia tonowy głaz, który tak uparcie kojot próbuje zrzucić na strusia pędziwiatra.Wcale nie tak dawno i wcale nie tak daleko, powstało studio Autumn Moon Entertainment, w którym część dawnej elity postanowiła realizować swoje marzenia i tworzyć takie produkcje w jakie sami chcieli by grać, pełne humoru i oczarowujące gracza nie mniej niż wspomniane wyżej gry spod znaku małpiej wyspy. Pierwszym owocem ich starań jest A Vampyre Story, staroszkolna przygodówka w pełnym tego słowa znaczeniu.Dobry wampir nie jest złyBohaterką gry będzie Mona, francuska gwiazda operowa, adorowana przez bardziej lub mniej niechcianego fana, wampira Shrowdy’ego. Ten jak na głównego niegodziwca w grze przystało porywa i zamienia czystą do tej pory duszyczkę w osobę podobną sobie i zamyka na zamczysku w Draxsylwanii. Jak się drogi graczu domyślasz to właśnie Tobie przypadnie rola wybawiciela i pomożesz młodej śpiewaczce opuścić zamek i powrócić na scenę co jest jej największym marzeniem. Trzeba przyznać, że fabuła zapowiada się nader interesująco i jeżeli potencjał nie zostanie zmarnowany będziemy mieli do czynienia z bardzo ciekawą i wielowątkową historią, co w połączeniu z ciekawymi i logicznymi zagadkami oraz niebanalnym humorem w dużej dawce powinno dać co najmniej bardzo dobrą grę.Ręcznie rysowana grafikaOprawa wizualna gry będzie stała na najwyższym poziomie… jeśli chodzi o gatunek gier przygodowych oczywiście, bo żadnego fana shooterów czy strategii nie zadowolą przecież dwuwymiarowe tła, na które nałożono trójwymiarowe postacie. Całość klimatem przywodzi na myśl klasyki gatunku point & click takie jak Syberia lub Runaway. Jeżeli grafika będzie stała na równym poziomie przez całą grę, a tak zapewne się stanie fani przygodówek nie będą mieli na co narzekać.Nerwowe oczekiwanieSzczerze i bez bicia muszę przyznać, że na tą grę czekam z drżeniem serca, czy okaże się tak dobra jak się wydaje być? Czy spełni nadzieje w niej pokładane? To pokaże czas, na zachodzie gra już miała premierę jakiś czas temu, niestety w kraju nad Wisłą przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać, za dystrybucję i spolszczenie (kinowe) odpowiedzialna jest Cenega. Przewidywana data ukazania się jej na naszym rynku, zgodnie z planem wydawniczym firmy to „dalsze premiery”, co oznacza, że gry do marca nie zobaczymy na pewno, niemniej jednak warto czekać choćby do końca świata…

Komentarze | czytaj więcej

Fuel

Dodał: Jakub "Miro" Mirowski | 16-11-2008 15:15

Siądźcie i pomyślcie – ile gier wyścigowych dawało Wam kompletną swobodę w poruszaniu się po całej mapie? Wymienicie zapewne Test Drive Unlimited, ktoś może napomknąć o niektórych tytułach z serii Need for Speed. Przyznajcie jednak sami, że takich produkcji jest bardzo niewiele. Na szczęście nadchodzi coś nowego. Coś zapowiadającego się naprawdę doskonale. Nadchodzi Fuel.

Komentarze | czytaj więcej

Resistance 2

Dodał: Łukasz "JoHnyW" Wolski | 10-11-2008 15:15

Jedną z pierwszych gier, w jakie mieliśmy możliwość zagrać na PS3 było Ressistance: Fall of Man. Produkcja miała swoje błędy, ale to nie stało na przeszkodzie, żeby zostać bardzo dobrą grą z rozbudowanym multiplayerem, który był jej głównym atutem. Jeszcze przed końcem 2008 roku będziemy mieli przyjemność po raz kolejny zmierzyć się z obcą rasą „Chimera”, zapowiada się jeszcze więcej wrażeń niż ostatnio.

Komentarze | czytaj więcej

<< poprzednie 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 następne >>
REKLAMA

Created by Notimeo logo
Copyright © GIEROmaniak 2005-2024. Wszelkie prawa zastrzeżone. Strona załadowała się w 7.66 ms.

Ta strona używa cookie. Dowiedz się więcej o celu ich używania z naszej polityki prywatności. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

x